Gdybym Was zapytał, czy pamiętacie datę pierwszego potwierdzonego przypadku wykrycia koronawirusa w Polsce, to znalibyście odpowiedź? Zapewne już w wielu głowach ten dzień zatarł się, spora część wyparła z umysłów słowa covid-19, pandemia, maseczki, zachowanie dystansu, zdalna nauka, zdalna praca, obostrzenia, zakazy, nakazy. Są jednak osoby, które bardzo przeżyły, to co miało miejsce w 2020 i 2021 roku. Chyba nie ma rodziny, by ktoś nie zachorował na covid-19 objawowo, czy też nieobjawowo, A pamiętajmy jeszcze o szczepionkach, ich zwolennikach i przeciwnikach. Oj działo się, działo! Zapewne każdy z nas miałby wiele historii do opowiedzenia, do spisania, do przekazania innym swoich doświadczeń związanych z tamtym czasem. Pewnie i ja wiele bym napisał na ten temat. No, ale ja nic nie napisałem i może to zdecydowanie lepiej, za to przeczytałem niezbyt grubą objętościowo lekturę pt.: Pandemiczny pamiętnik pani Kasi, autorstwa Katarzyny Lemmo.
Co wiemy o autorce pamiętnika, o pani Katarzynie Lemmo? Na czwartej stronie okładki dowiemy się jedynie, że jest ona młodą kobietą, matką i żoną, której pandemia głęboko zagnieździła się w umyśle autorki. Co przedstawia nam sama okładka? Daje przede wszystkim pole do popisu naszemu umysłowi. Ręce podtrzymujące głowę, głowę, której mózg musi dać sobie radę z przytłaczającą go rzeczywistością. Tak właśnie to widzę, choć wiem, że na pewno odpowiedź co do okładki, podsunęła mi treść niniejszego pamiętnika. Widzę też na niej oczami wyobraźni maseczkę, rekwizyt, który używaliśmy codziennie przez wiele, wiele dni, szczególnie w komunikacji, sklepach, czy w miejscu pracy.
Pandemiczny pamiętnik pani Kasi to trzydzieści dziewięć krótkich rozdziałów, na które złożyły się przemyślenia autorki, dotyczące początkowych tygodni pandemii. Jak sama twierdzi, covid-19 i wszystko to, co się wokół niego działo, był dla niej koszmarem, gorszym niż najstraszniejszy horror. Emocje, jakie jej towarzyszyły, przelała na papier. Niektóre rozdziały do krótkie wiersze, oddające jej nastrój kobiety. Nastrój, który prowadził do depresji, stanów lękowych, załamania psychicznego, aż wreszcie do zdiagnozowania choroby, jaką jest schizofrenia. Widać jak na dłoni, że pani Katarzyna w walce z chorobą była osamotniona, mimo że otaczały ją bliskie jej sercu osoby.
Czy ta historia skończy się dobrze? Czy pani Katarzyna Lemmo wyjdzie na życiową prostą? Nie będzie to łatwe, ponieważ schizofrenia to dość powszechne zaburzenie psychiczne, które ma integralny wpływ na wszelkiego rodzaju zachowania, emocje i myślenie człowieka. Niestety obecnie choroba ta jest nieuleczalna, choć leki, które się stosuje, łagodzą chorobę i pomagają normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Choruje na nią przeszło 21 milionów ludzi na całym świecie, a nieleczona może być zagrożeniem dla otoczenia. Szczególnie najbliższych osób.
Gratuluję pani Kasi odwagi, otwarcia się na świat i opisanie problemów, jaki jej towarzyszyły i zapewne nadal jej towarzyszą, mimo że coraz rzadziej wspominamy pandemię covid-19. Mogę tylko żałować, że istotę sprawy zawarła na zaledwie 48 stronicach. Zdecydowanie był to dla mnie za krótki utwór, jednak przypomniał pewne sytuacje, które i ja przeżyłem w 2020 i 2021 roku. Dał mi szansę przypomnienia tamtych chwil. Pandemia dała się wszystkim we znaki, niestety... Pani Kasi życzę jak najwięcej zdrowia i wiele radości w spełnianiu swoich życiowych marzeń, pragnień i wyzwań.
Recenzja powstała dzięki portalowi sztukater.pl, któremu dziękuję za egzemplarz książki.