Wielki Marsz recenzja

„Wielki marsz” jest jedną z najlepszych książek jakich do tej pory przeczytałam. Po lekturze pozostałam wygłodniała, z wielkim żalem, że ta licząca ponad dwieście stron opowieść tak się zakończyła.

Już na samym wstępie brałam setkę ochotników za wariatów, jak ktoś zdrowy na umyśle może się na coś takiego porywać? Jak mężczyźni, którzy zostawili w domach swoje kobiety, matki, czy dzieci są w stanie wpaść w sidła swoich męskich kompleksów dla tak idiotycznej sprawy?
Po czasie i przebytych przez bohaterów setkach mil, przestała mieć znaczenie jakakolwiek logika.

Zżyłam się z tymi facetami i kibicowałam im każdemu z osobna, doskonale wiedząc, iż zwycięży, tylko jeden. A lekcja, jaką czytelnik powinien wyciągnąć z tej fikcyjnej historii jest prosta: nic innego się nie liczy, jak to, że żyjesz.

"(...) nieważne z kim spędzasz czas, na końcu jesteś sam."