Stało się! Zwariowaliśmy i wylądowaliśmy w wariatkowie! I to nie byle jakim, bo w Arkham. Jednym słowem – mamy przerąbane! A może to wszystko spisek? Może ktoś nas wrabia? Kombinować? Uciekać? A może uwierzyć lekarzom? Czas na trudne wybory!
„Zakład psychiatryczny Arkham” to 14 tom serii „Choose Cthulhu” od Black Monk. Tym razem naszą przygodę zaczynamy, a nie kończymy w nieprzyjemnym przybytku, który mieliśmy okazję poznać w ramach poprzednich części. Jesteś pacjentem numer 77, nie masz bladego pojęcia co to oznacza i co dla Ciebie szykują lekarze, ale wszystko jest bardziej niż niepokojące. Uwierzyć im? A może szykować ucieczkę. Tak! Losy naszego bohatera zależą od Ciebie.
„Choose Cthulhu” to seria gier paragrafowych, w których czytelnik wciela się w głównego bohatera. Co jakiś czas musi podjąć decyzję, która zdecyduje o przebiegu fabuły. Od strony technicznej: są to co najmniej dwie opcje dostępne na końcu dłuższych partii tekstu. Należy wybrać jedną z nich i czytać dalej na stronie, do której odsyła. To tyle. Tym razem książka nie przewiduje żadnych szczególnych mechanik.
Książka ta nie jest dla każdego i to warto zaznaczyć już na początku. Po pierwsze, kwestia oczywista: gra paragrafowa. Trzeba lubić tak specyficzne napisane powieści. Ale to było już jasne wcześniej. Tym razem jednak jest jeszcze kolejny, kluczowy element: mnogość makabrycznych zakończeń. W tym momencie możecie zauważyć, że już wcześniej powieści fundowały nam liczne sceny pełne przemocy. Niby tak, ale nie w takiej liczbie! Tym razem miałam wrażenie, że dosłownie co chwilę mój bohater albo marnie kończy, albo jest świadkiem kolejnej przerażającej sceny. Ten tom to dosłownie kumulacja masakry!
Z jednej strony dobrze, bo wpływa to na klimat. Faktycznie czułam się niczym w pułapce, miejscu bez wyjścia, bez nadziei i szans na ratunek. Z drugiej… no nie było to przyjemne. Nigdy wcześniej nie czułam jakoś szczególnie tego, że czytam horror. Tym razem dreszczyk niepokoi towarzyszył mi przy odsłanianiu każdej kolejnej strony.
Z drugiej jednak mnogość makabrycznych finałów sprawiło, że dużo częściej musiałam cofać się na ścieżce wyborów i dużo szybciej dochodziłam do ściany. Miałam też wrażenie, ze tym razem mniej dowiedziałam się na temat samego świata, bo opowieść skupiała się na pobycie w zakładzie i mnóstwie odnóg. Nie bez powodu jest to najdłuższa część (ma ok. 100 stron więcej, niż poprzednia).
Interesującą ciekawostką było za to pojawianie się bohaterów z poprzednich tomów. Niby nie na długo, ale jednak znane nazwiska co jakiś czas pojawiały się w historii. Tym razem jest też sporo bohaterów drugoplanowych, których losy są interesujące i bardzo różne.
Atmosferę zagrożenia dodatkowo podkręca fakt, że nie do końca wiadomo co jest prawdą. W ramach różnych ścieżek fabularnych odkrywamy bowiem kilka wariantów rzeczywistości. Ale która z nich dzieje się naprawdę?
Reasumując, uważam, że „Zakład psychiatryczny Arkham” to tytuł przede wszystkim dla wiernych miłośników serii. I to nie z powodu fabuły, ta jest niezależna w każdej części. Tom 14 to fajne zamknięcie wszystkich poprzednich historii, ale jest też tak makabryczny, że może odstręczyć czytelników nieobeznanych z klimatem twórczości Lovecrafta.