Po przeczytaniu niemal wszystkich książek pani Renaty Kosin (poza Aleją Siódmego Anioła, po którą zamierzam sięgnąć w czasie około świątecznym) udało mi się zdobyć wreszcie pierwszą debiutancką powieść autorki. „Mimo wszystko Wiktoria” to ciepła i optymistyczna historia, która obfituje w emocje, ciekawe, czasem bardzo poważne, a innym razem zupełnie zabawne zdarzenia oraz zaskakujące zakończenie, na które tak naprawdę czekałam chyba od samego początku.
Jest to typowo kobieca opowieść obyczajowa, w której płeć piękna odgrywa główną rolę, choć muszę przyznać, że męscy bohaterowie pomimo, że drugoplanowi starają się dotrzymać kroku swoim żonom, matkom i koleżankom. Cztery przyjaciółki, ich sympatyczne rodziny, zamiłowanie do rękodzieła i zwyczajne – niezwyczajne życiowe problemy, z którymi trzeba się zmierzyć to istota tej historii.
Dom Otwarty dla Pań jest świetnym miejscem dla wszystkich kobiet poszukujących szczęścia przez duże S, szczęścia pod różnymi postaciami. Ten bardzo nietypowy sklepik staje się swego rodzaju oazą dla Zuzanny, Michaliny, Gabrysi, Edyty oraz kilku innych kobiet, które mogą tu ciekawie i pożytecznie spędzić czas na warsztatach z rękodzieła, albo po prostu miło gawędząc przy kawie bądź herbacie. Zuzanna może tu realizować swoje pasje, Michalinie miejsce to pomaga dojść do siebie po przebytych problemach zdrowotnych, Gabrysi pozwala zrelaksować się po godzinach spędzonych w szkole, a Edycie urozmaica codzienną opiekę nad małym dzieckiem. To również dom, w którym może się odnaleźć także pewien szczególny mężczyzna poszukujący zajęcia na… warsztatach hand made.
Muszę przyznać, że opowieść ta naprawdę mi się spodobała. Rękodzieło, które kilka lat temu skradło moje serce po lekturze tej historii jakby znów mocniej ożyło. Dosłownie miałam ochotę siąść i zabrać się za jąkaś szkatułeczkę lub chustecznik i zacząć je ozdabiać po swojemu. Myślę, że pisząc tę powieść pani Renata chciała podzielić się z czytelnikami swoimi pasjami, tym co naprawdę lubi, co sprawia jej prawdziwą przyjemność. Dlatego moim zdaniem jest to książka na swój sposób osobista. Okazuje się też, że przelewanie na papier osobliwych i niepowtarzalnych historii to dar, talent, który autorka rozwija z każdą kolejną powieścią. Sympatyczni bohaterowie są tak skrajnie różnymi osobowościami, że chyba każdy może się z którąś z postaci w jakimś stopniu utożsamiać. Bardzo przyjemnie minął mi czas spędzony w ich towarzystwie.
Tak jak w późniejszych powieściach autorki, tak i tutaj odnajdziemy sporo humoru, inteligentne dialogi i intrygujące wydarzenia. Dlatego też książkę bardzo dobrze się czyta, a zainteresowanie nie słabnie aż do ostatniej strony.
Nie mogłam tylko doczekać się finału tej historii, gdyż przez cały czas zachodziłam w głowę, co też za sekret skrywa Michalina i dlaczego tak bardzo wszyscy na nią chuchają. Momentami nawet mnie to irytowało. Gdy się jednak w końcu doczekałam, wyjaśnienie tej zagadki zupełnie mnie zaskoczyło.
I jeszcze taki mały niuans – okładka – jakaś taka nijaka, kompletnie nie zachęcająca. Wiem, książka była wydana już kilka lat temu, a moda przecież się zmienia… Myślę sobie, że kolejne wydanie powinno otrzymać zupełnie nową, piękną i barwną szatę graficzną różniącą się zdecydowanie od wcześniejszej.
Jeśli lubicie życiowe, kobiece opowieści, a może zaintrygował Was tytuł i chcecie się dowiedzieć, o co chodzi z tą Wiktorią – debiutancka powieść Renaty Kosin na pewno spełni Wasze oczekiwania. „Mimo wszystko Wiktoria” to jeden z tych tytułów, po które na pewno warto sięgnąć.
Polecam.