Najechane przez elantiańskich kolonizatorów królestwo Hin upadło. I choć najeźdźcy bardzo chcieliby, by w proch obróciła się również kultura, wola i magia hinów te wciąż płyną w ich żyłach.
Lan ‘pracuje’ w herbaciarni Madam Meng, choć praca to określenie na wyrost, jako sierota z ulicy została niemal kupiona na własność a jej pani nie należy do miłosiernych. Tajemnicza blizna na nadgarstku, to wszystko co pozostało jej po dawnym życiu i matce, która ostatnim oddechem wypaliła piętno na jej skórze.
Lan nie przeczuwa nawet, że dzień który rozpoczął się tak zwyczajnie stanie się początkiem jej nowego życia, a tajemnice i sekrety zaczną mnożyć się na potęgę. Przeznaczenie połączy Lan i Zena nierozerwalną nicią, ale to co dla nich szykuje może być nie lada zaskoczeniem.
Choć nie ocenia się książek po okładkach, to tym razem właśnie od tego zacznę, bo grzechem byłoby nie zwrócić uwagi na wizualną stronę tej książki. Barwione brzegi i wspaniała okładka przedstawiająca czterech bogów demony, tu nie ma żadnych wątpliwości, że trzyma się w dłoniach kawał fantastycznej opowieści.
A jak z treścią?
Dużym plusem tej powieści jest niezwykle rozbudowane tło wydarzeń. Autorka zadbała, by wszystkie jej postacie były mocno osadzone w kulturze i tradycji wykreowanego świata. Tu wszystko ma swój początek i koniec, przyczyny i konsekwencje… Strona po stronie czytelnik odkrywa tajemnice przeszłości i mroczne sekrety bohaterów opowieści, zaś barwny świat hińskich praktyków wciąga go tak, jakby sama książka przesiąknięta była ich magią.
Pieśń srebrzysta, płomień nocy oprócz fantastycznego kontekstu porusza również wiele zagadnień kwestii moralnej i filozoficznej. Przedstawieni w niej praktycy przypominają nieco buddyjskich mnichów, którzy całe życie ćwiczą sztuki walki, by posiadać te umiejętność, a nie by ją wykorzystywać.
Czy ma minusy? Oczywiście, jak większość książek ma w sobie coś, co może nie odpowiadać czytelnikowi. Wszystko to kwestia gustu i perspektywy. Mnie osobiście drażniła dziecinna i wulgarna główna bohaterka, której pyskówki przypominały dziecinne wyzwiska ze szkolnego podwórka. – Ty jesteś głupi! Nie, bo ty!- dlatego zdecydowanie łatwiej było mi przywiązać się do Zena, któremu kibicowałam i kibicuje dalej.
Tym, co mnie zaskoczyło było uczucie déjà vu przy czytaniu. Literatura o tematyce bliskowschodniej nie należy do moich ulubionych i nie mogę powiedzieć, żebym przeczytała jej szczególnie dużo, a jednak to poczucie, że ja już to widziałam prześladowało mnie aż do ostatniej strony.
Podsumowując wszystkie moje odczucia Pieśń srebrzysta, płomień nocy zainteresowała mnie na tyle, że z chęcią sięgnę po drugi tom, żeby zobaczyć jak potoczy się historia upadłego królestwa i jego ludu. Czy bohaterowie staną się katami swoich pobratymców? Czy najeźdźcy uda się zniewolić cały kraj? Mimo drobnych wad, ta książka ma ogromny fantastyczny potencjał i chętnie sięgnę po Ciemną gwiazdę, biel popiołu – bo tak tytuł według informacji na okładce ma nosić drugi tom.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Domowi Wydawniczemu Rebis
#współpracabarterowa
#współpracarecenzencka
#współpracareklamowa