Wolica Kierekieszyna to wieś położona na styku historycznych terenów Wołynia i Podola, obecnie znajdująca się w granicach Ukrainy. W 1907 roku, w majątku rodzinnym, na świat przyszedł tam Ksawery Pruszyński. Wywodził się z rodziny polskiej o szlacheckim pochodzeniu. Rodzice dbali o jego wykształcenie od najmłodszych lat, zapewniając mu francuskojęzyczną guwernantkę. Nauka tego języka we wczesnych latach życia, miała ogromny wpływ na jego dalsze losy i życiowe wybory. W ciągu swego krótkiego 43-letniego życia, które zakończyło się tragicznym wypadkiem w niewyjaśnionych okolicznościach, Pruszyński zdążył zasłużyć się m.in. jako odważny reporter, przedni strzelec, wszechstronny dyplomata.
W „Trzynastu opowieściach”, stanowiących tylko ułamek całej twórczości autora, Ksawery Pruszyński zawarł nieprawdopodobne, aczkolwiek niemal w całości prawdziwe, historie zebrane w latach 1939 – 1945 na terenie Francji, Norwegii, Wielkiej Brytanii, ale nie tylko. Wydawnictwo MG zadbało o to, aby w 2021 roku, czytelnicy otrzymali ten zbiór z przystępnym wprowadzeniem do lektury. Najnowsze wydanie rozpoczyna się słowem wstępnym pióra wybitnego pisarza Józefa Hena, który osobiście znał Ksawerego Pruszyńskiego i moim zdaniem, zapobiegliwie podaje szereg informacji, odpowiadających na pytania rodzące się podczas lektury. Pragnę przytoczyć wzmiankę o tym, że według Hena, mimo, iż pisarstwo Pruszyńskiego obciążone jest jego szlacheckością, to jednocześnie odbierany był przez otoczenie jako człowiek przyjazny, otwarty, okazujący ogromną troskę i dbałość o losy Polski i jej dziedzictwo.
Ksawery Pruszyński, od pierwszych stron „Trzynastu opowieści”, daje się poznać jako żarliwy miłośnik sztuki. Szczególnie cenił dzieła średniowieczne, czego daje wyraz opisując najsłynniejsze katedry Europy. Ówczesna wiedza Pruszyńskiego o przedstawianych obiektach jest uderzająca jak na czasy, w których przyszło mu żyć i studiować. Sprawia wrażenie znawcy kultury europejskiej, którym, jak wszystko na to wskazuje, faktycznie był. Sztuka minionych epok jest nierozłączna z religią i właśnie ona stanowi kolejny filar podpierający opowieści Ksawerego Pruszyńskiego. Bije z nich głęboka wiara autora lub jeśli nie jego, to napotkanych przez niego ludzi, którą to wiarę, bardzo podziwia i ma wielką potrzebę utrwalić, ocalić. Momentami, sztuka i wiara spotykają się na stronach książki i dzieją się tam cuda.
Autor, urodzony na styku kultur o różnych wyznaniach, ewidentnie pozbawiony był uprzedzeń i darzył ogromnym szacunkiem każdego ze swoich bohaterów czyli poznanych przez siebie ludzi. W jednej z opowieści, pojawiają się rozważania nad wartością słowa mówionego czyli legendy powtarzanej, powielanej i modyfikowanej od pokoleń, w porównaniu z treścią kroniki spisanej przez jednego skrybę w minionej epoce. Ksawery Pruszyński ze swoją wyjątkową otwartością na świat, skłania się ku większej wiarygodności podań ludowych.
Po lekturze „Trzynastu opowieści”, z pewnością nie jeden czytelnik zmieni swój sposób postrzegania żołnierzy. U Pruszyńskiego, w mundurach nie raz pojawiają się… artyści. Są oni polskiego pochodzenia, o talentach wszelakich. Malują zachwycające Madonny, tworzą spektakularne witraże, recytują wiersze chwytające za serce, odlewają z cyny symbole narodowe, orzełki i to nie tylko w czasie trwającej w „… opowieściach” II-iej Wojny Światowej, ale i I-szej zakończonej w 1918. Autentyczni bohaterowie wielokrotnie zdają się być zawieszonymi między tymi dwoma wojnami. Jeden z nich, nie może pogodzić się z tym, że pułk strzelców konnych z I Wojny Światowej musiał zostać w 1938 zmotoryzowany. Ten sam człowiek wspomina o wystawianiu Polaków na pierwszą linię frontu dwa razy częściej, niż Francuzów, ale rzadziej od Senegalczyków, którzy również mają swoje miejsce, ważne miejsce w jednej z opowieści.
Jedno z opowiadań bardzo mnie zaskoczyło, bo gdyby nieco je zmodyfikować, mogłoby stać się ponadczasowe. Moim zdaniem wyprzedza swoją epokę. Pruszyński opisał w nim pewnego człowieka, którego nazwiska nigdy nie poznamy, o wielkich talentach organizatorskich, potrafiącego wytrwać w swoich ideałach, niezłomnego. Jest to opowieść o człowieku, który zainicjował powstanie większości prasy podziemnej w Warszawie podczas II Wojny Światowej. Dla mnie, uniwersalność tego opowiadania polega na tym, że sylwetka tej postaci ma zastosowanie do niezliczonej rzeszy cichych bohaterów kolejnych, powojennych dekad. Autor nie mógł tego wiedzieć, gdyż zmarł młodo i nagle w 1950 roku.
Ksawery Pruszyński, uwiecznił pamięć o ludziach czystych serc, w których każdy z czytelników odnajdzie coś, co na zawsze pozostanie w jego duszy. Autor nie stawia zbyt wielu pytań, ale sprawia, że one rodzą się same. Gdybym miała opisać „Trzynaście opowieści” w jednym zdaniu to użyłabym cytatu z tej książki : „nawet silniejszy potrzebuje kiedyś kogoś słabszego od siebie”.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl