W życiu każdego czytelnika pojawiają się takie książki, które poruszają nim w tak wielkim stopniu, iż wszystko co do tej pory przeczytał, wydaje się być tylko beztroską rozrywką... Dziś oto właśnie jestem świeżo po lekturze takiej pozycji - powieści Rachel Kushner pt. "Mars Room", która to ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa W.A.B. Ta niezwykle odważna, mocna w swym przekazie i zarazem na wskroś autentyczna opowieść, ukazuje nam bowiem sobą najciemniejsze strony współczesnego świata, których to na co dzień staramy się nie zauważać...
Fabuła książka przedstawia sobą losy młodej Amerykanki - Romy Hall. To właśnie ta kobieta pozostawia za sobą siedmioletniego synka, ponurą dzielnicę San Francisko, w której się wychowywała oraz tytułowy klub ze striptizem "Mars Room", gdzie przepracowała ostatnie lata życia. Pozostawia, na wskutek skazującego wyroku podwójnego dożywocia, który ma odbyć w żeńskim zakładzie karnym w Stanville. I oto wraz z Romy wkraczamy do świata przemocy, smutku i umierającej nadziei, poznając dramatyczną przeszłość jej i współwięźniarek, jak i też współczesne problemy amerykańskiego więziennictwa...
Niniejsze dzieło Rachel Kushner, oferuje nam sobą niezwykle mocną, pozbawioną jakichkolwiek ułagodzeń i upiększeń, a przy tym wypełnioną bardzo silnymi i nierzadko trudnymi emocjami opowieść o winie, karze i piekle, jakiego postać przyjmuje tu ona wraz z każdym kolejnym dniem za kratami... To historia o głównej bohaterce, która tak naprawdę symbolizuje sobą tę całą część amerykańskiego społeczeństwa, o którym nie chcemy mówić, nie chcemy pamiętać i nie mamy ochoty jej dostrzegać. Historia wypełniona realizmem, prawdą, szczerością i w jakimś stopniu także głosem sprzeciwu wobec bezduszności systemu, który zamiast pomagać i zapobiegać, skupia się na egzekwowaniu kary...
Fabuła książki przedstawia nam pierwszoosobową relację głównej bohaterki, która dzieli się tu z nami wspomnienia, jak i też codziennością więziennego życia. Życia, wypełnionego nieustanną konfrontacją, walką o własne bezpieczeństwo, czy też chociażby umiejętnością nawiązywania odpowiednich kontaktów z innymi ludźmi. Krok po kroku poznajemy panujące tam prawa i zasady, zaznajamiamy się z towarzyszkami Romy oraz dzielimy wraz z nią samotność - największego wroga każdego więźnia. Nie brakuje tu scen przemocy, poruszających i wstrząsających wydarzeń, jak i wreszcie retrospektywnej narracji o przeszłości naszej bohaterki, która to w zasadzie od dzieciństwa była skazana na porażkę... Całość wieńczy zaś bardzo mocny, enigmatyczny i nie pozwalający zapomnieć o sobie finał...
Sercem tej opowieści jest z pewnością jej główna bohaterka - Romy Hall. To bardzo silna, twarda, potrafiąca przystosować się do nowych warunków życia kobieta, którą to niewątpliwie darzymy sympatią, współczuciem, a po części także i zrozumieniem. Po części, gdyż nie sposób nie dzielić z nią traumy, bólu, tęsknoty za pozostawionym dzieckiem, ale jednocześnie pamiętamy o tym, że nie jest osobą niewinną. Tyle tylko, że tak naprawdę na ów niewinność nie miała ona szansy, z racji miejsca swojego urodzenia, braku wykształcenia, wpływu złych ludzi, jakimi się otaczała. Tym samym też postać ta nas fascynuje, wzrusza, często zaskakuje - czasami pozytywnie, czasami nieco mniej, ale zawsze budzi naszą ciekawość. Ciekawość - także i tę, jak najbardziej niezdrową, a związaną z możliwością podglądania życia osoby, która już nigdy ma nie opuścić więziennych murów...
Rachel Kushner ukazuje swoją książką losy głównej bohaterki i innych osadzonych kobiet. Jednocześnie jednak czyni nią także odważny zarzut pod adresem władz amerykańskiego więziennictwa, oskarżając je o tratowanie więzień i osadzonych w nim ludzi, jako elementy wielkiego, korporacyjnego przemysłu, przynoszącego zyski wielkim firmom i państwu. I niewątpliwie ukazane tu sceny i wydarzenia skłaniają nas do przyznani racji autorce. Z tej lektury jawi się bowiem taki oto obraz, że więzienie nie skupia się na resocjalizacji, ale właśnie na funkcjonowaniu zakładu, jako swoistej fabryki z darmową siłą roboczą... To także zarzut pod względem braku poczucia bezpieczeństwa, psychologicznego wsparcia dla osadzonych, czy też chociażby prób jakiejkolwiek pomocy ze strony władz placówki...
Komu poleciłabym spotkanie z tą książką...? Myślę, że każdemu dorosłemu czytelnikowi, który pragnie poznawać nas świat i naszą rzeczywistość takimi, jakimi są naprawdę. Świat, wypełniony złem, niesprawiedliwością oraz wielkimi ludzkimi dramatami, wobec których to nie sposób przejść obojętnym. Owszem, to mocna i smutna lektura, ale też i piękna w zakresie emocji, jakie sobą ona niesie. "Mars Room" to powieść, która ogromnie mnie poruszyła, wielce zaskoczyła, a przy tym także i sprawiła, że zupełnie inaczej patrzę dziś na to, jak wygląda moje spokojne, zwyczajne i dobre życie... Tym samym też nie pozostaje mi nic innego, aniżeli polecić wam sięgnięcie po ten tytuł - w mej ocenie jeden z najważniejszych i najlepszych na przestrzeni ostatnich miesięcy, a być może i nawet lat...