"Niebo po burzy", to trzecia i zarazem ostatnia część serii "Dwór w Zaleszycach. Agata Sawicka stworzyła piękną, wzruszającą i pełną emocji powieść. Co ta książka ze mną zrobiła. Targały mną różne emocji. Od radości po smutek, gniew i łzy. A zakończenie... Ja to już nie mogłam tego powstrzymać, emocje same ze mnie zeszły.
"... Wiem, że życie nigdy nie jest idealne i kolorowe, każdy z nas zmaga się z jakimiś problemami. Jednak sęk w tym, by potrafić dostrzec niezwykłość w każdym momencie swojego życia, a jeżeli jest już tak ciężko, że nic nie cieszy, to i tak nigdy nie wolno tracić nadziei na lepsze jutro. Umiejętność doceniania każdej chwili, zdolność dostrzegania piękna w najdrobniejszych rzeczach i wiara w przyszłość to moja recepta na szczęśliwe życie.... "
Ta część jest najlepsza. Mamy ukazaną prawdziwą siłę miłość. Och przeżyć coś takiego, co Nusia i Grisza. Aż się rozmarzyłam. Prawdziwa miłość jest wieczna i pomimo czasu, trwa. Widzimy także przemianę Julianny. Bardzo ją polubiłam, już od pierwszej części. Przyjazd do Bielunia, kłótnie z rodzicami. Ale podobało mi się to, że jednak zawalczyła o siebie. Poznała miłość. Chociaż nie zawsze łatwą, bardzo pokochała Daniela. Jednak los ich miłość postanawia wystawić na próbę. I choć nie do końca podzielałam wybór Julianny, to i tak im kibicowałam. Ale miałam też małe wątpliwości jak ten wątek się zakończy. Coś się zaczyna psuć....
" Sny są odzwierciedleniem ludzkich myśli, pragnień, lęków, a czasem po prostu zlepkiem tego wszystkiego. Można powiedzieć, że w snach nie jest wcale najważniejsza wizja, którą się dostrzega, lecz emocje, które tym wizjom towarzyszą. Są ludzie, którzy wierzą w sny, inni nie traktują ich poważnie. Bez względu na podzielone opinie sny zawsze będą stanowić pewną tajemnicę. "
Książkę czyta się lekko. Zresztą nawet inaczej, przez strony się płynie i to dosłownie. Agata Sawicka kolejny raz czaruje nas słowem i przenosimy się do malowniczego Bielunia. Nie brakuje tu też i emocji. Zresztą towarzyszą nam one już od pierwszej części i z każdą kolejną częścią jest ich więcej. Zakończenie mnie bardzo wzruszyło. Nie takiego się spodziewałam, ale nie mówię, że złe. Za to wzruszające aż do łez. Dawno mnie tak żadna książka nie poruszyła.
" Przez ile stali we trójkę, obejmując się, jak idealna rodzina, którą nigdy nie byli. A może po prostu idealne rodziny nie istnieją, bo rodzinę tworzą ludzie, którzy przecież nigdy nie są idealni. Rodzina to ludzie, którzy pomimo burz potrafią nadal trwać razem, pomimo kłótni- przebaczyć, pomimo rozłąki- wrócić do siebie, by zobaczyć malujące się na horyzoncie nowe perspektywy. "
Cóż więcej mogę napisać, bardzo polecam. Jest jedna z lepszych historii, które przeczytałam w ostatnim czasie.
Jeszcze tylko dodam, że seria "Dwór w Zaleszycach" będzie doskonałym prezentem na zbliżające się święta, ale i urodziny, imieniny czy nawet bez okazji. :)
Cieszę się, że mogłam poznać tę niesamowitą historię. Dziękuję Dragon za egzemplarz.