Ciosy mnie powaliły na kolana, ...no może niedosłownie. Nie padłem, ale po takiej powieści powoli dochodzę do siebie. Ogólnie uwielbiam thrillery psychologiczne, które trzymają w napięciu i tak naprawdę nie wiadomo, w którym momencie coś/ktoś przywali znienacka. I tak było z powieścią pana Jarosława Czechowicza.
Ciosy nie są debiutancką powieścią pisarza, ale pierwszą, którą miałem możliwość przeczytać. W swoim dorobku literackim ma już kilka powieści: Toksyczność, Winne czy Gorsza. Pan Jarosław jest absolwentem filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Podyplomowego Studium Dziennikarstwa i Komunikacji Medialnej na wspomnianej krakowskiej uczelni. Prowadzi stronę z recenzjami — Krytycznym okiem, jest niezależnym recenzentem. Pasjonuje się krajami położonymi na północy Europy, a jego ulubionym jest Islandia. Jak można wyczytać ze skrzydełka książki, w swoich powieściach porusza tematy, które uważa za pomijane we współczesnej literaturze polskiej.
Okładka kontrastuje ze... słowami umieszczonymi na niej.
W ciemnościach norweskiej nocy łatwo ukryć mroczne tajemnice.
Dlaczego kontrastuje? Nie ma tutaj nic z nocy, a jeśli akcja rozgrywa się w Norwegii, powinna być pokazana zorza polarna, o której sporo będzie w niniejszej powieści. Tu mamy jasną okładkę z odcieniami czerwieni, śnieg, las...
Autor powoli buduje napięcie, jednak od początku możemy się domyślać, że za chwilę coś wydarzy się niepokojącego. Powieść podzielona jest na trzy części, w których poznajemy głównych bohaterów powieści. Są nimi Michał i Agata, inni poboczni aktorzy, misterne skonstruowanego thrillera. Na pierwszy ognień poznajemy Michała, chłopaka z Podhala, który pragnie zmienić swoje życie na lepsze, wyrwać się z rodzinnego domu, którego tak naprawdę nienawidzi. Norwegia ma być jego spełnieniem marzeń. Tam może rozwinąć skrzydła i pracować jako tłumacz. W samolocie poznaje kobietę, Agatę. To przypadkowe spotkanie jest początkiem miłości, która już od samego początku skazana na porażkę. Agata to bezbłędna kobieta, Michał to uległy mężczyzna. W drugiej części widzimy świat oczami kobiety, która nie ma żadnych skrupułów. Poznajemy też jej przeszłość równie mroczną i, mówiąc slangiem młodzieży, powaloną. Kulminacyjnym momentem jest ostatni, trzeci rozdział. Tu wszystko się wyjaśni, tu każdy element układanki wskoczy na swoje właściwe miejsce.
Tematem powieści jest przemoc w rodzinie, ale czy tego można było spodziewać się po pierwszych stronach powieści? Na pewno nie! Poznamy aspekty przemocy fizycznej i psychicznej, która na pewno zaskoczy niejednego czytelnika. Na pewno poznamy w tej powieści surowe klimaty Norwegii i koła podbiegunowego, a razem z bohaterami będziemy rozkoszować się tekstami związanymi z zorzą polarną. Będziemy też wyobrażać sobie, jak żyć, gdy dni są króciutkie, bądź noc trwa wiele dni.
Powieść budzi ogromne emocje. Może drażnić brak dialogów, ale historia jest tak wciągająca, że ciężko odłożyć na moment lekturę.
Książkę przeczytałem i zrecenzowałem dzięki Grupie Zaczytani, za co serdecznie dziękuję