Płonące dziewczyny recenzja

Nie do końca strawny literacki bigos

Autor: @Bartlox ·3 minuty
2021-09-08
2 komentarze
7 Polubień
Macie czasem tak, że czytacie jakąś książkę i czujecie, że oto przed Wami znajduje się bigos? :) Że różne watki, motywy, pomysły są trochę bez ładu i składu rzucone w tekst i czytelnik odnosi wrażenie, że sam autor nie do końca wiedział, co weń umieszcza. No to to właśnie są "Płonące dziewczyny". To właśnie jest ta powieść. Czuje się, że pisarka chciała tu umieścić kupę rzeczy, jest klasyczny wątek kryminalny, który chyba miał być dominujący, ale takim tak do końca nie jest, jest wątek młodzieżowy, mistyczny, odkupienia, każdy o jakim sobie zamarzysz. No, przesadzam oczywiście, każdy to nie, ale jest tego naprawdę dużo. Za dużo. Nie składa się to, nie układają się te różne rzeczy dobrze, sorry, ale nie posłużyło to powieści.

W ogóle mam wrażenie, że sama autorka trochę zadawała sobie spraw z tego nieukładania się, tylko, że nic nie była z tym w stanie zrobić. Wiecie jak często wyglądają anglosaskie kryminały/thrillery? Mam akcję, zagęszczanie się wątków, następnie końcową rozróbę (strzelanina, uwięzienie głównego bohatera itd.) w czasie której powieściowy złol przyznaje się kim jest i dlaczego robił to co robił i potem jeszcze na finiszu bardzo krótkie podsumowanie połączone z taką chwilą oddechu dla protagonisty. Znany schemat, prawda? Tu jest on dokładnie, ściśle zastosowany, tylko, że... po końcowej rozróbie mamy jeszcze ileś tam stron, nowe perypetie i wyjaśnianie różnych spraw :) Nie ma tego jakoś bardzo wiele, ale jednak się to pojawia. Tak, jakby sama Tudor widziała, że nie panuje nad tekstem, ale książkę trzeba kończyć i słać do wydawnictwa, więc mówi się trudno :)

To właściwie jest część większego problemu, który mam z tą powieścią. Otóż tempo akcji jest tu totalnie popsute. Bardzo, bardzo długo miałem wrażenie, że czytam początek, zawiązanie fabuły. Że to ciągle jest ekspozycja. Coraz to nowe postacie (pół godziny po odłożeniu książki już nie pamiętam chyba ponad połowy z nich, jeśli mam być szczery), rozmowy i inne zdarzenia pchające jakoś tam całość do przodu, ale właśnie wciąż przywodzące na myśl to, że to dopiero wstęp, rozpoczęcie akcji. No, był jeden moment, kiedy właśnie na pierwszych stronach, może nawet aż za szybko, akcja zaczęła się konkretyzować (scena z dziewczynką we krwi), ale potem dalej to niekończące się rozpoczynanie całej historii. I nagle bum i już zbliżamy się ku ostatnim stronom. Pisarka w kończących powieść Podziękowaniach wymieniła m.in. redaktorów, przyznając, że ich zespół "szlifował" tekst (notabene propsy za szczerość, wielu autorów woli nie przyznawać takich rzeczy), cóż... widać szlifować można język i logiczność akcji, jej rytm już niekoniecznie.

No właśnie, co mogę powiedzieć o języku jakim to jest napisane? Jest chyba po prostu poprawnie. Takie większe urozmaicenie, ożywienie stylu mamy tylko na początku, na może pierwszych dwudziestu kilku stronach. Potem lotność siada i styl zaczyna trochę męczyć. Tak jakby wyżej wzmiankowanemu zespołowi redakcyjnemu zapału starczyło tylko na pracę nad początkiem tekstu.

Aha, jeszcze jedno wymaga wzmianki. W wielu recenzjach poprzedniej, znacznie lepszej powieści Tudor, "Innych ludzi", pobrzmiewały narzekania na obecny tam motyw paranormalny. Że kiepski, nieprzekonujący, dodany na siłę i zwyczajnie dziwaczny. Mnie on tam specjalnie nie przeszkadzał, ale jakoś głosy te przypomniały mi się teraz, podczas lektury "Płonących dziewczyn". To, jak tu jest położony wątek paranormalny, to jak bardzo tu jest dodany na siłę, groteskowo wręcz i nieprzekonujący to po prostu zdumiewa. Jeśli miałaś/eś z nim problem wtedy, to tu będziesz się łapał(a) za głowę.

