Młoda dziewczyna Adeline wiedzie spokojne życie w średniowiecznej Francji. Pewnego dnia dowiaduje się ona, że ma wyjść za mąż za mężczyznę, którego nie kocha. Nie chce być żoną, która nie będzie mogła poznawać świata i do końca życia zostanie przy mężu i dzieciach. Nie godzi się na to i w dniu ślubu ucieka sprzed ołtarza. Następnie zaczyna modlić się do bogów, aby ją oszczędzili i nie skazywali na taki los. Dziewczyna nie zauważa jednak, że zapadł zmrok, a zasadą panującą w świecie Addie jest „Nigdy nie módl się do bogów, którzy odpowiadają po zmroku”. Pojawia się cień - Lucyfer, z którym zawiera pakt. Dziewczyna będzie żyć wiecznie, ale nigdy przez nikogo nie zostanie zapamiętana. Od tej pory Adeline zaczyna swoją wędrówkę, a właściwie tułaczkę po całym świecie. Czeka ją trzysta lat życia w zapomnieniu. Ale czy na pewno?
Dawno nie miałam w swoich rękach książki, dzięki której mogłam przenieść się do zupełnie innego świata. Cała powieść jest dość obszerna, ale te ponad sześćset stron opowiada nam naprawdę niepowtarzalną historię. Co prawda czasem miałam wrażenie, że niektóre rozdziały nie wnoszą zbyt wiele do fabuły i chwilami mnie nudziły. Tak czy inaczej pokazywały one nowe życie Addie. Ale pod żadnym pozorem nie można się nimi zniechęcać, bo dalsze strony zdecydowanie nam to wynagrodzą.
Addie jest jedyna w swoim rodzaju. Chciała być wolna, lecz nie o taką wolność jaką dał jej diabeł jej chodziło. Chciała zobaczyć trochę świata, nie chciała zostać „kurą domową” jak np. jej przyjaciółka. Umowa z cieniem przeniosła życie Addie na zupełnie inny poziom. Los dziewczyny staje się bardzo trudny, ciężki, smutny, momentami okrutny. Niektóre fragmenty były niełatwe do przeczytania, gdyż to, przez co bohaterka musiała przechodzić łamie serce. Jednak jest postacią, która na kartach powieści przechodzi przemianę. Na początku była słaba i zagubiona w nowym życiu, lecz z biegiem lat nauczyła się jak radzić sobie z przeciwnościami, chodź mimo to nadal czasem popadała w niemałe kłopoty.
Ciekawa jest też relacja Addie i Luca (czyli Lucyfera). Diabeł odwiedzał dziewczynę zawsze w dzień rocznicy zawarcia paktu, choć nie co roku. Gdy w rozdziale pojawiał się Luc zawsze działo się coś interesującego. Z biegiem lat ich znajomość przechodzi różne etapy i nie ma się co dziwić, że Addie przywiązuje się do niego i wręcz czeka aż ponownie się pojawi skoro jest on jedyną postacią, która nie zapomina o niej.
Historia o Addie LaRue jest niewątpliwie jedyna w swoim rodzaju. Sposób wykreowania nowego życia Addie sprawiło, że czytając książkę przez te kilka dni znalazłam się w innej rzeczywistości, w której człowiek nie może być zapamiętany przez drugiego co oczywiście związane jest z niesamowitymi problemami. Pomysł na taką fabułę bardzo przypadł mi do gustu.
Zakończenie powieści było dla mnie zaskakujące. Czytając ostatnie strony siedziałam jak na szpilkach. Emocji zdecydowanie nie brakowało i muszę powiedzieć, że popłynęło nawet kilka łez co podczas czytania książki dawno mi się nie zdarzyło.
Na podsumowanie mogę powiedzieć tylko jedno: o Addie zapominali wszyscy, ale żaden czytelnik nie zapomni o Addie.