*współpraca reklamowa z wydawnictwem EditioRed*
Twórczość Kingi Litkowiec jest mi bardzo dobrze znana, zarówno z wattpada ale i też wydanych książek. Znam ją od strony romansów mafijnych, dlatego byłam bardzo ciekawa tej książki, przez którą mogę ją poznać z całkiem innej strony. Miałam wobec tej książki wysokie oczekiwania, i nie do końca je ona spełniła. Mimo wszytko to fajna opowieść. Książka to współczesny romans królewski, utrzymany w gatunku young adult.
Księżniczka Madison od wielu lat przygotowywana jest do zamążpójścia, na podstawie zawartej między królestwami umowy, ma zostać ona niewinna pod każdym względem aż do ślubu. Dziewczyna poddaje się woli rodziców, lecz gdy przekracza próg nowego "domu" jest przerażona i najchętniej by uciekła. Królestwo Lunarii ma dwóch książąt, starszy Luke, nazywany czarną owcą, który porzucił tron w zamian za beztroskie życie, wciąż daje wszystkim popalić, i młodszy Aaron będący narzeczonym głównej bohaterki, podporządkowany woli rodziców zwłaszcza matki. Luke ma jednak niegodziwy plan, który ma pokrzyżować plany matrymonialne, nie przewidział jednak, że młoda księżniczka nie jest taka za jaką ją uważał, a na dodatek zawładnie jego myślami.
Kiedyś bardzo lubiłam tego typu książki, gdzie główne role odgrywała arystokracja, wydawały mi się one bajkowe i pomagały wyobrazić sobie królewskie życie. Jeśli jednak ktoś dalej uważa, że taki los jest idealny, może doznać zawodu. Życie Madison jest dokładnie zaplanowane, jako młoda kobieta nie miała ona własnego życia i została pozbawiona nie tylko możliwości wyboru, ale głównie zaznania szaleństwa młodości. Pomimo tego, że los stawia na jej drodze pokusę w postaci starszego z braci, który zaprząta jej myśli wciąż jest wierna swoim przekonaniom, czemu sprzyjają niepochlebne opinie o księciu.
Mamy tutaj w pewnym sensie motyw trójkąta, bo wydawać by się mogło że obaj bracia walczą o względy młodej księżniczki, a ona sama pomimo narastającego uczucia do Luke'a wciąż trwa przy narzeczonym. Tu pojawia się moje pierwsze rozczarowanie, byłam przygotowana na zaciekłą walkę pomiędzy braćmi, ale poza wymianą zadań nie doczekałam się niczego spektakularnego, po lekturze wiem już wiem dlaczego, i nie do końca mi się podoba.
Drugim rozczarowaniem był obraz arystokracji, pomimo tego, że akcja powieści rozgrywa się w obecnych realiach, niektóre zachowania, zwyczaje czy prawa sięgają zamierzchłych czasów, i ja szczerze mówiąc wiele razy się zastanawiałam czy aby na pewno coś tu się z czasem akcji nie pomieszało. Rozumiem tradycje i zwyczaje, ale bez przesady. Ostatnie rozczarowanie epilog, stanowczo za krótki i zbyt ogólny, a ja jestem uzależniona od szczegółów.
Podsumowując książka ogólnie bardzo mi się podobała, mam sentyment do takich powieści i pomimo tego, że kilka elementów mi nie odpowiadało daję dość wysoką ocenę. Dodatkowo fabuła jest lekka i przyjemna, może trochę przewidywalna, ale nadrabia to klimatem, uporządkowaną narracją, lekką dramaturgią i kontrowersyjnymi tematami. Czytając ma się wrażenie, że książka czyta się sama, jest dość krótka, idealna na jeden jesienny wieczór, choć zakończenie może powodować niedosyt. Osobiście polecam.