Zanim mogliśmy przeczytać ją w Polsce stała się bestellerem na świecie, pobijając wszystkie rekordy sprzedaży. Nie dziwi więc to, że także w naszym kraju stała się hitem. Tak mowa jest o książce „ Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Książka wywołuje u czytelników całą gamę emocji. Jedni są książką zachwyceni i z wielką chęcią sięgają po kontynuację, drudzy są zdania, że książka jest totalnym gniotem po którego nie warto sięgnąć. Wspomnę jeszcze o tym, że chyba nie można przejść obok tego tytułu obojętnie. Okładka książki bombarduję nas z każdej strony i na każdym kroku, tak więc doszłam do wniosku, że czas najwyższy samemu zapoznać się z tą lekturą. Napisze szczerzę, że mam mieszane uczucia, książka nie jest wybitna, ale chyba nikt nie spodziewał się, że taka będzie, ale z drugiej strony wciąga naprawdę mocno i czytelnik nawet nie zauważy kiedy skończy pierwszy tom.
O czym jest historia która zachwyciła miliony? Jest Ona- młoda dziewczyna, studentka, niewinna, niezdarna i naiwna naprawdę bardzo naiwna. Anastasia Steele jedzie w zastępstwie swojej przyjaciółki przeprowadzić wywiad dla gazety studenckiej z człowiekiem biznesu, przystojnym i zamożnym Christianem Greyem. Mężczyzna od pierwszego spotkania fascynuję dziewczynę, ale też ją onieśmiela właściwie wręcz paraliżuję. No właśnie jest On czyli Christian Grey. Młody milioner, posiadający wielki majątek, wielki dom właściwie facet ma wszystko co chcę, odrzutowiec, śmigłowiec i całą masę innych męskich ”zabawek” no najciekawszy z tego wszystkiego jest jego ”pokój zabaw”. Dziewczyna jest nim zafascynowana, on nią również tylko w zupełnie innym stopniu. Dziewczyna z ulga kończy wywiad i jak najszybciej ucieka z biura mając nadzieję, że już nigdy nie spotka Pana Grey’a. Plan spala jednak na panewce, bo Christian Grey zjawia się nazajutrz w sklepie, w którym Anastasia pracuje. I już wkrótce dziewczyna staje przed dziwnym wyborem, a właściwie propozycją którą złoży jej Grey. Dziewczyna nie wie jeszcze, że Christian opętany jest potrzebą kontrolowania innych osób i że pragnie jej na własnych, dość niezwykłych warunkach. Czy Anastasia podpisze dziwny dokument, którego warunki są co najmniej przerażające i dziwne? Co tak naprawdę skrywa przeszłość Christiana?
Czytając "50 twarzy" nie miałam pojęcia, że powstała jako fanfic "Zmierzchu" . No cóż niestety czytając strasznie rzuca się to w oczy, nawet główni bohaterowie są jak Edward i Bella z kilkoma poprawkami. 50 twarzy Greya” to pierwsza część trylogii, napisana przez E.L. James. To książka, której fabuła oparta jest głównie na scenach erotycznych i moim zdaniem jest ich za dużo przez co nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. I coś co mi się bardzo nie podobało czyli główna bohaterka. Ok jest spokojna i niby taka ułożona, lubi czytać książki nadal wszystko jest w porządku, ale dlaczego jest taką życiową porażką tego już naprawdę nie mogłam znieść. Ja rozumiem, że każda dziewczyna marzy o księciu z bajki, zamku na wzgórzu i sukniach balowych, ale nie po to kobiety walczyły o swoje prawa żeby teraz musiały czytać o tym jak jakiś facet kontroluję bohaterkę na każdym kroku, ubiera ją, mówi jej co ma jeść, kiedy i jak się zachowywać i jeszcze zwracać się do niego Proszę Pana. A naszej bohaterce jeszcze się to podoba. Przepraszam bardzo teraz mamy czasy Meridy Walecznej, a nie Kopciuszka czy Śpiącej Królewny. Mam nadzieję, że w kolejnej części bohaterka ulegnie pozytywnej przemianie bo już chyba bardziej nie może mnie zirytować.
Ta książka mogła mieć potencjał gdyby autorka nie skupiła się tylko na seksie, ale choć trochę uwagi przyłożyła do portretu psychologicznego Grey’a. Czytając spodziewałam się jakiś psychologicznych smaczków które wzbudziły by moje zaciekawienie i zainteresowanie, ba które by mnie nawet zaintrygowały, niestety czegoś takiego nie było, a nawet jeżeli już zaczęło się coś dziać to autorka w dość szybki sposób to niszczyła.
W książce brakuję prawdziwego erotyzmu i zmysłowości która poruszyła by czytelnika. Powieść nie wymaga ona większego skupienia. To sprawia, iż czyta się ją łatwo i przyjemnie, a fabuła mimo wszystko wciąga czytelnika i zachęca do przeczytania dalszych losów bohaterów zawartych w kolejnym tomie. Jeżeli chodzi o język powieści to jest on fatalny, dawno nie czytałam książki w której język byłby tak ubogi i nie zachęcający, ilość powtórzeń po prostu irytuję. Miałam dość czytania ciągle tych samych zwrotów takich jak np. "rany", "rany julek", "rety", "cholercia", "o Święty Barnabo", ale chyba najbardziej irytowało mnie kiedy bohaterka ciągle wspominała o swojej wewnętrznej bogini.
Książka rozczarowała mnie, ale na pewno zacznę czytać kolejną część historii Christiana i Anastasi przede wszystkim dlatego, że jestem ciekawa historii Pana Grey’a i jego przeszłości.
Moja ocena: 2/6