Starcie królów recenzja

"Pieśń Lodu i Ognia" - zwrotka druga

Autor: @littlecuteangel ·5 minut
2013-07-31
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Druga zwrotka „Pieśni Lodu i Ognia” utrzymuje poziom pierwszej, a moim zdaniem nawet go przewyższa. „Starcie królów” pochłonęło mnie o wiele bardziej niż „Gra o Tron” – drugi sezon serialu mniej zapadł mi w pamięć, dodatkowo niektórych faktów w serialu zabrakło.
Co dostajemy na start w „Starciu królów”? Ano, dwóch dodatkowych bohaterów, z których perspektywy możemy obserwować i brać udział w pewnych zdarzeniach – Theona Greyjoya oraz Davosa zwanego Cebulowym Rycerzem. Żadna z tych postaci co prawda nie zdobyła mojej sympatii, a już zwłaszcza nie Theon, który wykazał się szczególną głupotą i zapatrzeniem w siebie, i tak jak w pierwszej części był całkiem miłym dodatkiem do Robba Starka, tak tutaj zdecydowanie punkty traci. Mogę się jedynie na niego wściekać, ale też mu współczuć, bo pewne jego cechy wzbudzają we mnie uczucie litości. Biedny zakładnik, który pragnie tylko miłości i podziwu, zwłaszcza ze strony ojca…Chce wyjść z cienia, znów być jednym z Żelaznych Ludzi, zdobywać władzę i tytuły, a przede wszystkim szacunek. Z tym pragnieniem jednak ginie gdzieś zupełnie jego rozsądek (a przy okazji i honor), co prowadzi go w pułapkę, właściwie zastawioną przez niego samego.
Davos. Nie wiem, co mogę powiedzieć o Davosie, oprócz tego, że bardzo szybko chciałam mieć za sobą fragmenty opisujące świat z jego perspektywy. Przyczyną jednak była moja stronniczość i to, że raczej nie pałam sympatią do Stannisa Baratheona i Cebulowy Rycerz w niczym tu nie zawinił. Jego też jest mi w pewnym sensie żal.
Jeśli już o Stannisie mowa, to może przejdę do fabuły. Życie toczy się dalej, umarł król, niech żyje król. Tylko pytanie: który król?
Po śmierci Roberta Baratheona w Siedmiu Królestwach nastał chaos. Pojawiło się czterech nowych królów – którzy jak głosi tytuł powieści – rozpoczęli walkę o władzę. To znaczy: głównie o władzę, bo niektórym chodziło również o coś innego.
Numer Jeden. Joffrey Baratheon – prawowity król, ale czy na pewno? Władzę w jego imieniu sprawuje jego matka, Cersei, Królowa Regentka; jego wujek Tyrion oraz mała rada, która jak sama nazwa wskazuje ma mało do powiedzenia. Król jest brutalny, cieszy go widok krwi, a problemy reszty świata średnio go interesują, dopóki ma na kim sobie poużywać. Tyrion próbuje w miarę ogarnąć zamęt, który powstał i nie dopuścić, by jego siostrzeniec dalej robił głupoty (które mogą się okazać zgubne w skutkach dla ich rodu) i razem z Cersei wzajemnie się szpiegują.
Numer Dwa. Robb Stark, Król na północy. Robbowi w zasadzie nie chodzi o władzę nad wszystkimi Siedmioma Królestwami. Chce tylko pomścić ojca, odbić swe siostry z rąk wroga i odłączyć ziemie północy jako osobne królestwo. Małe wymagania w porównaniu z resztą.
Numer Trzy. Stannis Baratheon. Czerwona Kapłanka, Melisandre, szepcze mu do ucha, stając się jego głównym doradcą. Dodatkowo ma ona w kieszeni pewne nieczyste zagrywki, które z lubością wykorzystuje. Ludzie odczuwają przed nią lęk, ale jakie są jej cele w grze o tron?
Numer Cztery. Renly Baratheon. Ślub z lady Margaery Tyrell zapewnił mu wsparcie Wysogrodu. Maszeruje ze swoją armią powolutku na Królewską Przystań, pewny zwycięstwa. Bawi się, ucztuje, urządza turnieje.
Numer Pięć. Daenerys Targaryen, Khaleesi gromadząca armię za morzem. Matka Smoków, która chce odzyskać tron Siedmiu Królestw, a tak naprawdę ma niewiele informacji o chaosie, jaki zapanował w jej ojczyźnie.
Do gry miesza się również trochę nieśmiało Numer Sześć. Balon Greyjoy, lord Żelaznych Wysp, który chce objąć panowanie nad północą. Za Murem natomiast powstanie organizuje Mance Rayder, samozwańczy Król za Murem, nie dając spokojnie spać Nocnej Straży.
W Królestwach szaleje burza i bratobójcza walka, żołnierze grabią, gwałcą i palą, nieważne po czyjej stronie staniesz – jeśli jesteś prostaczkiem, nie masz się gdzie ukryć. Jeśli jesteś lordem – tym bardziej nie znajdziesz schronienia. Zima nadchodzi.
Jak już wspomniałam, „Starcie królów” utrzymane jest w podobnym stylu i tonacji, co „Gra o tron”, jedna pochłonęło mnie bardziej niż pierwsza część serii. Bohaterowie, których znamy (i polubiliśmy) rozwijają się, są zmuszeni podejmować własne, nieraz ciężkie, wybory i grać w narzuconą przez stojących nad nimi grę, gdzie stawką często jest ich własne życie. Czytelnik również czytać spokojnie nie może, bo właściwie nie wiadomo, kto wygra, a kto przegra i czy jego ulubieńcy w następnej odsłonie nie skończą jako uczta dla kruków i wron. W tej części obserwujemy różnymi oczami, sławetne już i utrwalone w powiedzeniu, jaranie się floty Stannisa. Może to przez zmęczenie, a może z innego powodu, jednak akurat ten fragment moim zdaniem lepiej wypadł w serialu. Czytanie relacji z oblężenia Królewskiej Przystani oczami Davosa, Tyriona i Sansy było nieco nużące i może trochę za bardzo się ciągnęło. Jednak, tak jak mówię, może te odczucia spowodowane są mym zmęczeniem.
Apropos Sansy – w tej części jej postać bardzo się rozwija, zarówno cieleśnie (pierwsza miesiączka), jak przede wszystkim duchowo. Sansa musi stać się silną kobietą, aby przeżyć. Dorasta na naszych oczach i pozbywa się złudzeń na temat honorowego świata – zwłaszcza, jeśli chodzi o rycerzy. Odrzuca swe dziecinne mrzonki, uczy się kłamać – bo tylko ukrywając swe prawdziwe uczucia może przeżyć w gnieździe węży, jakim stała się dla niej Królewska Przystań. Jest też ostrożniejsza, bo nie wie, komu może zaufać. W tej części Sansa przestaje być głupią trzpiotką i czytanie „jej rozdziałów” było dla mnie prawdziwą przyjemnością. To jednak nie wystarczy, by zrzucić z piedestału Aryę, która wciąż jest moją ulubioną bohaterką. Fragmenty Daenerys były dla mnie tym razem nieco nurzące, Tyriona natomiast podziwiałam za spryt, rozsądek i tę jego dziwną szlachetność, którą tym razem widać nieco lepiej. Na sympatię zasługuje też duet Tyrion-Bronn, no i mój faworyt wśród dzikich – Shagga. Shaggi nie można nie polubić, bo inaczej Shagga utnie twoją męskość i da kozom na pożarcie. Ups, ale to chyba powinno być w pierwszej części.
Tak więc optymistycznie nastawiona do całej serii, płonąc do niej uczuciem bardziej niż flota Stannisa, zabieram się za trzecią część i mam nadzieję, że i ona mnie nie zawiedzie. A może czymś zaskoczy?

