Jak adoptowałem Antona recenzja

Polacy należą do tych narodów, które uważają, że gości należy karmić tak długo, aż przestaną się ruszać.

Autor: @Anna_Szymczak ·12 minut
około 3 godziny temu
Skomentuj
1 Polubienie



„Jak adoptowałem Antona” to niezwykła książka, która zabiera czytelnika w podróż pełną emocji, wyzwań, ale i radości. Jest to opowieść o adopcji, ale nie tylko o formalnym procesie, który wiąże się z wieloma trudnościami i biurokratycznymi zawiłościami, ale także o tym, co dzieje się po jej zakończeniu, w momencie, gdy dwoje ludzi musi nauczyć się żyć razem, jako ojciec i syn. Robert Klose, jako samotny ojciec, podejmuje się zadania adopcji chłopca z Rosji, kraju pogrążonego w kryzysie politycznym i społecznym, w którym codzienność dzieci osieroconych była trudna i pełna traumy. Decyzja o adopcji, jaką podejmuje, staje się nie tylko wyzwaniem społecznym i emocjonalnym, ale także swoistą podróżą do wnętrza samego siebie.


Kontekst społeczny i historyczny


Akcja książki „Jak adoptowałem Antona” rozgrywa się w latach 90. XX wieku, w okresie po rozpadzie ZSRR, kiedy Rosja była w trakcie transformacji politycznej, społecznej i gospodarczej. W tym czasie kraj ten przechodził ogromne zmiany, które dotyczyły niemal wszystkich aspektów życia. Chaos, który panował w Rosji, miał katastrofalne skutki, a życie codzienne wielu obywateli, zwłaszcza tych z marginesu społecznego, stało się niezwykle trudne. W szczególności dotyczyło to dzieci, które straciły rodziców, znalazły się w sierocińcach, często bez jakiejkolwiek opieki i miłości. W tym trudnym środowisku wychowywał się Anton, który stał się głównym bohaterem książki.

Anton, dziecko wychowane w sierocińcu w Rosji, to symbol wielu dzieci, które znalazły się w podobnej sytuacji. Jego życie pełne było smutku, samotności, poczucia niepewności, a także nieufności wobec dorosłych, którzy nie dawali mu poczucia bezpieczeństwa. Z sierocińca, który miał być jego domem, Anton wyniósł przede wszystkim brak ciepła rodzinnego, co wpłynęło na jego późniejsze zachowanie i relacje z dorosłymi. Te doświadczenia głęboko kształtowały jego sposób postrzegania świata i innych ludzi. Chłopiec w tej rzeczywistości wychowywał się w cieniu rozpadającej się Rosji, co tylko pogłębiało jego poczucie zagubienia. W tym trudnym kontekście pojawia się Robert Klose, który postanawia zaadoptować Antona. Jako samotny ojciec z Stanów Zjednoczonych, Robert nie miał łatwego zadania – jego decyzja o adopcji chłopca z tak trudnego środowiska stawiała go przed licznymi wyzwaniami, zarówno na poziomie formalnym, jak i emocjonalnym. Procedura adopcyjna była skomplikowana, a biurokratyczne trudności nie były jedynymi barierami, które musiał pokonać. Przemiany polityczne w Rosji sprawiały, że kraj znajdował się w chaosie, co miało swoje odbicie również w systemie opieki nad dziećmi. Adopcja nie była więc jedynie formalnością, lecz wymagała od Roberta głębokiej refleksji, odwagi i gotowości do podjęcia ogromnego wyzwania.

Kontekst społeczno-historyczny, w którym toczy się akcja książki, nadaje opowieści głębi. Opisuje nie tylko proces adopcji, ale także pokazuje, jak ówczesna sytuacja polityczna w Rosji wpływała na życie dzieci, które nie miały szczęścia dorastać w stabilnych, kochających rodzinach. Klose nie tylko zmagał się z trudnościami związanymi z formalnościami, ale także z trudnymi emocjonalnie momentami, związanymi z próbą budowania więzi z Antonem, który przez wiele lat miał już określony sposób postrzegania świata. Dla Roberta adopcja stała się prawdziwym wyzwaniem, które obejmowało nie tylko formalności prawne, ale również walkę o serce dziecka i o to, by stać się dla niego kimś więcej niż tylko osobą, która podpisała odpowiednie dokumenty.

