Zwracacie uwagę czy dana książka to debiut?
Ostatnio przegapiłam informację, że książka, po którą sięgnęłam to debiut, jednak nie odczułam, że sięgnęłam po niego. Jeśli miałabym być szczera, to “Rzeźbiarka krwi” Vanessy Le, była książką tak dobrą, że nigdy bym nie powiedziała, iż mam do czynienia z debiutem.
Niejednokrotnie pisałam, że uwielbiam sięgać po debiuty, ponieważ można dzięki temu znaleźć naprawdę wspaniałych autorów. Nadmienię, że nie jest to idealna debiutancka powieść, znalazłabym kilka rzeczy, które mniej mi się podobały. Jednak w ogólnym rozrachunku jest to naprawdę godna uwagi powieść. Jest ona dość hucznie opisywana jako medyczna i ten aspekt bardzo mi się podoba w tej historii. A połączenie magii i medycyny jest najzwyczajniej w świcie genialny.
Autorka poprowadziła magie przez najmniejsze żyłki naszego jestestwa i zaczarowała nas swoja historią.
Nhika straciła w życiu wiele, jako sierota nie ma dużo, a wręcz można się pokusić o stwierdzenie, że nie ma nic, oprócz jej sekretu, który skrywa przed światem. Obecnie zajmuje się sporządzaniem mikstur leczniczych, by zarobić na naprawdę skromne życie. Jednak wiedziona współczuciem, pomaga pewnej kobiecie wyjść z choroby, a wszystką za sprawą jej niesamowitego daru. Nhika potrafi wnikać swoją magią, wgłąb człowieka i wyleczyć go z przeróżnych chorób. Pewnego dnia staje się nieostrożna i zostaje złapana przez ludzi, którzy mają za nic jej życie, ponieważ odkryli jej największy sekret. NAsza bohaterka wiele potrafi zrobić, jednak gdy jej życie wisi na włosku, ciężko jej znaleźć wyjście z tej ciężkiej sytuacji.
Tematyka medyczna w książkach, jesteście na tak?
Powiem szczerze, że nie zwracałam na nią uwagi w książkach, jeśli chodzi o seriale, to jestem na wielkie TAK. Uwielbiam je i pewnie dlatego tak bardzo spodobała mi się “Rzeźbiarka krwi” Vanessy Le. Proces uśmierzania jest jak podróż, przez ludzki organizm, nie tak powolna jak leczenie lekarstwami, ani nie tak krwawa jak operacja. Jest za to magiczna i zarazem taka naturalna. Pewnie zastanawiacie się, czym jest to uśmierzanie, to nic innego jak proces leczenia pacjenta, jednak nie normalnie, tak jak znamy to. Jest to proces medyczny i magiczny. Autorka zrobiła świetna robotę przygotowując się do pisania, nie jestem ekspertem, jednak nie pogubiłam się w medycznym żargonie bohaterów. Wydaje mi się, że świat, jaki stworzyła, jest dość porządnie przygotowany, może był kilka niedociągnięć i momentów, w których lekko się gubiłam, jednak nie przeszkadzało mi to za bardzo, bo historia była naprawdę wciągająca.
Dostałam w niej również element kryminału. Świetnie bawiłam się razem z bohaterami w poszukiwaniu osoby odpowiedzialnej za morderstwo. Co prawda nie było większego zaskoczenia, gdy w końcu prawda została ujawniona. Za to zakończenie było świetne. Tego się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że jest tu ktoś co przeczytał już “Rzeźbiarkę krwi” i będzie chciał się podzielić wnioskami na temat tego zakończenia. Czy tylko mi wydaje się, że historia zatoczyła koło?
Mam zawsze problem z bohaterkami różnych powieści fantastycznych. Jestem zaskoczona, że tak bardzo mi się spodobała Nhika i tak bardzo jej kibicowałam, dosłownie na każdym kroku. Jej podejście do potrzebujących jest tak pełne empatii, że nie sposób jej polubić. Reszta bohaterów tez była bardzo ciekawa, jednak była tylko tłem do historii Uśmierzającej. Za to osoba, która później towarzyszyła w jej przygodzie życia, była przeciwieństwem Nhiki, jednocześnie była jej dopełnieniem. Zapewniam was, że ta historia mimo swojego słodko-gorzkiego wydźwięku, jest czymś naprawdę wartym uwagi, dlatego wam ją bardzo polecam. A Wydawnictwu Uroboros dziękuję za możliwość poznania tej cudownej historii.