"Od kilku dni istniałam w zawieszeniu, jakbym na nowo przeżywała chwile spędzone przy Dawidzie. Każdy dotyk, pocałunek, każdą naszą sprzeczkę i szczere wyznanie miłości."
"Światło nadziei" to kolejny tom cyklu "Czerń rubinu" Klaudii Max, który, podobnie jak "Mrok duszy", podzielony został na dwie części. Dziś skupimy się na tej pierwszej.
Obserwujemy w niej Luizę i jej usilne próby poradzenia sobie z przeszłością. Niestety, jakiekolwiek działania zmierzające do zapomnienia o tym, co było, okazują się bezcelowe. Wręcz przeciwnie, bohaterka coraz częściej zanurza się we wspomnieniach, wracając myślami do wydarzeń bezpośrednio związanych z ukochanym. Kobieta wciąż na nowo przeżywa chwile spędzone z Dawidem, przez co trudno jej zrobić krok do przodu. Wydaje się wciąż tkwić w przeszłości.
Jak się okazuje, wzmożone wizje, w których Luiza wraca do dni spędzonych wspólnie z Dowódcą, mają swoje podłoże. W miarę upływu stron dowiadujemy się coraz więcej o okolicznościach ich powstawania i przyznam, że to, z czego zdajemy sobie sprawę wraz z biegiem akcji, jest naprawdę zaskakujące. Na jaw wychodzą nowe rzeczy, których jeszcze wcześniej zupełnie byśmy się nie spodziewali. Dotyczy to nie tylko przyszłych wydarzeń, ale też i tego, co miało miejsce w przeszłości. W tej części poznajemy odpowiedzi na pytania, które nurtowały nas jeszcze w poprzednich częściach.
Poza życiem wewnętrznym Luizy, mamy też możliwość obserwować rozwój bieżących wypadków, a te sukcesywnie zmierzają w kierunku wyjaśnienia największej tajemnicy, z jaką zetknęła się bohaterka. Wraz z biegiem akcji widzimy, jak kobieta zbliża się do rozwiązania zagadki. Tylko czy okaże się ono dla niej satysfakcjonujące? Czy Luiza będzie w stanie udźwignąć prawdę, jaka, z pewnością już wkrótce, ujrzy światło dzienne?
Na to pytanie nie ma właściwej odpowiedzi. Patrząc na to, co się wydarzyło do tej pory, możemy zauważyć, że kobieta nad wyraz emocjonalnie podchodzi od tego, co się dzieje.
Ogromnym zaskoczeniem jest również sam finał pierwszej części, który rzuca nowe światło na jednego z bohaterów. Przyznam, że nie całkiem korzystne.
Od samego początku Luiza musiała zmagać się z aktywnymi działaniami nieprzyjaciół, jednak to, co miało miejsce w końcówce książki, może dla niektórych okazać się wstrząsające.
Czy rzeczywiście, wszystko to, co do tej pory się wydarzyło między Luizą, a tą osobą, było kłamstwem?
Aż strach pomyśleć, że tak mogłoby być naprawdę.
"Światło nadziei" to książka, w której autorka, po raz kolejny zaskakuje i wzrusza. Los nie szczędzi Luizie trudnych wydarzeń, a my, czytelnicy, możemy obserwować jak kobieta sobie z nimi radzi. Autorka podsyca naszą ciekawość i zapowiada emocjonalny rollercoaster, który będzie miał miejsce już w drugiej części.
Moja ocena 8/10.