W tle tej historii znajduje się także obraz Rosji w okresie transformacji — kraju, który borykał się z licznymi kryzysami politycznymi, gospodarczymi i społecznymi, które miały ogromny wpływ na życie jednostek. Zderzenie tego obrazu z amerykańską rzeczywistością, w której żył Klose, wprowadza dodatkowy wymiar opowieści, pokazując, jak różne były warunki, w jakich dorastali Robert i Anton. Książka nie tylko przedstawia emocjonalną i trudną podróż, którą przeszli ojciec i syn, ale także stawia pytania o to, jak historia i polityka wpływają na życie jednostek, a zwłaszcza na losy dzieci, które nie miały wpływu na otaczającą je rzeczywistość. Kontekst polityczny i społeczny lat 90. w Rosji dodaje więc książce „Jak adoptowałem Antona” wymiaru głębszego, ukazując, jak adopcja staje się procesem nie tylko o charakterze osobistym, ale także społecznym, w którym stawka jest o wiele wyższa – chodzi o odzyskiwanie poczucia bezpieczeństwa, miłości i nadziei, które zostały utracone w wyniku większych, niekontrolowanych procesów historycznych.


Proces adopcji – biurokracja, trudności i emocje


Proces adopcji międzynarodowej, który opisuje Robert Klose w książce „Jak adoptowałem Antona”, ukazuje nie tylko prawne i administracyjne przeszkody, ale przede wszystkim emocjonalną stronę tego wyzwania. Lata 90. to czas, gdy adopcja dziecka z Rosji do Stanów Zjednoczonych była procesem skomplikowanym, pełnym niepewności, biurokratycznych opóźnień i politycznych napięć. Systemy prawne obu krajów nie były w pełni dostosowane do sprawnego przeprowadzania takich procedur, co sprawiało, że droga do rodzicielstwa często wiązała się z ogromnym stresem i nieprzewidywalnymi trudnościami.

Klose opisuje swoje doświadczenia szczegółowo, pokazując, jak skomplikowany i wyczerpujący był cały proces adopcji Antona. Formalności związane z dokumentacją, podróże międzykontynentalne, długie oczekiwanie na decyzje urzędników i konieczność spełnienia rygorystycznych wymogów sprawiały, że każdy etap procedury był pełen wyzwań. Sam fakt, że adopcja międzynarodowa oznaczała współpracę dwóch krajów o różnych systemach prawnych i podejściu do opieki nad dziećmi, jeszcze bardziej komplikował całą sytuację. W tamtych latach rosyjski system opieki nad sierotami był przeciążony i nieskuteczny, a procedury były nie tylko niejasne, ale często także nieprzewidywalne. Jednak adopcja to nie tylko formalności – to także ogromne wyzwanie emocjonalne. Każda adopcja, a szczególnie adopcja międzynarodowa, niesie za sobą pytania, wątpliwości i lęki. Klose zastanawia się, czy będzie w stanie zapewnić Antonowi to, czego chłopiec najbardziej potrzebuje – stabilność, bezpieczeństwo i miłość. W jego myślach pojawiają się obawy, czy Anton zaakceptuje nową rzeczywistość, czy uda się zbudować prawdziwą więź oraz czy chłopiec będzie w stanie przezwyciężyć traumę i odnaleźć się w nowym świecie.

Proces adaptacji Antona do życia w Stanach Zjednoczonych stanowi równie istotny element opowieści. Przejście od rzeczywistości sierocińca w Rosji do życia w nowym kraju, z nowym językiem i nowymi zasadami, było dla chłopca wielką zmianą, która nie przyszła łatwo. Klose musi nie tylko nauczyć się, jak być ojcem, ale także znaleźć sposób, by pomóc Antonowi odnaleźć się w nowym środowisku i zaufać ludziom, mimo wcześniejszych doświadczeń. Budowanie więzi między ojcem a synem nie odbywa się natychmiast – wymaga czasu, cierpliwości i zrozumienia.

