Mars Room recenzja

Romy Hall trafia do więzienia z wyrokiem podwójnego dożywocia za morderstwo Kurta Kennedy’ego, weterana wojennego. Wie, że źle zrobiła, ale nie rozumiała, dlaczego jej wyrok był tak wysoki i dlaczego dołączono do niego dodatkowe kilka lat za ,,zaniedbywanie’’ syna. Była zła na swojego obrońcę, który nie pozwolił jej zeznawać i była zła na sędziego za to, że nie zobaczył materiałów dowodowych.

 

Bardzo cenię autorkę za to, że odważyła się pisać o takim trudnym temacie. W Stanach Zjednoczonych procesy wyglądają strasznie, a życie w więzieniu jeszcze gorsze.  

 

Niestety nie spodziewałam się czegoś takiego, liczyłam na to, że będziemy obserwować życie głównej bohaterki podczas pobytu w więzieniu, a tymczasem poznajemy historię życia jej, współlokatorki Romy, kobiety z celi śmierci, mężczyzny, przez którego trafiła do więzienia oraz nauczyciela (mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam). To mnie męczyło, dialogów było bardzo niewiele, co sprawiło, że czytałam tę książkę ponad trzy tygodnie i w międzyczasie robiłam przerwy na inne pozycje. Troszkę się zawiodłam, bo nie ukrywajmy opis mówi coś innego, ale oceniając kreację bohaterów oraz przedstawienie tych realiów to jestem pod ogromnym wrażeniem. 

 

Mnie ta książka nie bardzo przypadła do gustu, wolę, kiedy coś się dzieje, ale kto wie, może dla ciebie to będzie książka idealna? Może ty spędzisz z nią zaledwie jeden wieczór i zakochasz się na zabój?