Na plus atmosfera małego miasteczka, rzeczywiście czujemy tę prowincjonalność i to, że mamy do czynienia z mikroświatem gdzie wszyscy wszystkich znają i trudno się ukryć. Nawiasem mówiąc główna bohaterka-narratorka w pewnym momencie wprost to stwierdza, i fanie, nie było to coś rażącego w trakcie czytania. Ścisły finał fabuły i wyjaśnienie ostatniej z tajemnic był według mnie wręcz kuriozalny, ale co kto lubi.

No, nie podobało mi się, nie będę kłamał. Może w przyszłości (bo autorka już w tym tekście zapowiedziała następną powieść) będzie lepiej :)

PS: Czy tylko ja nie wiem, zwyczajnie nie rozumiem, o co chodziło z tym powtarzaniem formułki "Najsprytniejszą sztuczką Diabła jest to, że wmówił ludziom, że nie istnieje". To jest jak to się miało do akcji książki?

Moja ocena:

× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Płonące dziewczyny
Płonące dziewczyny
C.J. Tudor
8.0/10

Witajcie w miejscowości Chapel Croft. W tej uroczej angielskiej wiosce w XVI wieku na stosie spalono grupę wieśniaków, w tym dwie nastolatki. Trzydzieści lat temu zaginęły tam dwie dziewczyny, a p...

Komentarze
@yhera
@yhera · około 3 lata temu
Po Kredziarzu obiecałam sobie nie sięgać po kolejne książki tej autorki :)
× 3
@Bartlox
@Bartlox · około 3 lata temu
Sławnego "Kredziarza" nie czytałem, ale "Inni Ludzie" byli bardzo dobrzy :)
@jatymyoni
@jatymyoni · około 3 lata temu
Ja też, Kredziarz mniezniechęcił do książek tej autorki.
@hej_tu_malami
@hej_tu_malami · prawie 3 lata temu
A mi się bardzo podobało. Lubię takie bigosy. Musi być równowaga w książkach, jednym się podoba innym nie
× 1
@Bartlox
@Bartlox · prawie 3 lata temu
A "Innych ludzi" - najlepszą moim zdaniem rzecz tej autorki - czytałaś? :)
@hej_tu_malami
@hej_tu_malami · prawie 3 lata temu
Nie czytałam, muszę sobie zapisać insie przekonać
@Bartlox
@Bartlox · prawie 3 lata temu
Jest o wiele mroczniejsza niż "Płonące Dziewczyny", ale bardzo fajna :)
× 1
Płonące dziewczyny
Płonące dziewczyny
C.J. Tudor
8.0/10
Witajcie w miejscowości Chapel Croft. W tej uroczej angielskiej wiosce w XVI wieku na stosie spalono grupę wieśniaków, w tym dwie nastolatki. Trzydzieści lat temu zaginęły tam dwie dziewczyny, a p...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

C.J. Tudor zachwyciła mnie swoim Kredziarzem kilka lat temu. Tamten thriller był tak dobry i tak wciągający, że z miejsca zapragnęłam więcej. Później nadeszli Inni ludzie, którzy zdecydowanie powtórz...

@Natalia_Swietonowska @Natalia_Swietonowska

Jack Brooks po wydarzeniach w Nottingham zostaje przeniesiona do Chapel Croft, by objąć tamtejszą parafię po swoim zmarłym poprzedniku. Przenosi się tam razem ze swoją nastoletnią córką. Nie spodziew...

@whitedove8 @whitedove8

Pozostałe recenzje @Bartlox

Mrok
Niezbornie, niezgrabnie, na siłę

„Jego powieści to właściwie tylko dialogi” – takie oto zdanie zdarzało mi się raz czy dwa słyszeć lub czytać, gdy ktoś chciał skrytykować twórczość któregoś z najlepiej ...

Recenzja książki Mrok
Zygmunt III Waza
Pisząc biografię w sytuacji, gdy nie ma się umiejętności przedstawiania wydarzeń

Ta książka ma bardzo źle zrobiony rytm. I nie mam tu na myśli faktu, że np. Zygmunta poznajemy już jako dorosłego faceta, nic nie dowiedziawszy się o jego dzieciństwie...

Recenzja książki Zygmunt III Waza

Nowe recenzje

Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wybór nie zawsze jest oczywisty...
@ewelina.czyta:

Dzień dobry serdeczne! Zauważyłam, że ostatnio na blogu pojawiło się sporo naprawdę dobrej fantastyki i przyznać muszę,...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Dziadek
Dziadek
@ewusiaw:

Wybitna... Mega smakowita czytelnicza uczta. Przyprawiona nostalgią, miłością i prozą życia. Niestety nie dane mi był...

Recenzja książki Dziadek
Gra o miłość
Gra o miłość
@CzarnaLenoczka:

Piorun sycylijski, który trafił Shy’a Gardeneradalej sieje spustoszenie w jego organizmie. Miłość od pierwszego wejrzen...

Recenzja książki Gra o miłość
© 2007 - 2024 nakanapie.pl