Bardzo rzadko mam okazję do tego, żeby czytać duety. Za każdym razem jestem bardzo ciekawa, jaki efekt końcowy przyniesie tego rodzaju współpraca nad książką. Jakie jest Wasze zdanie w tym temacie?
Wiecie, że nie miałam jeszcze okazji czytać historii spod pióra żadnej z Autorek? Jak do tego doszło - nie wiem. Wiem natomiast, że to był błąd, bo bez wątpienia - spodobało mi się to, co przeczytałam.
Głównymi bohaterami książki są Catherine i Adam. Kobieta pochodzi z Francji, jednak w jej żyłach płynie również polska krew. Mężczyzna zaś jest Amerykaninem, ale nie daje zapomnieć o swoich angielskich korzeniach. Oboje biorą pod swoją lupę pałacyk w polskiej miejscowości - Żerardówce. Obecny właściciel nie ułatwia nikomu zakupu obiekty, a oprócz wspomnianej dwójki, pojawia się także polski kupiec. Każda osoba chce kupić pałacyk w innym celu. Myśli o swoich własnych korzyściach, pragnieniach. Nikt jednak nie spodziewa się, że z trzech konkurentów, dwoje połączy swoje siły tylko po to, żeby utrzeć nosa konkurentowi.
Cóż, udaje im się. Jednak jest mały problem. Zarówno Adam jak i Catherine nie do końca potrafią ze sobą współpracować. Ich poglądy co do pracowników diametralnie się różnią. W każdym temacie można się jakoś dogadać, prawda? Cóż, pewnie tak, ale w jako sposób? Przy tak dużym ryzyku warto się o to postarać. Zawsze pozostaje język ciała, tego nie da się oszukać.
No właśnie, chemia między bohaterami jest baaaaaaaardzo wyczuwalna i odnajduje ujście w naprawdę dobrze opisanych scenach, nie tylko tych stricte erotycznych. Dużą część stanowią też ich słowne zagrywki, które stopniowo doprowadzają do tego, że nie są w stanie się hamować. Wszelkie zasady zostają złamane. Cóż, w końcu od tego są, czyż nie? Francuzka i Amerykanin są idealną kombinacją.
Moje serce skradł jeszcze jeden bohater, więc muszę o nim wspomnieć. Osoby, które czytały, na pewno się ze mną zgodzą - Marek! Jest on postacią, które doskonale zapamiętuję. Chociaż odgrywa rolę drugoplanową, nie potrafię sobie wyobrazić tej historii bez niego. Takiego przyjaciela zazdroszczę Hunterowi. Męski duet, który tworzą jest dla mnie perfekcyjnym dopełnieniem całości. Oczywiście, na pierwszy plan wysuwają się zawsze uczucia, ale przyjaźnie (zwłaszcza takie), dodają dodatkowej mocy (chociaż Adam niejednokrotnie myśli inaczej 😅).
"Irytujący Pan Hunter" to książka, która niesamowicie mnie pochłonęła. Chyba równie bardzo, co bohaterowie, wyczekiwałam momentu, w którym uda im się doprowadzić nieruchomość do stanu używalności oraz do wielkiego otwarcia. Do samego końca byłam ciekawa, jak spontaniczny pomysł, może zamienić się w coś pięknego. To chyba jest zawsze najlepszą oceną dla historii - to zżycie się czytelnika z postaciami, chęć przeżywania każdej chwili z nim. Też tak uważacie?
Może mogłabym "przyczepić się" odrobinę do niektórych, trochę jak dla mnie przydługich opisów czy pojedynczych błędów, które rzuciły mi się w oczy podczas czytania, ale to tak naprawdę tylko tyle. W tej historii najwięcej buduje charakterystyka postaci. To bohaterowie i sam pomysł, który stworzyły Natalia i Liliana przyczyniają się do tego, że książka jest warta przeczytania.
W związku z tym, że nie miałam okazji wcześniej czytać książek Autorek, nie byłam w stanie rozpoznać, która postać była czyja. Jednak mogłam się tego dowiedzieć dzięki tekstowi "od autorek". Jestem ciekawa, kto z Was przypasował to odpowiednio i czy w ogóle to robiliście.