Przemysław Piotrowski, jeden z moich ulubionych polskich pisarzy, zaprasza nas na ostatnie spotkanie z Lutą Karabiną – bezwzględną, zdeterminowaną i niezwykle odważną kobietą, która dla bliskich gotowa jest zejść do samego piekła. Mimo że po powieści sensacyjne sięgam sporadycznie, historia Luty Karabiny zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a ja bardzo polubiłam tę serię. Jednak wiadomość o tym, że „Ostatni taniec” to ostatnie spotkanie z bohaterką, sprawiła, że chwilę zwlekałam z lekturą, obawiając się emocji, jakie tym razem zaserwuje nam autor, oraz tego, jak będzie wyglądało pożegnanie z Lutą.
„– […] To brama do samego piekła.
– Znajdę tam jakiegoś diabła?
– To moje piekło.
– A do tanga trzeba dwojga. – Borys wystawił rękę, chciał zbić piątkę. – To co, Lutka? Ostatni wspólny taniec?
Wystawiła swoją. Chwilę później obie dłonie szczepiły się w silnym uścisku.
— Ostatni taniec, Borys. […]”
Luta Karabina, zdeterminowana, waleczna i charyzmatyczna matka samotnie wychowująca dwójkę dzieci, staje przed trudnym, a może i najtrudniejszym życiowym wyborem. Wplątana w skomplikowaną intrygę rosyjskiego wywiadu GRU, zostaje zmuszona do wykonania niebezpiecznego zadania, mającego na celu zlikwidowanie przewodniczącego Komitetu Wojskowego NATO. Stawka jest ogromna, ponieważ na szali postawione jest życie jej dzieci. Karabina doskonale zdaje sobie sprawę, że musi wykonać to zadanie.
Walka o życie najbliższych staje się dla Luty niczym bieg po polu minowym; każdy jej ruch, każde słowo mogą przybliżyć ją do celu lub wystawić na jeszcze większe niebezpieczeństwo.
„Brutalnie subtelna i subtelnie brutalna. Bezwzględna jak lwica i delikatna jak koliber. Odważna, prawa, waleczna, nieprawdopodobnie odporna psychicznie, ale zarazem wrażliwa i krucha, boleśnie empatyczna. Przy tym piękna, kobieca i kochająca, choć wystarczyło nadepnąć jej na odcisk, aby pokazała pazury i rozszarpała przeciwnika w mgnieniu oka”. – taka jest właśnie Lutosława Karabina, bohaterka serii sensacyjnej autorstwa Przemysława Piotrowskiego, z którą spotykamy się po raz trzeci, prawdopodobnie ostatni, na kartach powieści „Ostatni taniec”. Ta wielowątkowa, pełna niebezpieczeństw i emocji podróż to prawdziwy rollercoaster.
„Ostatni taniec” to jedna z tych książek, do której zasiadłam, przekonana, że historia z kart powieści dostarczy mi wielu emocji i niezapomnianych wrażeń – i tak też było. Wciągnęłam się od pierwszych stron i z zapartym tchem śledziłam następujące po sobie wydarzenia. Przemysław Piotrowski zadbał, by czytelnik nawet przez chwilę nie poczuł się znużony lekturą; świetnie skonstruował intrygę, dopracowując ją w najdrobniejszych szczegółach i przeprowadzając po mistrzowsku. Napięcie podczas lektury wzrasta z każdą kolejną stroną i towarzyszy nam do samego końca. Dynamiczna akcja, w której nie brakuje zaskakujących zwrotów, nie pozwala oderwać się od lektury nawet na moment. Realistycznie oddane emocje towarzyszące bohaterce i jej kompanom oraz wzmianki na temat obecnej sytuacji na świecie nadają tej powieści autentyczności.
„Ostatni taniec”, jak sam tytuł wskazuje, to nasze ostatnie spotkanie z Lutą Karabiną. Przemysław Piotrowski w perfekcyjnym stylu kończy historię kobiety konsekwentnej, bezkompromisowej i dążącej do obranego celu za wszelką cenę, która dla wielu staje się wzorcem do naśladowania. Kolejny raz jestem pod wrażeniem pomysłowości autora w tworzeniu powieści nieszablonowych, intrygujących i przede wszystkim bardzo realistycznych. Seria z Lutą to bezsprzecznie jedna z lepszych serii, jakie miałam przyjemność czytać. Polecam.