Klose nie idealizuje adopcji — przedstawia ją jako proces pełen trudnych decyzji, chwil zwątpienia i ogromnych emocji. Pokazuje jednak również, że mimo przeciwności, adopcja może być drogą do stworzenia prawdziwej, kochającej się rodziny. Jego historia jest przejmującym świadectwem siły determinacji, odwagi i miłości, które sprawiają, że nawet największe wyzwania mogą przynieść piękne i wartościowe rezultaty.


Relacja ojciec-syn – budowanie więzi


Budowanie relacji między Robertem a Antonem jest jednym z najbardziej poruszających wątków książki „Jak adoptowałem Antona”. To proces pełen wyzwań, który nie zaczyna się w momencie podpisania dokumentów adopcyjnych, ale już podczas pierwszego spotkania, gdy obaj muszą stawić czoła wzajemnej nieufności, różnicom kulturowym i trudnej przeszłości chłopca. Anton, wychowany w sierocińcu, nie zna pojęcia bezwarunkowej miłości i stabilności. Jego dotychczasowe życie to nieustanna walka o uwagę dorosłych, próby przystosowania się do surowych warunków i brak pewności, czy ktoś go naprawdę pokocha. W jego świecie relacje z dorosłymi są tymczasowe, a więzi nietrwałe, dlatego początkowo nie widzi w Robercie kogoś, komu mógłby zaufać. Jego reakcje są pełne sprzeczności – od radości i ekscytacji po zamknięcie się w sobie, nieufność, a nawet bunt.

Dla Roberta adopcja Antona nie jest jedynie spełnieniem marzenia o ojcostwie, ale także próbą dotarcia do dziecka, które nie zostało nauczone, czym jest rodzina. Spotyka się z nieprzewidywalnymi reakcjami syna, z jego emocjonalnymi blokadami i trudnościami w nawiązywaniu bliskości. Klose otwarcie opisuje swoje chwile zwątpienia i zmęczenia, ukazując, że relacja adopcyjna wymaga nie tylko miłości, ale także ogromnej cierpliwości i siły. To mozolna praca nad budowaniem poczucia bezpieczeństwa i stopniowym zdobywaniem zaufania dziecka, które do tej pory nie miało stałego oparcia w dorosłych.

Jednym z największych wyzwań, jakie przed nimi stoją, jest komunikacja – nie tylko w sensie językowym, ponieważ Anton początkowo nie zna angielskiego, ale także emocjonalnym. Chłopiec nie potrafi wyrażać swoich uczuć w sposób, do którego Robert jest przyzwyczajony, co prowadzi do nieporozumień i frustracji. To właśnie w tych momentach Klose ukazuje, jak trudna jest adopcja – nie jako akt prawny, ale jako proces psychologiczny, w którym każda ze stron musi nauczyć się nowej roli. Mimo trudności ich relacja stopniowo się rozwija. Z czasem Anton zaczyna coraz bardziej ufać Robertowi, pozwala sobie na chwile spontanicznej radości, coraz częściej okazuje uczucia i przestaje obawiać się, że jego nowy ojciec pewnego dnia po prostu zniknie. Każdy mały krok ku zbliżeniu się do siebie to osobisty sukces, zarówno dla chłopca, jak i dla Roberta, który uczy się, że ojcostwo to przede wszystkim cierpliwość, wyrozumiałość i gotowość do poświęceń.


Humor w trudnych chwilach


Klose w mistrzowski sposób pokazuje, że adopcja, choć pełna wyzwań, to także codzienność składająca się z drobnych, często zabawnych epizodów. Dzięki temu książka nie jest jedynie emocjonalnym zapisem trudnej drogi do ojcostwa, ale także ciepłą, pełną życia opowieścią o nauce wspólnego bycia rodziną.

Jednym z kluczowych elementów humorystycznych w książce jest zderzenie dwóch kultur – amerykańskiej i rosyjskiej. Anton, wychowany w surowych warunkach sierocińca, nagle znajduje się w świecie, w którym rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Jego reakcje na codzienne sytuacje bywają zaskakujące i często komiczne. Przykładem może być sposób, w jaki chłopiec początkowo odnosi się do jedzenia – przyzwyczajony do ograniczonego dostępu do żywności, ma trudność z zaakceptowaniem faktu, że w nowym domu jedzenia nie brakuje. Klose opisuje, jak Anton chowa jedzenie na później, gromadzi zapasy w swoim pokoju, jakby obawiał się, że w każdej chwili może je stracić.

