Dzięki @patrycjawakula i jej wyzwaniu czytaniu książek, które zostały wydane przed 2020 rokiem, podeszłam do swojego regału i zastanawiałam się, czy posiadam takie pozycje. I trafiłam na „Od urodzenia” Elisy Albert. Ta książka leżała u mnie na półce ponad dwa lata i szczerze powiem, że nie wiem czy szybko bym po nią sięgnęła.
Ari, która opowiada tą historię, mieszka w małym miasteczku, ze swoim sympatycznym mężem i wymagającym synkiem. Nie ma nikogo, kto by zrozumiał jej zmagania jako matka. Planuje napisać pracę magisterską, ale od urodzenia dziecka mało się tym interesuje, bo ma lepsze rzeczy do roboty. Teraz zastanawia się kim się stała i czy należycie opiekuje się synem.
Jak zaczęłam ją czytać nie byłam nastawiona do niej przychylnie. Po parunastu stronach chciałam ją rzucić w cholerę i przejść do następnej. Styl pisania autorki się do tego przyczynił, ponieważ to nie jest książka oparta na fabule. Bardziej rodzaj takiego podsumowania myśli głównej bohaterki. W niektórych momentach nie wiedziałam czy Ari opowiada o tym co aktualnie myśli, czy to były wspomnienia, ponieważ wszystko było chaotycznie napisane. Autorka jest zabawna i niesamowicie szczera do bólu. Nie przypominam sobie, żebym w jakiejkolwiek książce spotkała się o dyskusji na te tematy. Opowiada o niepokoju, samotności, smutku i zmaganiach związanych z zostaniem matką. Doskonale wiemy, że po urodzeniu dziecka nic nie jest takie samo jak było wcześniej i tutaj jest to opisane. Ari urodziła poprzez cesarskie cięcie i ma wrażenie, że to jej wina. Stara się odkupić swoje winy poprzez karmienie piersią. Autorka tutaj podkreśla, jak bardzo niektóre kobiety nie chcą mówić o cesarskim cięciu z powodu presji. Mogłabym tak pisać i pisać ale zostawię to wam, byście się z tą lekturą zapoznali.
Podsumowując: Pozycja szczera w kwestii macierzyństwa, narodzin, przyjaźni, karmienia piersią oraz dzieci. Wyraża wiele obaw, które wiele kobiet ma na temat, porodu czy karmienia. Doświadczysz tu wiele przekleństw, bezczelnego feminizmu oraz rozważań na temat macierzyństwa. Ujmuje kobiecą przyjaźń czy solidarność jajników (jak kto woli) w bardzo konkretny sposób. Z tego miejsca, kłaniam się autorce, że dała mi dużo do myślenia i stworzyła pięknie napisany okrzyk bojowy dla kobiet na całym świecie.