Martwa góra. Historia tragedii na Przełęczy Diatłowa recenzja

Niepotrzebne szukanie sensacji.

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @snaky_reads ·2 minuty
2023-06-30
Skomentuj
5 Polubień
Tragiczna historia turystów w Dolinie Diatłowa interesuje mnie już od jakiegoś czasu, jednak dotąd nie miałem okazji przeczytać żadnej książki o tym incydencie. Dzisiaj, kiedy skończyłem "Martwą górę" Donniego Eichara, się to zmieniło.

Jakże mnie ta pozycja zawiodła. Ogromnie! Oczekiwałem jedynie rzetelnego reportażu, sprawnie napisanego, który opisałby przebieg i wyjaśnił przyczyny tragedii. Dostałem natomiast twór, który pozostawia wiele do życzenia.

Książka jest okropnie przegadana. Autor próbuje czasami rzucać żartami, które po pierwsze nie śmieszą, a po drugie chyba nie przystają do formy reportażu i kalibru opisywanego incydentu. Eichar za dużo wtrąca swojego autorskiego "ja", co niepotrzebnie przedłuża "Martwą górę". Nie czytałem tej książki, żeby dowiedzieć się o tym, jak autor za bardzo zabalował pewnego wieczoru i wypił o jedno piwo za dużo, tylko po to, żeby zapoznać się z historią zmarłych turystów.

Głównym problemem tego reportażu jest to, że Eichar próbuje szukać sensacji. Chce rozdmuchać tragedię i zyskać rozgłos. Interesuje go to bardziej niż odkrycie prawdy. W książce zdecydowanie przebija się autor-dziennikarz, a nie autor-policjant, autor-detektyw. Kiedy sięgam po pozycję o historii na Przełęczy Diatłowa, chcę czytać dokładnie o tym, a nie jak w autorze budził się zew wypraw, jak kupował zimowe ubrania czy surfował po wybrzeżu Ameryki Południowej.

Słowem, które dobrze opisuje "Martwą górę", jest też chaos. Autor nie prowadzi jednej linii fabularnej, a trzy (historia turystów, oficjalne śledztwo, prywatne dochodzenie autora). I jednocześnie je ze sobą przeplata. Miejscami też silnie fabularyzuje, co znowu nie przystaje do formy reportażu. Nie wiadomo, gdzie kończy się prawdziwa historia, a zaczyna fikcja.

Eichar udaje, że zna Rosję. To kolejny problem tej pozycji. Często rzuca faktami prosto z Wikipedii. Wygląda to śmiesznie, szczególnie w oczach Polaków, którzy jednak historię Rosji znają, bo ta często splatała się z historią naszego kraju.

O przygotowaniu i researchu autora najlepiej świadczy to, że najbardziej merytoryczną częścią książki są przypisy tłumacza. Mimo że do jego kompetencji raczej nie zalicza się prostowanie słów autora, to jednak Piotr Cieślak zrobił świetną robotę. Chapeau bas! Na uwagę zasługuje też opracowanie fotograficzne tej pozycji (w odróżnieniu od beznadziejnych opisów zdjęć autorstwa samego Eichara).

"Martwa góra. Historia tragedii na Przełęczy Diatłowa" niezwykle mnie zawiodła i skutecznie odtrąciła od dalszego zgłębiania historii tego incydentu. Muszę chyba poczekać aż poczytelniczy kurz opadnie i znowu poczuję chęć na przeczytanie innej książki o tym wydarzeniu. Mam nadzieję, że trafię na rzetelniejszą pozycję.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-06-30
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Martwa góra. Historia tragedii na Przełęczy Diatłowa
Martwa góra. Historia tragedii na Przełęczy Diatłowa
Donnie Eichar
6.2/10

W lutym 1959 roku w górach Ural doszło do tragedii. Grupa młodych, doświadczonych turystów zginęła w miejscu zwanym Martwą Górą. Ekspedycja ratunkowa, która przybyła tam niespełna dwa tygodnie późnie...

Komentarze
Martwa góra. Historia tragedii na Przełęczy Diatłowa
Martwa góra. Historia tragedii na Przełęczy Diatłowa
Donnie Eichar
6.2/10
W lutym 1959 roku w górach Ural doszło do tragedii. Grupa młodych, doświadczonych turystów zginęła w miejscu zwanym Martwą Górą. Ekspedycja ratunkowa, która przybyła tam niespełna dwa tygodnie późnie...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Czuję niepokój, gdy tylko próbuję zebrać myśli odnośnie tej pozycji. Lektura już za mną, ale uczucie to mnie nie opuszcza i powraca od razu, gdy w głowie pojawia się „przełęcz Diatłowa". Z czym powin...

@mewaczyta @mewaczyta

Pozostałe recenzje @snaky_reads

Traktat o łuskaniu fasoli
Niedosyt istnienia

Myśliwski wprowadził powieść poetycko-filozoficzną na zupełnie inny poziom. "Traktat o łuskaniu fasoli" to dla mnie ciekawy powiew świeżości i, przede wszystkim, nowej j...

Recenzja książki Traktat o łuskaniu fasoli
To, co zostało
I znowu ci Amerykanie...

@YouTube Siedzę już 10 minut przed pustym polem tekstowym, w którym miałem pisać recenzję i nie wiem, co robić. "To, co zostało" jest powieścią współczesną napisaną w 20...

Recenzja książki To, co zostało

Nowe recenzje

Dzieci jednej pajęczycy
Pajęczyna
@CzarnaLenoczka:

W świecie gdzie woda i świeże powietrze nie są oczywistością a towarem luksusowym pajęcza bogini ma oko na wszystkie sw...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy
Na trwogę bije dzwon
Fascynująca podróż do przedwojennego Poznania
@czytanie.na...:

Niektóre książki zajmują szczególne miejsce w naszych sercach. W moim na stałe zagościła seria kryminalna z Antonim Fis...

Recenzja książki Na trwogę bije dzwon
Czuwając nad nią
Skala Mercallego
@Chassefierre:

Na początek chciałam przeprosić za tygodniowe opóźnienie w wystawieniu recenzji – życie pozainternetowe i pozaksiążkowe...

Recenzja książki Czuwając nad nią