Miłość za milion dolarów recenzja

Podobno, żeby spotkać mężczyznę idealnego, to trzeba go sobie urodzić i wychować. Nie wiem, nie mam syna, dlatego na ten temat się nie wypowiem. Natomiast bohaterka książki Katy Evans ,,Miłość za milion dolarów” znalazła na to inny sposób. Potrzebowała mężczyzny idealnego i sama go sobie stworzyła.

,,Usiłuję się rozluźnić, oddycham głęboko i podaję mu adres, próbując się skupić na swoim pomyśle. Szalonym, zupełnie nie z tego świata: skoro nie mogę znaleźć mężczyzny idealnego, to sama go stworzę.”

Elizabeth Banks to jedyna córka magnata odzieżowego, firmy zajmującej się szyciem ekskluzywnych garniturów, Banks Ltd. Pomimo tego, że jest dziedziczką, musi udowodnić swojemu wymagającemu ojcu, że zasługuje na to, by po jego odejściu na emeryturę, przejąć stery w firmie. Tym bardziej że po piętach depta jej LB, prawa ręka ojca. Ma szansę się wykazać przy reklamie najnowszej linii garniturów. Musi najpierw znaleźć odpowiedniego modela, który będzie spełniał warunki. Będzie uosabiał klasę, elegancję, styl i pewność siebie.

Bardzo podobała mi się ta historia i pomysł na fabułę. Autorka pokazuje jak łatwo przychodzi nam oceniać ludzi po tym jak wyglądają i kogo sobą reprezentują, a to może okazać się złudne i na pokaz. Zarówno James, jak i Elizabeth przekonali się, że pieniądze owszem ułatwiają życie, ale nie dają szczęścia.
,,Miłość za milion dolarów” to romantyczna, zabawna i wzruszająca historia. Być może dosyć przewidująca, ale w ogóle nie przeszkadzało mi to w odbiorze książki, bo nie mogłam się od niej oderwać. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i bardzo lubię jej styl pisania. Czytałam już kilka jej książek, szczególnie seria ,,Real” oraz ,,Manwhore" są bliskie mojemu sercu, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po tę historię. I nie zawiodłam się po raz kolejny. Was również do tego zachęcam i polecam przeczytać. Ciekawa jestem, którą wersję mężczyzny idealnego bardziej polubicie, Jamesa czy Jimmy'ego? A może już czytaliście? Podzielcie się wrażeniami. Polecam!!!