Niewielu jest Autorek/Autorów, których proza jednocześnie chwyciła mnie za serducho i wytrzaskała po pysku. Gdy miesiąc temu sięgałem po niepozorny, ze względu na swoje rozmiary,
Kuklany las, nie spodziewałem się, że ta lektura wywoła we mnie tak wiele różnych emocji. Proza Anny Musiałowicz była moim osobistym odkryciem i wzbudziła potrzebę, graniczącą z pragnieniem, sięgnięcia po więcej. To "więcej" przyszło do mnie w postaci najnowszej powieści Autorki
Śnieg jeszcze czysty, będącej przedziwną mieszanką powieści obyczajowej, dramatu i grozy.
Akcja tej niezwykle kameralnej, wręcz intymnej powieści rozgrywa się pod koniec lat '60 XX wieku w małej bezimiennej wsi. Pewnego zimowego dnia, wracająca ze szkoły Gabrysia jest świadkiem wypadku, w wyniku którego ginie jej matka. Gabrysia jest jeszcze zbyt młoda, aby zrozumieć, co się wydarzyło i jaki to będzie miało wpływ na jej życie. Od tego momentu towarzyszymy tej małej sierotce przez kolejne lata. Widzimy jak jej ojciec, nie wiedząc jak ma rozmawiać z córką, odcina się zupełnie, oddając się kolejnym przelotnym romansom i pracy stolarza. Na szczęście dziewczynka ma obok siebie kochającą babcię, która z sercem na dłonie bierze na siebie odpowiedzialność wychowania małej. Nie potrafi jednak zastąpić jej rodziców, co nie najlepiej wpływa na samą Gabrysię. Młodej cały czas towarzyszy niemy duch matki, którą prosi o radę i pomoc w najbardziej kryzysowych momentach...
Śnieg jeszcze czysty, to jedna z tych lektur, w których można się rozsmakować. Każde zdanie jest przemyślane, a sama historia wydaje się być nasączona swego rodzaju nostalgią i uczuciami. Grozy może i nie znajdziecie tu wiele, ale też nikt chyba nie nazwie tej powieści horrorem. To książka pełna emocji, opowiadająca o stracie, o zagubieniu i dorastaniu w samotności. Nie znajdziecie tu fabularnych fajerwerków, ani szybkiego tempa, wręcz przeciwnie - akcja sączy się niespiesznie niczym woda przelatująca przez dzbanek filtrujący. Równy, niezakłócony niczym rytm tej powieści, przypomina tykanie zegara, konsekwentnie odmierzającego czas.
Najnowsze dzieło Anny Musiałowicz, to powieść dojrzała i niesztampowa, otulona subtelną aurą grozy i niezwykłości. Kameralny klimat wzmacnia uczucie wyalienowania bohaterów, którzy żyją sobie w oddalonej od cywilizacji niewielkiej wiosce.
Śnieg jeszcze czysty daleko ma do sielskości choćby
Domu nad rozlewiskiem czy innych powieści osadzonych na polskiej prowincji. Musiałowicz odarła wieś z tej romantycznej idylliczności, pokazując ją taką jaką była na przełomie lat '60 i '70: bez prądu i bieżącej wody, ze sławojką na błotnistym podwórku i psem na łańcuchu.
Śnieg jeszcze czysty, to smutna, przejmująca opowieść o dojrzewaniu, o samotności, o rodzącym się pożądaniu, ale także o zaściankowości i uprzedzeniach.
Bardzo lubię prozę Anny Musiałowicz; Jej wrażliwość, poczucie estetyki i styl prowadzenia narracji - taki, wiecie, niespieszny i niepozorny, ale poruszający w człowieku te najbardziej wrażliwe struny. I taka właśnie jest powieść
Śnieg jeszcze czysty - poruszająca i z wyraźnie wyczuwalną nutą goryczy. Na zakończenie mógłbym napisać, że polecam Wam tę książkę z całego serca, ale to chyba oczywiste. Anna Musiałowicz nawet gdyby napisała poradnik typu
Jak wykopać na pustyni staw i zasilić go wodą z beczkowozu, to również chciałbym go przeczytać. I wobec takiej deklaracji właśnie doszedłem do wniosku, że nic więcej nie muszę dodawać. A zatem milczę, licząc na to, że raczej prędzej niż później, sięgnięcie po
Śnieg jeszcze czysty.
© by
MROCZNE STRONY | 2022