Mój tydzień z Marilyn recenzja

"Mój tydzien z Marilyn"

Autor: @Mery111 ·2 minuty
2012-03-20
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Marilyn Monroe.

Pierwsze skojarzenie to oczywiście seksowna blondynka z niewiarygodnymi ustami grająca głupiutkie kokietki. Jednak ostatnio świat poznaje nową twarz Normy Jeane. Przed nami stoi już nie hollywoodzki produkt, ale inteligentna, wrażliwa, oczytana i niezbyt pewna siebie dziewczyna. W księgarniach bardzo łatwo można się natknąć na kolejne
wspomnienia osób z otoczenia gwiazdy, wspomnienia, listy, wywiady, albumy. Jedną z tych pozycji jest „Mój tydzień z Marilyn”.

Cieniutka książeczka z Michelle Williams na okładce nie zapowiada jednak jakiegoś przełomu, pogłębienia naszej wiedzy na temat gwiazdy kina. Cała jej filmografia, plotki, skandale, romanse i małżeństwa zostały już dawno opisane, uwiecznione na taśmach. Więc co chciał nam (a może sobie?) uświadomić tuż przed śmiercią Colin Clark opisując swój rzekomy (jak donosi Wikipedia) romans z Marilyn Monroe?

By to zrozumieć przyjrzyjmy się fabule (albo jak kto woli, kawałkowi wspomnień).
W 1956 roku Marilyn Monroe przyjeżdża do Anglii kręcić nowy film. To jej miesiąc miodowy - dwa tygodnie wcześniej wyszła za mąż za znanego dramaturga Arthura Millera. Wszystko wygląda jednak zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażała. Członkowie ekipy filmowej uważają ją za rozkapryszoną gwiazdkę z Hollywood, brytyjski partner filmowy poniża ją przy każdej okazji, a z zapisków swojego męża dowiaduje się, jak wielkim jest dla niego rozczarowaniem.*

Sytuacja zdecydowanie godna współczucia. Wszyscy od niej czegoś wymagali, prosili myśląc, że jako zadośćuczynienie wystarczą pieniądze. Przecież ona była gwiazdą Hollywood! Nie miała wielkiego wyboru. Musiała zmierzyć się samotnie z całą ekipą biorącą aktorstwo na całkiem inny warsztat niż ten którego uczono jej w Ameryce.

Pomóc jej chciał Colin. Młody, niedoświadczony asystent reżysera. Zresztą pomóc chcieli jej również inni. Jednak oni jednocześnie od niej czegoś chcieli. On...on nie.

Jakimś cudem Marilyn wybrała właśnie jego. Zaprzyjaźnili się. Zaczęła mu opowiadać o wszystkim. W szczególności o sobie. Stopniowo otwierała się przed nieznanym mężczyzną. Niedorzeczne? Może trochę. Ale postawmy się na jej miejscu. Nikt nie widzi w niej zwykłej dziewczyny. Dla każdego, nawet własnego męża, jest znaną na całym świecie gwiazdą. Colin jako jedyny zauważył w niej człowieka.

Właśnie ten błysk, tę otwartość, inną stronę spojrzenia chciał pokazać nam autor w tym krótkim pamiętniku. Przedstawił nam Marylin nie jako maszynkę do robienia pieniędzy, nie jako obłąkana gwiazdę łykającą prochy. Pokazał kawałek tej prostej dziewczyny z czasów gdy nikt nie znał MM, pokazał człowieka, który również marzy o własnym życiu.

Śmiesznym by było wymagać od tej cieniutkiej książeczki całej wiedzy na temat Marilyn. Autor starał się narysować nam jej portret taki, jaki przechowywał w pamięci ponad blisko pięćdziesiąt lat. Udało mu się to.

Ta książka to taki krótkometrażowy film o Marilyn Monroe w którym w końcu widzowie mają okazję zobaczyć choć kawałek prawdziwej Normy Jeane. Film zbyt krótki po którego zakończeniu chcemy więcej.

*opis pochodzi ze strony znak.com.pl
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Mój tydzień z Marilyn
Mój tydzień z Marilyn
Colin Clark
6.8/10

Rozmawiając w łóżku z Marilyn Monroe W 1956 roku Marilyn Monroe przyjeżdża do Anglii kręcić nowy film. To jej miesiąc miodowy - dwa tygodnie wcześniej wyszła za mąż za znanego dramaturga Arthura Mille...

Komentarze
Mój tydzień z Marilyn
Mój tydzień z Marilyn
Colin Clark
6.8/10
Rozmawiając w łóżku z Marilyn Monroe W 1956 roku Marilyn Monroe przyjeżdża do Anglii kręcić nowy film. To jej miesiąc miodowy - dwa tygodnie wcześniej wyszła za mąż za znanego dramaturga Arthura Mille...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Biorąc tę książkę do ręki miałam mieszane uczucia, ponieważ nie przepadam za tego typu literaturą no i raczej nie można nazwać mnie fanem Merilyn Monroe. Mimo wszystko, przekonana słowami polecającego...

Dla jednych jest ikoną stylu, urody i seksu. Dla innych głupiutką blondyneczką o maślanych oczkach i bujnych kształtach. Jednak zarówno jedni, jak i drudzy muszą przyznać, że Monroe stała się pewnym s...

KO
@kolmanka

Pozostałe recenzje @Mery111

Zrządzenie losu
Trajkotanie, czyli co czyta Ćma Makaronowa

Dwudziesty marca, wreszcie skończyłam pierwszą książkę w tym miesiącu. Wszystko jest zakręcone jak makaron, a ja zamiast jak pulchniutki makaron wyglądam jak ćma. Miotam ...

Recenzja książki Zrządzenie losu
Queen. Nieznana historia
Genialny bałagan artystyczny

Co roku odwiedza mnie mój brat. Obydwoje mamy już tę 16 (prawie) na karku i od kilku lat zawsze powtarzamy pewien rytuał. Ja siadam w fotelu, on dorywa mój komputer i pu...

Recenzja książki Queen. Nieznana historia

Nowe recenzje

1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Tetbeszka
@patrycja.lu...:

"1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy" to debiut Aleksandry Maciejowskiej, w którym przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz...

Recenzja książki 1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Dzieci jednej pajęczycy
Pajęcza sieć
@patrycja.lu...:

"Dzieci jednej pajęczycy" przenoszą nas do świata Aglomeracji, gdzie cywilizacja próbuje utrzymać się na powierzchni za...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy
Piekło
recenzja "Piekło"
@zaczytaj_ch...:

☢️ W siódmej odsłonie serii o komisarz Oldze Balickiej, zatytułowanej „Piekło”, Katarzyna Wolwowicz ponownie prowadzi n...

Recenzja książki Piekło
© 2007 - 2024 nakanapie.pl