"Wszechświat zawsze prowadzi Cię dokładnie tam, gdzie jest Ci przeznaczone. Choć wydaje się nieskończony, jest w nim miejsce dla każdego z nas."
Coraz częściej dociera do mnie, że wojna to nie tylko walki zbrojne, ale także tragedie, które dotykają ludzi, w żaden sposób nie uwikłanych w konflikt. To dramaty tych, którzy po prostu znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w niewłaściwym czasie. To trudne historie, łamiące życie zwykłym rodzinom, pozbawiające nadziei i odbierające sens życia.
Z jedną z takich opowieści zaznajamia nas Kristin Harmel na kartach książki "Paryska córka", w której poznajemy losy francuskich cywili w czasie II wojny światowej. Dokładniej rzecz ujmując to matek, którym przyszło mierzyć się z najtrudniejszymi wyborami, z jakimi nie chciałabym mieć nigdy do czynienia.
Głównymi bohaterkami powieści są Elise i Juliette, natomiast w tle poznajemy losy jeszcze innej kobiety, Ruth. Wszystkie są matkami i chcą uchronić swoje dzieci od tragicznych wydarzeń, który zagrażają im w mniejszym lub większym stopniu. Każda z nich ma odmienną sytuację, zarówno finansową, jak i społeczną, stąd też podjęte przez nich decyzje są inne. Niemniej, celem jaki im przyświeca jest zapewnienie ochrony swoim dzieciom. Z biegiem czasu widzimy, że bez względu na podjęte kroki, życie pisze własny scenariusz, niekoniecznie najlepszy dla nas. Bywa, że los nas okrutnie doświadcza, przez co pojawiają się wyrzuty sumienia, a czasem nawet złość i gniew. Niestety, bez względu na to co czujemy, nic nie jest w stanie zmienić biegu wydarzeń.
"Paryska córka" to przejmująca historia o niełatwych wyborach i konsekwencjach, jakie niosą one ze sobą. Wbrew naszym pragnieniom bywają takie sytuacje, z których nie ma dobrego wyjścia i po prostu trzeba wybrać mniejsze zło. Ta książka to również opowieść o dojmującej stracie oraz tym, co niesie ona ze sobą.
Czasy wojny to najtrudniejszy sprawdzian dla człowieka, kiedy to musi zdać egzamin ze swojego człowieczeństwa. W obliczu cierpienia może on podjąć naprawdę nieprzewidziane decyzje.
Czy słuszne?
Niekiedy nie ma dla niego innego wyjścia, gdyż spojrzenie w oczy prawdzie może okazać się ponad jego siły.
Od dłuższego czasu bardzo chciałam poznać twórczość Kristin Harmel i w końcu mi się udało. Dziś już wiem, że dużo straciłam przez to, że nie udało mi się zaznajomić z jej wcześniejszymi książkami. Jestem pod wrażeniem języka (oczywiście, zdaję sobie sprawę, że w przypadku zagranicznego autora duże znaczenie ma tłumaczenie, jednak są pewne cechy charakterystyczne każdego pisarza, które dobry tłumacz jest w stanie wychwycić) oraz ogólnego charakteru tej książki. Po przeczytaniu uwag końcowych autorki mam w oczach obraz naprawdę wyjątkowej kobiety, która ceni sobie historię i stara się zainteresować nią czytelników, gdyż uważa, że tylko w ten sposób możemy ustrzec się przed popełnieniem tych samych błędów. Tylko znając przeszłe wydarzenia jesteśmy w stanie przygotować się na przyszłe wypadki.
Już dawno nie czytałam żadnej książki z takim zaangażowaniem. Myślałam o niej w każdej wolnej chwili i odliczałam minuty do momentu sięgnięcia po nią. Historia opowiedziana na jej kartach mocno mnie poruszyła i choć spodziewałam się jak będzie wyglądać zakończenie, w żaden sposób nie odebrało mi to przyjemności z lektury. Wręcz przeciwnie, sam finał wywołał we mnie morze emocji! Według mnie stanowi on świetne dopełnienie tej historii, która w pewnym momencie zatacza koło. Dodam tylko, że wyrażenie to nabierze dla Was całkiem innego sensu po zapoznaniu się z treścią książki.
Moja ocena 9/10.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.