Nie ma tutaj spoilerów. Opis to spoiler ;)
Uwielbiam powieści historyczne, gdzie historyczne postacie można poznać od tej innej strony. Nie podręcznikowej. Jest od groma postaci historycznych, które tylko się proszą by dobry pisarz zbadał jego losy i przedstawił ją w książce.
"Brzydka Królowa" opowiada o życiu mało znanej królowej Polski. Z wielką chęcią sięgnęłam po tą nową pozycję w mojej miejskiej bibliotece.
Czytam, czytam i czytam. Nim się zorientowałam był epilog i koniec. Nieco chaotyczna narracja. Z początku życie Elżbiety pokazane jest z perspektywy jej niani, Heleny. Później własne krótkie akapity mają postacie poboczne. Następnie w końcu stery przejmuje Elżbieta. Ale nie jest to narracja pierwszoosobowa, ale trzecioosobowa.
Książka jest dosyć krótka, bo tylko 303 strony. A w nich zawarte CAŁE ŻYCIE Elżbiety. CAŁE ŻYCIE! Taki zabieg był dla mnie zupełnie nie zrozumiały. Kiedy tylko poszukamy krótkiej biografii Rakuszanki dowiemy się, że była postacią barwną. Podobnie jest w czasach w jakich przyszło jej żyć. Przecież Polska cały czas toczyła wojnę z Krzyżakami i już samo to tło jest ciekawe.
Opis mówi o wielkiej miłości Elżbiety i Kazimierza. Kiedy w końcu skończyła się część o dzieciństwie i nadszedł czas na interesującą mnie część to jaki zawód mnie spotkał. Tak czekałam na pierwsze spotkanie tej pary. Chciałam wiedzieć jak autorka zgrabnie opowie czytelnikom jak ona widzi początek ich miłości. I co dostałam? Otóż wielkie nic! Czytałam po raz pierwszy ten moment spotkania, to myślałam, że coś zgubiłam. Że to nie jest jeszcze to. Cofnęłam kartki, czytam jeszcze raz. Nie, no dobrze widzę.
Autorka zajęła się opisem budynków i wszystkiego co widziała główna bohaterka. Jedno, czy dwa zdanie o wyglądzie Kazimierza i cyk podana data ślubu Kazika i Elki. Pani Gishe nie raczyła napisać żadnej sceny spotkania pary przed ślubem. Nic, kompletnie. Czytając nie wiedziałam nic o uczuciach postaci w tak ważnym momencie.
Zaraz potem krótka scena miłosna i zaraz poród pierworodnego.
Żadnych opisów jak ich relacja się rozwijała. Za co Kazimierz pokochał żonę, chociaż ta nie była pięknością. Podobnie jak Elżbieta.
Brak jakichkolwiek scen tych dwojga bohaterów, bym mogła uwierzyć dlaczego i jak kochają się bohaterowie. Przecież te rzeczy lepiej są przedstawione w pierwszym lepszych harlequinie!
Tak naprawdę to po przeczytaniu nie wiem jakie cechy nadała autorka Elżbiecie. Bo nie było ich tam wcale. Ta postać była płaska i nijaka.
Zaś Kazimierz to raczej postać trzecioplanowa. Jest przez chwilę, ale zaraz 20 lat mija i umiera. Też scena śmierci Kazika i jak się żegna z żoną jest de facto żałosna.
Elżbieta Rakuszanka powinna dostać dobrze napisaną powieść historyczną. Z rozbudowaniem wątków jej małżeństwa, oraz to jak starała się zapewnić swoim dzieciom trony w ówczesnej Europie.
A "Brzydka Królowa" jedynie daje czytelnikom luźne informacje, na zasadzie "była mała, urosła, ślub, dzieci, koniec".
Taka mała rada dla pani autorki, jeśli się już Pani trochę natrudziła by pozbierać informacje o danej postaci historycznej to proszę się lepiej przyłożyć do pisania. Można było skupić się jedynie na wątku małżeństwa z Kazimierzem i życie na nowym, obcym dworze. Ale nie lepiej było upchać w 300 stronach cały, mocno posiatkowany życiorys. Bezsensu.