Zadaję sobie pytanie, dlaczego nie znam tak obfitej twórczości Piotra Kościelnego? Gdzie ja dotychczas żyłam, że tak umiejętnie omijałam tego autora? Coś niespotykanego. Jakie faux pas … Ale cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak podczas zbliżających się długich jesiennych wieczorów, nadrobić zaległości. I już zaczęłam … Na pierwszy rzut, dość odważnie sięgnęłam po najnowsze dzieło Szymek … I jakie wrażenia? Nie uprzedzajmy pytań … Przekonajcie się sami …
Piotr Kościelny zabiera nas w podróż w czasie. Przenosimy się do obecnej stolicy Dolnego Śląska, Wrocławia, w lata dziewięćdziesiąte. Nastoletni Szymek Dąbrowski rzuca się pod rozpędzony pociąg. Ginie na miejscu. Prokurator, nie widząc przesłanek wskazujących na czyn zabroniony, umarza postępowanie. Mija kilka dni i starszy brat Szymka, Tomek, skacze z wieżowca. Podwójna tragedia rodzinna. Rodzice jeszcze nie zorganizowali pochówku jednego dziecka, a już kolejny się szykuje. Ojciec na wieść o tragedii dostaje zawału i spędza kilka dni w szpitalu. Dwie tragedie w rodzinie, w tak krótkim odstępie czasu sprawiają, że policja postanawia bliżej się przyjrzeć tym zdarzeniom. Na czele śledztwa staje komisarz Piotr Żmigrodzki, który zmaga się z alkoholizmem i traumami z przeszłości. Co nim trąca? Kilka lat wcześniej popełnił błąd i wsadził za kratki niewinnego człowieka, na którym została wykonana kara śmierci. Te wydarzenia odbiły ślad w jego psychice i do dziś nie może sobie z tym poradzić, żale topi w alkoholu. Partnerem Piotra w dochodzeniu jest nowy narybek, młody ambitny policjant. Krok po kroku odkrywają karty i coraz bardziej zbliżają się do odkrycia motywów postępowania braci. Czy mimo pojawiających się trudności i panującej zmowy milczenia, prawda ujrzy światło dzienne? Czy okaże się, że tym tragediom można było w jakikolwiek sposób zapobiec? Kto popełnił zaniedbania, kto może mieć wyrzuty sumienia?
Szymek to smutna opowieść o dorastających chłopcach i dotykających ich problemach. Autor naświetla delikatnie i muska problem homoseksualizmu, odrzucenia, przemocy wśród młodzieży, braku wsparcia i samotności, przynależności do subkultur. To były czasy, gdy odmienność była tematem tabu, bardzo niewygodnym i nietolerowanym. Panujący wśród młodzieży ostracyzm doprowadził do tragedii. Nauczyciele również wydawali się być obojętni i nie reagowali na wszelkie próby dyskryminacji, upokarzania i przemocy. Więc ich można wskazać jako pośrednio winnych tragedii.
Ale nie mniejszym zagrożeniem, które w mojej ocenie wysuwa się na plan pierwszy, jest uzależnienie od alkoholu. Odnoszę wrażenie, że podwójna tragedia rodzinna jest tylko zamazanym tłem dla ukazania prawdziwego problemu, czyli alkoholizmu Żmigrodzkiego. Autor wyraźnie ukazuje stadium alkoholika. Ileż razy Piotr rzucał nałóg, wylewał wódkę do umywalki, chował w szafkach przed samym sobą? Ile razy sobie obiecywał poprawę? I jaki był efekt? Alkoholik oszukuje nie tylko bliskich, ale zwłaszcza samego siebie. Przed sobą nie ma odwagi zerwać z nałogiem. Nie ma silnej woli, nie ma siły, jest słaby wewnętrznie. Na bazie tej powieści można poznać prawdziwego alkoholika, takiego, który pije sam i do lustra. Który dzisiaj zrywa ostatecznie z nałogiem, a jutro leży kompletnie pijany pod stołem. Obraz smutny i przerażający, ale częsty również w dzisiejszych czasach.
Cieszę się, że powstają lektury, które odważnie, bez obaw, dotykają spraw delikatnych i bolesnych. To bardzo ważne, aby ludzie głośno mówili o odmienności seksualnej, o trawiącym społeczeństwo alkoholizmie, o prześladowaniu słabszych i mniej odpornych. Trzeba zwracać uwagę, czy takie sytuacje nie mają miejsce wokół nas i szybko reagować. Nie można milczeć, mając świadomość, że za ścianą rozgrywają się rodzinne dramaty. Mur milczenia trzeba skruszyć i starać się pomóc potrzebującym, chociaż oni zaprzeczają, że potrzebują naszego wsparcia.
Powieść napisana prostym, chwilami dosadnym językiem, chwilami z subtelnym sarkazmem. Krótkie rozdziały nie pozwalają odłożyć lektury, ciekawość nabiera rozpędu i pcha nas do finału. Czyta się szybko, mimo, że tematyka ważna i trudna. Na uwagę zasługuje sposób prowadzenia narracji, zarówno przez głównego bohatera Szymka, jak i narratora w trzeciej osobie. Ta bezpośrednia narracja bohatera pozwala nam głębiej wniknąć w jego psychikę i daje zielone światło do rozprawienia się z jego problemami.
Autor drażni emocje, rozszarpuje je na kawałki i zabawia się z nimi. Odważnie nazywa rzeczy po imieniu, dosadnie i momentami brutalnie. Nie kombinuje, otwarcie przekazuje to, co ma w zamyśle. Nie igra słownie z czytelnikiem, uderza słowem mocno i celnie. Pobudza wyobraźnie w efektowny sposób.
Uwielbiam to uczucie, gdy szkoda mi czasu na sen, bo kryminał sam się nie przeczyta, motyw sam się nie odkryje, a prawda sama się nie ujawni. To jedna z tych książek, które czyta się zachłannie i z wielką satysfakcją! Prawdziwa uczta mocnych wrażeń i emocji dla fanów dobrze skrojonych kryminałów.
Powieść z przesłaniem aktualnym w każdym czasie. Dosadna i mocna, przestrzega wyraźnie co się stanie, jak mur milczenia będzie się wznosił w nieskończoność, a zasłona obojętności będzie gęsta jak poranna mgła!
Musicie to przeczytać! To Wasz obowiązek!