Robert Klose w swojej książce "Jak adoptowałem Antona" przedstawia niezwykle osobistą, wzruszającą, ale i pełną humoru opowieść o drodze do ojcostwa. Autor, pisarz i samotny ojciec, dzieli się swoimi doświadczeniami związanymi z procesem adopcji rosyjskiego chłopca o imieniu Anton. Historia ta, osadzona w realiach lat dziewięćdziesiątych, jest nie tylko opowieścią o miłości rodzicielskiej, ale także fascynującym studium kulturowych różnic, determinacji i ludzkiej empatii.
Książka rozpoczyna się od opisu decyzji Roberta o adopcji dziecka. Już na początku czytelnik zostaje wciągnięty w świat pełen biurokratycznych przeszkód, emocjonalnych wyzwań i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Proces adopcji, zwłaszcza międzynarodowej, w tamtych czasach był skomplikowany, a Klose z wielkim poczuciem humoru opisuje wszystkie trudności, z którymi przyszło mu się zmierzyć – od wypełniania niekończących się dokumentów, przez wyjazdy do Rosji, po walkę z własnymi wątpliwościami.
Centralnym punktem narracji jest relacja autora z Antonem – chłopcem, którego życie w domu dziecka było naznaczone brakiem miłości i stabilności. Klose nie unika trudnych tematów, takich jak traumy dziecka, jego początkowy brak zaufania do nowego ojca czy wyzwania związane z przystosowaniem się do życia w nowym środowisku. Opisując te momenty, autor ukazuje nie tylko swoje zmagania, ale także głęboką determinację i miłość, które pozwoliły mu pokonać wszelkie trudności.
Jednym z największych atutów książki jest jej styl. Klose pisze lekko, z dużą dawką autoironii, co sprawia, że nawet najtrudniejsze momenty jego historii czyta się z przyjemnością. Humor przeplata się z refleksją, dzięki czemu książka nie tylko bawi, ale także skłania do głębszych przemyśleń na temat rodzicielstwa, różnic kulturowych i znaczenia domu w życiu człowieka.
Klose maluje obraz Rosji lat dziewięćdziesiątych w sposób niezwykle plastyczny. Czytelnik niemal czuje chłód rosyjskiej zimy, widzi surowość tamtejszych sierocińców i doświadcza emocji związanych z pierwszym spotkaniem autora z Antonem. Te opisy dodają autentyczności całej historii i pozwalają lepiej zrozumieć kontekst, w jakim doszło do adopcji.
Postać Roberta Klose'a, choć jest autorem i narratorem, nie wydaje się przesadnie wyidealizowana. Autor otwarcie przyznaje się do swoich lęków, błędów i chwil zwątpienia, co czyni go postacią autentyczną i bliską czytelnikowi. Anton natomiast jest dzieckiem pełnym sprzeczności – z jednej strony nieufnym i zamkniętym, z drugiej pragnącym miłości i akceptacji. Ich relacja rozwija się stopniowo, co nadaje książce realistyczny wymiar.
"Jak adoptowałem Antona" to książka, która podejmuje wiele ważnych tematów. Z jednej strony jest to opowieść o adopcji i jej wyzwaniach, z drugiej – uniwersalna historia o poszukiwaniu miłości, zrozumienia i przynależności. Klose podkreśla, że rodzicielstwo to nie tylko biologiczne więzy, ale przede wszystkim codzienna troska, cierpliwość i gotowość do poświęceń.
Nie sposób też pominąć wątków kulturowych, które są istotnym elementem książki. Autor zderza swoje amerykańskie spojrzenie na świat z rosyjską rzeczywistością, co prowadzi do wielu zabawnych, ale i pouczających sytuacji. Dzięki temu książka staje się nie tylko opowieścią o adopcji, ale także refleksją nad różnicami międzykulturowymi i ich wpływem na ludzkie relacje.
"Jak adoptowałem Antona" to książka, która wzrusza, bawi i inspiruje. Robert Klose w niezwykle szczery i przystępny sposób pokazuje, że rodzicielstwo to nie tylko radość, ale także wyzwanie, które wymaga ogromnej determinacji i serca. Jego historia jest dowodem na to, że miłość potrafi pokonać wszelkie przeszkody, a rodzina to coś, co buduje się każdego dnia, niezależnie od początkowych trudności.
Polecam tę książkę wszystkim, którzy szukają inspiracji, chcą lepiej zrozumieć proces adopcji lub po prostu pragną przeczytać piękną, pełną emocji historię. "Jak adoptowałem Antona" to pozycja, która na długo pozostaje w pamięci i skłania do refleksji nad tym, co naprawdę liczy się w życiu.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.