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-07-31
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Starcie królów
11 wydań
Starcie królów
George R.R. Martin
9.0/10

Żelazny Tron jednoczył Zachodnie Królestwa aż do śmierci króla Roberta. Wdowa jednak zdradziła królewskie ideały, bracia wszczęli wojnę, a Sansa została narzeczoną mordercy ojca, który teraz okrzyknął...

Komentarze
Starcie królów
11 wydań
Starcie królów
George R.R. Martin
9.0/10
Żelazny Tron jednoczył Zachodnie Królestwa aż do śmierci króla Roberta. Wdowa jednak zdradziła królewskie ideały, bracia wszczęli wojnę, a Sansa została narzeczoną mordercy ojca, który teraz okrzyknął...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Starcie królów” jest drugim tomem sagi Pieśń lodu i ognia autorstwa George'a R. R. Martina. Historia koncentruje się głównie na królach Westeros walczących o prawo do zasiadania na Żelaznym Tronie. ...

@snieznooka @snieznooka

Pierwszy raz "Starcie królów" przeczytałem nieco ponad 11 lat temu. Pamiętam, że już wtedy powieść Georga R.R. Martina zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, jednak z Jego prozą jest trochę tak jak z ...

@mrocznestrony @mrocznestrony

Pozostałe recenzje @littlecuteangel

Troje
Ta książka powinna mieć tytuł "Niepokój"

Jest 22 lipca i jestem świeżo po zakończeniu lektury, tak więc ta recenzja może się okazać wielkim, nieuporządkowanym bełkotem, ale mam nadzieję, że jednak tak nie będzie...

Recenzja książki Troje
Metro 2033
"Żeby zakończyć wyprawę, trzeba po prostu przestać iść"

Rok 2033. Świat, jaki znacie już dawno przestał istnieć. Został skażony milionami ludzkich błędów. Po powierzchni chodzą potwory – mutanty, które musiały przystosować się...

Recenzja książki Metro 2033

Nowe recenzje

Bez skazy
Bez skazy
@historie_bu...:

„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Peł...

Recenzja książki Bez skazy
Bez serca
Bez serca
@historie_bu...:

„Jest iskrą w ciemności. Tańczącymi płomieniami pod rozgwieżdżonym niebem. Lśni jaśniej niż ktokolwiek inny w tym miejs...

Recenzja książki Bez serca
Mikołaj do wynajęcia
𝗠𝗮𝗴𝗶𝗰 𝗠𝗶𝗸𝗲
@gala26:

𝑀𝑖𝑘𝑜ł𝑎𝑗 𝑑𝑜 𝑤𝑦𝑛𝑎𝑗ę𝑐𝑖𝑎 to ostatnia książka świąteczna, którą przeczytałam w tym roku. Była to niezwykła przygoda literack...

Recenzja książki Mikołaj do wynajęcia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl