Północ w Everwood jest promowana jako Hoffmanowski Dziadek do orzechów w wersji dla dorosłych. Piękne wydanie tej książki tylko zachęca do sięgnięcia po nią. Baśniowa okładka zdradza nieco klimat tej opowieści.
1906 rok, zimowy wieczór gdzieś w Nottingham. Życie Marietty Stelle od dawna koncentruje się wyłącznie na jednym – od lat marzy ona bowiem o zostaniu baletnicą i staniu się słynną primabaleriną. Zbliżające się nieubłagalnie święta Bożego Narodzenia nie napawają jej jednak optymizmem – tuż po Nowym Rok Marietta wbrew własnej woli wyjść za mąż i poświęcić się roli matki i żony. Dziewczyna pogrąża się w rozpaczy, a jej głowę zaczynają nawiedzać coraz bardziej ponure myśli – zwłaszcza że presja rodziny na jej szybkie zamążpójście staje się nie do zniesienia.
Wszystko zmienia się w momencie, gdy znajdującą się w pobliżu domu Marietty kamieniczkę kupuje nikomu dotąd nieznany dr Drosselmeier. Niedługo po tym wydarzeniu tajemniczy doktor konstruuje scenografię do ostatniego występu baletowego Marietty. Scenografia ta w niczym nie przypomina jednak tych znanych dotąd baletnicy – jest ona bowiem miejscem zaczarowanym.
Kiedy wybija północ, scenografia niespodziewanie przenosi Mariettę do otoczonego ośnieżonymi jodłami cukrowego pałacu. Dziewczyna staje przed niezwykle trudnym zadaniem – musi bowiem jak najszybciej wydostać się z zamku. W przeciwnym razie będzie zmuszona już na zawsze zamieszkać w murach Everwood. Czy Marietta sprosta temu wyzwaniu? Śnieżne Everwood kryje w sobie przecież tak wiele tajemnic…
Opisy w tej książce są dosyć długie i dokładnie opisują atmosferę świąt Bożego Narodzenia i aurę zimy. Północ w Everwood to powieść fantasy, w której możemy znaleźć elementy baśni. Nasza główna bohaterka, Marietta, trafia do tajemniczego pałacu, z którego jak najszybciej musi się wydostać. Jeśli jej się to nie uda, to będzie zmuszona pozostać w nim na zawsze. Akcja jest spokojna i monotonna, przez co początek trochę mnie nudził. Brak dynamicznego tempa nieco studził mój zapał do tej lektury. Jednak baśniowy klimat zachęcił do dalszego czytania. Marietta jest ciekawą bohaterką, która za wszelką cenę chce spełnić swoje marzenia i nie ulegać woli innym. Z góry zostało ustalone, że musi wyjść za mąż w Nowym Roku, ale ta kobieta chce czegoś innego i za pomocą magii przenosi się do Everwood. Ta postać jednak z upływem czasu zaczynała mnie irytować. Jej feministyczne wypowiedzi były nieco oderwane od rzeczywistości, ponieważ Marietta od zawsze żyła w luksusie i nie musiała się martwić o pieniądze, a nagle postanawia, że będzie niezależna, jak wróci do siebie (że łatwo jej to pójdzie).
Warto przebrnąć nudny początek, potem akcja się rozwinęła i zaciekawiła mnie. Bardzo lubię motyw baśni w książkach. M. A. Kuzniar stworzyła magiczną historię, o bohaterce, która dąży do spełnienia marzeń. Autorka pokazuje tutaj emancypację kobiet, które pragną żyć zgodnie z własnymi pragnieniami, niezależnie od woli mężczyzn. Północ w Everwood to opowieść sile ducha, niestrudzonej walce o niezależność i odwadze. Znajdziecie tutaj także motyw przyjaźni oraz głębokiego uczucia.
Północ w Everwood to powolna historia, która oczarowuje swoim baśniowym klimatem. Długie opisy nieco mnie wymęczyły, a brak dynamicznej akcji sprawiło, że miałam ochotę, by odłożyć ją na chwilę. Nie jest to książka, która wszystkich zachwyci. Jednak podejmuje ważne tematy, o których warto czytać.