Za Wojciechem Cejrowskim nie przepadam i nigdy bym nie pomyślała, że przeczytam jakąś jego książkę. Tak się jednak złożyło, że pewnego dnia kurier przyniósł paczkę niespodziankę od znajomego, a w niej znajdowała się książka "Wyspa na Prerii". Pięknie wydana: w sztywnej, zdobionej oprawie i na papierze kredowym. A w środku kolorowe fotografie. Potraktowałam ją nie jako literaturę podróżniczą, za którą nie przepadam, ale jako książkę przygodową. I z tym nastawieniem zdecydowanie przyjemniej mi się ją czytało.
Wojciech Cejrowski w humorystyczny, charakterystyczny dla siebie sposób, opisuje na pozór zwyczajne życie gdzieś na krańcu świata. Jego drewniany, trzeszczący domek jest niczym samotna wyspa na Prerii. Zwyczajne, codzienne życie wcale nie jest tam takie zwyczajne. Na Prerii czyha wiele nieprzyjemnych niespodzianek, takich jak nagłe tornada, porywające wszystko, co znajduje się na ich drodze, gwałtowne, wściekłe ulewy, ataki zdziczałych os, węże, termity, kojoty, skunksy i wszechobecny, ostry kurz, który wdziera się w każdy najmniejszy zakamarek.
"Na prerii nikt nie szczerzy się bez potrzeby, bo tu strasznie kurzy, a przecież nikt nie lubi chrzęszczenia piasku między zębami - niezależnie czy to człek czy zwierz. Dlatego na prerii wszyscy mamy gęby ciasno pozamykane."
Dla mieszkańców prerii bardzo trudny jest do zniesienia nieustający gorąc, dochodzący często do ponad 40 stopni. Ludziom przegrzewają się mózgi, zaczynają zachowywać się dziwnie, a dziwaków tam wcale nie brakuje. Miejscowość znajduje się bardzo blisko Amerykańskiego Bieguna Gorąca.
"Na prerii człowiek dyszy z gorąca pomiędzy godziną 11.30 a 15.00 i w tym czasie nic nie robi (lub nicnierobi), a po piętnastej rusza na zakupy, bo już nie może wytrzymać upału (nawet nicnierobiąc).
"Wyspa na Prerii" to pozycja z mnóstwem ciekawostek. O wielu faktach nie miałam pojęcia. W USA można w sklepie jeść i pić w trakcie robienia zakupów, a potem dać kasjerce puste opakowanie po konsumpcji. Nie opłaca się kraść, bo ceny są bardzo niskie, a za kradzież nawet najtańszego przedmiotu, idzie się pod sąd i złodziej otrzymuje kartę wstydu publicznego z napisem:
"W tym sklepie kradłem (np. śrubokręt za 99 centów)
Nazywam się tak i tak.
Jestem waszym sąsiadem
Zapamiętajcie moją twarz
I uważajcie na mnie w przyszłości"
Z tablicą - z takim napisem - złodziej stoi przez wiele dni pod sklepem. Nie do pozazdroszczenia. W książce jest o dużo więcej ciekawostek z preriowego życia i generalnie życia w Ameryce. Ciekawych, zaskakujących, czasami dziwacznych.
Książka napisana jest lekkim, zabawnym językiem. To lektura przyjemna w odbiorze, nad którą nie da się nie uśmiechnąć. Wojciech Cejrowski zadbał, aby czytelnik się nie nudził. Wprowadził na karty swojej książki wielu charakterystycznych kowbojów, którzy mają jedną wspólną cechę: wszystko o wszystkich wiedzą i uwielbiają żarty. Listonosz, barman, kierowca autobusu szkolnego czy szambiarz mają swoje dziwactwa, ale one są na prerii jak najbardziej akceptowalne.
Generalnie "Wyspa na Prerii" to wartościowa lektura dla Czytelników, lubiących literaturę podróżniczą. Co prawda wolę powieści, ale przyznaję, że czytanie tej książki nie okazało się czasem straconym. Wojciech Cejrowski bardzo ciekawie i z humorem opowiada. W angażujący sposób pokazuje preriowy świat w dalekiej Arizonie. Świat dla mnie odległy, a jednocześnie, dzięki jego książce, tak bliski.