Villon-sur-Sarthe, Francja
29 lipca 1714r.
Na wstępie proszę Cię tylko o jedno,
nie zapomnij o mnie…
Witaj, nazywam się Adeline LaRue.
Nie mam pojęcia, czy wysłana przeze mnie wiadomość do kogokolwiek dotrze, ale jeśli ją czytasz, to chciałabym opowiedzieć Ci niesamowitą historię.
Jesteś gotów?
Mam nadzieję, że tak.
Cofnijmy się zatem do XVIII-wiecznej Francji.
Villon-sur-Sarthe to mała miejscowość położona na mapie Francji, w której niegdyś mieszkała sobie pewna dziewczyna.
Była ona skrytą marzycielką, która od dłuższego czasu chciała wyrwać się z codziennej monotonii i żyć pełnią szczęścia niczym barwny ptak, który po latach spędzonych w klatce nareszcie ujrzał wyjście i mógł odlecieć w najdalsze zakątki świata.
Gdyby tylko marzenia przestały być jedynie snami, a wszystko dookoła byłoby o wiele prostsze, to może szczęście zaczęłoby sprzyjać Addie.
Szkoda tylko, że wtedy ona nie mogła o niczym takim myśleć.
Dziewczyna urodziła się w szlacheckiej rodzinie, która wymagała od niej zbyt wielkich rzeczy, a jej przyszłość była już osądzona przez bliskich, ponieważ rodzice zamierzali ją wydać za mężczyznę, którego nie kochała.
Nie akceptując ich wyboru - postanowiła w dniu ślubu uciec sprzed ołtarza. Zagubiona napotkała później w lesie dziwną istotę, z którą postanowiła zawrzeć pakt, choć nie wiedziała wtedy, że podpisanie go wiążę się z okropnymi konsekwencjami.
Kontrakt zawarła z niejakim demonem ciemności, który umożliwił jej wieczne życie bez szansy na bycie zapamiętaną przez kogokolwiek.
Po trzystu latach samotności, Addie odwiedziła opuszczoną księgarnię w Nowym Jorku i poznała tam kogoś, kto nareszcie zapamiętał jej imię.
Od tamtego dnia zadawała sobie jedno pytanie - czy jej życie nareszcie się zmieni?
Tym razem wierzę, że mój list nie zniknie, tak jak wszystko, co do tej pory napisałam.
Nie może tak być, prawda?
Cały czas jestem przekonana, że ktoś go dostanie w swoje ręce.
Naprawdę mi na tym zależy, ponieważ dziewczyną, która przez te wszystkie lata żyła w samotności byłam ja…
Ta, która chciała być zapamiętana,
Adeline LaRue
Jedni ją pokochają, drudzy zaś znienawidzą...
Powyższa opowieść nakłania nas do refleksji.
Wzbudza w czytelniku poczucie bezwładności i zrozumienia samego siebie. Czytając tą wyjątkową historię targały mną przeróżne emocje.
Bez wyjątku, Victoria Schwab bawi się emocjami czytelnika.
To moje pierwsze podejście do twórczości autorki i bez jakichkolwiek zaprzeczeń zostałam zauroczona wyjątkowym stylem pisania, a sam pomysł oraz przedstawienie historii chwyta za serce i rozszarpuje je na milion, jak nie miliard malutkich kawałków.
Adeline jest wyjątkową postacią.
Dziewczyna chciała jedynie być ważna i pozostawić po sobie ślad samego istnienia.
Bardzo długo włóczyła się po świecie bez jakiegokolwiek celu.
Nie miała pojęcia, co ze sobą począć, a bez grosza przy duszy zmuszona była kraść jedzenie oraz spać w cudzych mieszkaniach.
Jedyną osobą, która ją na przestrzeni lat nadal pamiętała był Luc - cień, który co roku w jej urodziny pytał się, czy może zabrać jej duszę.
Na samą myśl o tym, przechodziły mnie dreszcze.
Oprócz nich poznajemy też Henry’ego Straussa - tajemniczego chłopaka, który odmienił los głównej bohaterki.
Z czasem dowiadujemy się o nim zaskakujących faktów.
W mojej opinii ta pozycja jest warta uwagi.
Książka nie tylko zachwycająca wspaniałą oprawą graficzną, ale
również treścią.
Nie martw się,
będę na zawsze Cię pamiętać Adeline”Addie” LaRue...