Nie brakuje również sytuacji wynikających z różnic językowych. Anton, nieznający jeszcze dobrze angielskiego, często tworzy własne wersje słów lub błędnie interpretuje zachowania swojego nowego otoczenia. Klose ze swobodą i ciepłem opisuje te momenty, pokazując, jak śmiech pomaga im przełamywać bariery i zbliżać się do siebie. Ich pierwsze rozmowy są pełne nieporozumień, ale też czułości, która stopniowo cementuje ich relację. Humor obecny w książce ma jednak głębszy wymiar. Nie służy jedynie rozbawieniu czytelnika, ale także pokazuje, że śmiech bywa formą terapii – sposobem na oswojenie trudnych chwil i odreagowanie napięć. Klose nie unika opisywania wyzwań związanych z wychowywaniem dziecka po przejściach, ale robi to w sposób, który daje nadzieję i pokazuje, że nawet w najtrudniejszych momentach można znaleźć chwile radości.

Dzięki temu książka nie jest ciężką, dramatyczną relacją z procesu adopcji, lecz autentycznym zapisem życia — takiego, jakie ono jest naprawdę: pełnego wzlotów i upadków, momentów trudnych, ale też chwil szczęścia, w których uśmiech i drobne gesty bliskości stają się fundamentem budowania więzi.


Głębsze przesłanie


Klose w swojej książce podkreśla, że rodzina to przede wszystkim bliskość, troska i gotowość do przyjęcia drugiego człowieka takim, jakim jest. Relacja, którą buduje z Antonem, jest dowodem na to, że więzy emocjonalne mogą być równie silne, jeśli nie silniejsze, niż te wynikające z biologii. To przesłanie jest szczególnie ważne w kontekście adopcji – autor pokazuje, że proces tworzenia rodziny nie kończy się w chwili podpisania dokumentów, ale trwa przez całe życie, w codziennych gestach, rozmowach i wspólnie spędzonych chwilach.

Jednym z najmocniejszych aspektów książki jest ukazanie miłości jako siły, która przekracza wszelkie bariery — językowe, kulturowe czy społeczne. Klose nie idealizuje procesu adopcji, ale pokazuje, że pomimo trudności warto walczyć o relację, która daje poczucie przynależności i bezpieczeństwa. Historia Antona to także opowieść o dzieciach opuszczonych, które często nie mają szansy na normalne dzieciństwo i muszą mierzyć się z brakiem stabilności oraz miłości. Autor subtelnie, ale trafnie zwraca uwagę na te kwestie, skłaniając czytelnika do refleksji nad losem najmłodszych, którzy nie mieli szczęścia urodzić się w kochającej rodzinie. Książka dotyka również tematu samotnego rodzicielstwa, ukazując wyzwania, jakie stoją przed osobami, które decydują się wychowywać dziecko bez partnera. Klose pokazuje, że ojcostwo w pojedynkę jest trudne, pełne wątpliwości i momentów zwątpienia, ale jednocześnie daje ogromną satysfakcję i poczucie spełnienia. Jego historia to dowód na to, że miłość rodzicielska nie zna ograniczeń, a prawdziwa rodzina to ta, którą tworzymy poprzez bliskość i wzajemne wsparcie.

„Jak adoptowałem Antona” to książka, która nie tylko wzrusza, ale też skłania do głębokich przemyśleń nad tym, co w życiu najważniejsze. To opowieść o wytrwałości, nadziei i sile ludzkich więzi – historia, która pokazuje, że rodzina nie zawsze jest dana z góry, ale często trzeba ją zbudować od podstaw.


Podsumowanie

„Jak adoptowałem Antona” to nie tylko osobista relacja z procesu adopcji, ale także głęboko poruszająca opowieść o ludzkich więziach, determinacji i przemianie, jaka dokonuje się zarówno w dorosłym, jak i w dziecku. Robert Klose z niezwykłą szczerością i ciepłem opisuje swoją podróż – nie tylko tę dosłowną, z Ameryki do Rosji, ale także wewnętrzną, która prowadzi go do odkrycia, czym jest prawdziwe ojcostwo.

