Czasami inni nie zdają sobie sprawy z tego co tak naprawdę mamy w środku. Otaczamy się fałszywymi ludźmi, wymówkami i uśmiechami. Tylko my znamy swoją historię z prawidłowej perspektywy. Inni nigdy nie zrozumieją. Tak naprawdę jesteśmy tylko
marionetkami w rękach losu.
Większość młodych ludzi jest jak bomby atomowe. Nafaszerowani wybuchowymi substancjami, dławią się nimi i eksplodują, niszcząc siebie samych i tych wokół. Temat młodości, przyjaźni i indywidualnej, zaburzonej perspektywy postrzegania świata, prawdopodobnie porusza w swojej powieści Aleksander Filip Dubicki. A dlaczego prawdopodobnie? Tego dowiecie się za chwilkę.
Wernon, Arna, Tyron, Maeve i Pela to główni bohaterowie, którzy są przyjaciółmi. Los ich połączył w chwili, gdy kolega z ich klasy zostaje porażony piorunem w czasie burzy i umiera. Sprawy komplikuje Marionetkarz - manipulator o kalejdoskopowych oczach, który uprzykrza im życia w każdy możliwy sposób. Kim on tak właściwie jest? Jaki ma związek z paczką przyjaciół? Co tak naprawdę kryje się pod słowem "burza"?
Tego możemy się jedynie domyślać.
Jeśli chodzi o treść książki, muszę przyznać, że bardzo się zawiodłam. O ile początek akcji zapowiadał się dobrze i próbowałam doszukać się jakiegokolwiek wątku, po chwili dowiedziałam się, że zamiast tego dostałam filozoficzną powieść z ukrytymi i merytorycznymi sensami, którą nijak można porównać do opisu z tyłu. I tu już nawet nie chodzi o ilość stron (sto), bo prawdę mówiąc, trochę się zdziwiłam, gdy wzięłam tę powieść do ręki, ale o ten głęboki, ukryty sens, który w tym przypadku jest po prostu męczący. Nie jestem fanką przesadnie filozoficznych treści, a książka na pewno nie jest łatwa ani lekka.
Teoretycznie, wydaje mi się, że domyśliłam się pewnych spraw, aczkolwiek nie podoba mi się to, iż otrzymałam większość pytań bez odpowiedzi. Albo nie. Same pytania.
Nie wiem jakim cudem powieść została zaliczona do thrilleru, ale w sumie jakbym miała się zastanowić gdzie by ją dać, musiałabym stworzyć zupełnie nowy gatunek o nazwie nierozumiałe-filozoficzne-coś.
Książkę ratują piękne cytaty i opisy, z którymi się spotkałam. Niektóre połączenia są wprost niekonwencjonalne, głębokie i zapierające dech w piersiach. Podobało mi się to i jak najbardziej zasługuje na plus. Widać, że autor ma talent.
Bohaterowie byli dla mnie trochę niewyraźni. Może to wina tego, że tak mało się o nich dowiadujemy. Z tego, czego się dowiedziałam, każdy z nich na swój sposób postrzega życie, wyraża inną wolę walki przed Marionetkarzem. Prawdę mówiąc, nie rozumiałam ich. Wydawało mi się tylko, że mają jakieś zaburzenia osobowości, a cały Marionetkarz jest jakąś metaforą bolesnego istnienia. Oprócz tego, nie mogłam pojąć dlaczego postacie raz mówią pięknym i rozbudowanym językiem, a potem przeklinają co drugie słowo.
W dodatku, wydarzenia po sobie następują dość chaotycznie. Wystarczy chwila nieuwagi, a zaczynasz się gubić w tej niezrozumiałej do końca treści. Moim zdaniem autor stworzył coś zrozumiałego tylko dla siebie, licząc na to, że reszta domyśli się o co mu chodzi.
Po resztę recenzji zapraszam:
https://www.czytelnika.pl/2021/03/marionetkarz-aleksander-filip-dubicki.html