Siedzę już 10 minut przed pustym polem tekstowym, w którym miałem pisać recenzję i nie wiem, co robić. "To, co zostało" jest powieścią współczesną napisaną w 2013 roku. Zapewne większość kojarzy książki typu "Tatuażysta z Auschwitz" (czyli notabene sztandarowy przykład pozycji tego typu) i słyszała o zarzutach wysuwanych wobec Heather Morris. "To, co zostało" jest książką podobną, niestety.
Wciąż jednak nie wiem, jak ją ocenić. Z jednej strony wciągnąłem się od pierwszych stron. Na długo przerwałem lekturę, ale moje myśli nieustannie do niej wracały. "To, co zostało" kojarzyło mi się z obezwładniającym zapachem świeżego, parującego pieczywa. Ta część fabularna dziejąca się współcześnie była ciekawa. Gdyby Jodi Picoult trzymała się głównego tematu, czyli rozliczenia mężczyzny, który w trakcie II wojny światowej był nazistą, a potem żył przez przeszło pół wieku w ukryciu, byłoby okej. Książka nie zmyślałaby faktów, nie tworzyłaby nowej historii. Tymczasem autorka zdecydowała się na wymyślenie przeszłej perspektywy zbrodniarza z czasów II wś. Za dużo wydarzyło się takich historii. Nie wolno wymyślać nowych, tylko dokumentować te, które dotąd nie zostały spisane. One zasługują na wybrzmienie, w odróżnieniu od fantazji współczesnych osób autorskich, które często niewiele mają wspólnego z prawdą.
"To, co zostało" to punkt amerykańskocentryczny, takież spojrzenie na historię. A wszyscy wiemy, jak to jest z wiedzą wszelaką Amerykanów - czy to geograficzną, czy to historyczną właśnie. W "Podziękowaniach" Jodi Picoult napisała, że zainspirowała się przede wszystkim postacią Szymona Wiesenthala, Żyda, więźnia nazistowskiego obozu koncentracyjnego, autora "Słonecznika". W takim razie dlaczego nie dotarła do źródeł faktograficznych i nie stworzyła historii zgodnej z prawdą?
Ponadto Picoult zaznaczyła, że rozmawiała z wieloma ofiarami Holocaustu, czytała jeden tekst wspomnieniowy. Znowuż, dlaczego nie postawiła na opowiedzenie czyjegoś życia, autentyczną opowieść? To mój ogromny zarzut wobec książki. Podczas II wojny światowej zginęło tak wiele osób, że nie wolno do tego dokładać cierpienia, które w istocie nie miało miejsca. Według mnie to niemoralne.
Autorka napisała także, że merytorycznie pomagał jej doktor historii z Amerykańskiego Muzeum Pamięci Holokaustu, a inna osoba zdradziła niemiecki punkt widzenia. Czego zabrakło? Oczywiście polskiej perspektywy. Wiedząc, jaki jest stan wiedzy historycznej Amerykanów, pewnie się domyślacie, że i tutaj nie udało się wyeliminować wszystkich błędów. NIE WOLNO traktować "Tego, co zostało" jako źródła wiedzy jakiejkolwiek. Autorka pisze np. o wiwatujących Polaków, którzy dopingują Niemców upokarzających Żydów. Nie ma natomiast wzmianki o Polakach zastraszanych czy tych, którzy rzeczywiście pomagali. Nie chodzi mi o to, że Polacy powinni być ukazani tylko w pozytywnych barwach, absolutnie nie. Autorce powinno zależeć na ukazaniu prawdy, a więc możliwie jak największego wachlarza postaci - od czarnych, po szarych w różnych odcieniach aż po białe. Podczas gdy Polacy są tylko źli, Niemcy już nie. Pojawiają się dobre jednostki. I to dobrze, bo takie przecież były. Przeszkadza mi brak konsekwencji. Poza tym różne inne wzmianki, często w jednym zdaniu (np. że alianci rzekomo nie wiedzieli o tym, co dzieje się w niemieckich obozach koncentracyjnych i obozach zagłady) były zwykłym kłamstwem.
Ta moja niemoc związana jest z tym, że subiektywnie książka mi się podobała. Historia była wciągająca, pomijając durny, niepotrzebny romans na samym końcu. Obiektywnie zaś widzę tyle groźnych błędów, szczególnie wobec coraz częściej negowanego faktu, że Holokaust w ogóle miał miejsce (w Polsce mniej, w innych krajach zdecydowanie mocniej). Wobec tak wysokiej oceny, jaką ma książka, ja chyba, mimo wszystko, ocenię ją najniżej, jak się da, bo brakuje negatywnych głosów na jej temat. A te powinny wybrzmieć przede wszystkim. Jesteśmy to winni ofiarom.
Czy można wybaczyć niewybaczalne? Najbardziej poruszająca powieść Jodi Picoult! Osamotniona Sage Singer, zrozpaczona po śmierci matki, zaprzyjaźnia się ze starszym panem, ulubieńcem lokalnej społeczn...
Czy można wybaczyć niewybaczalne? Najbardziej poruszająca powieść Jodi Picoult! Osamotniona Sage Singer, zrozpaczona po śmierci matki, zaprzyjaźnia się ze starszym panem, ulubieńcem lokalnej społeczn...
Sage Singer po śmierci matki nie może się pozbierać. Kobieta czuje się samotna, lecz wkrótce zaprzyjaźnia się ze staruszkiem Josefem Weber, który jest bardzo lubiany i szanowany w społeczeństwie. Męż...
"To, co zostało" jest jedną z najchętniej wypożyczanych w mojej bibliotece książek Jodi Picoult i zawsze jest na nią kolejka, dlatego wiedziałam, że to powieść warta lektury i nie doczekawszy się na...
Pozostałe recenzje @snaky_reads
Niedosyt istnienia
Myśliwski wprowadził powieść poetycko-filozoficzną na zupełnie inny poziom. "Traktat o łuskaniu fasoli" to dla mnie ciekawy powiew świeżości i, przede wszystkim, nowej j...
Z Iwaszkiewiczem mam bardzo dziwną relację. Z jednej strony lubię czytać biografie czy zbiory listów, a z drugiej średnio podobają mi się jego teksty. Średnio, choć nie ...