To książka, która uczy, że rodzicielstwo to nie tylko biologiczne powiązania, ale przede wszystkim gotowość do poświęcenia, akceptacji i nieustannego budowania relacji. Klose pokazuje, że miłość nie pojawia się od razu – że jest procesem, który wymaga pracy, cierpliwości i zrozumienia. Anton, wychowany w trudnych warunkach, początkowo nie ufa nowej rzeczywistości, a jego adaptacja do nowego życia nie jest łatwa. Jednak krok po kroku, dzięki codziennym gestom troski i bliskości, zaczyna odnajdywać w Robertcie prawdziwego ojca. Historia ta niesie uniwersalne przesłanie o tym, jak wielką siłę mają miłość i otwartość na drugiego człowieka. Pokazuje, że nawet jeśli początki są trudne, warto walczyć o bliskość i relację, które z czasem mogą stać się fundamentem prawdziwej rodziny. Książka Klose’a inspiruje do refleksji nad tym, czym jest dom, czym jest rodzicielstwo i jak bardzo każdy człowiek – niezależnie od swojego pochodzenia – potrzebuje akceptacji i poczucia przynależności.

To lektura, która nie tylko wzrusza i bawi, ale także pozostawia trwały ślad w sercu czytelnika, skłaniając do głębszych przemyśleń nad wartością miłości, nadziei i rodziny. Polecam zapoznać się z nią bardziej! ☺



Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.



Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Jak adoptowałem Antona
Jak adoptowałem Antona
Robert Klose
8.7/10

Geny to za mało, by mówić, że jest się ojcem. Prawdziwe rodzicielstwo zaczyna się w sercu. Wychowanie dziecka to wyzwanie, na które nie wszyscy są gotowi. Amerykanin Robert Klose potrafi mu sprostać....

Komentarze
Jak adoptowałem Antona
Jak adoptowałem Antona
Robert Klose
8.7/10
Geny to za mało, by mówić, że jest się ojcem. Prawdziwe rodzicielstwo zaczyna się w sercu. Wychowanie dziecka to wyzwanie, na które nie wszyscy są gotowi. Amerykanin Robert Klose potrafi mu sprostać....

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Jak adoptowałem Antona” to książka Roberta Klose, amerykańskiego autora polskiego pochodzenia, który wcześniej napisał o swojej pierwszej adopcji, „Adopting Alyosha: A Single Man Finds a Son in Russ...

@angell15 @angell15

„Ja adoptowałem Antona” Roberta Klose’a to książka, która na długo zostaje w sercu. Osobiście, nie mogłam się oderwać od tej historii – przepływałam przez nią bardzo szybko, a jednocześnie byłam pod ...

@HEBVI @HEBVI

Pozostałe recenzje @Anna_Szymczak

Opowiem ci mroczną historię
Wniknięcie w czyjś sen to naprawdę pestka.

„Opowiem ci mroczną historię” to książka autorstwa Stefana Dardy, autora znanego z tworzenia mrocznych i intrygujących historii, które nie tylko trzymają w napięciu, ale...

Recenzja książki Opowiem ci mroczną historię
Pan Kołysanka
Śmierć czyha na każdym kroku.

„Pan Kołysanka” autorstwa J.H. Markerta to powieść, która wciąga od pierwszych stron, wprowadzając czytelnika w mroczny, pełen napięcia świat. Już od samego początku aut...

Recenzja książki Pan Kołysanka

Nowe recenzje

Smaki katalońskich nocy
"Są takie miejsca, które rozpalają zmysły"
@Mirka:

@Obrazek „Każdy czasami nie wie, kim jest i czy idzie w dobrym kierunku. Ważne, żeby iść, zawsze można skorygować tr...

Recenzja książki Smaki katalońskich nocy
Kryształowe serce
Kryształowe serce
@dzagulka:

Odkąd pamiętam w moim rodzinnym domu zawsze były kryształy. Mniejsze, większe w różnych kształtach i formach. Po dziś d...

Recenzja książki Kryształowe serce
Kłamstwo
Ahoj! książkowi kamraci! ☠️
@Allbooksism...:

Ahoj przygodo kamraci ! "Nigdy nie było piratów, byli ludzie, którzy, stwierdzili,że Wolność, którą dali im Bóg i Natu...

Recenzja książki Kłamstwo
© 2007 - 2025 nakanapie.pl