Lubię wracać do fantastycznych światów, w których kiedyś odnalazłem ucieczkę od codzienności, chociaż niejednokrotnie takie powroty po latach okazywały się przedsięwzięciami wysokiego ryzyka, wywoływanego zwykle zmianami w czytelniczej wrażliwości, lecz nierzadko spowodowanego także działaniami samych autorów lub autorek, bez końca odcinających kupony od swoich początkowych sukcesów wydawniczych. W przypadku ASa polskiej fantasy wszelkie moje obawy co do potencjalnie słabego odbioru jego nowej powieści okazały się szczęśliwie całkowicie płone. Ta nowa powieść jest bowiem bardzo stara w stylu i dostarcza miłośnikom przygód wiedźmina dokładnie tego, czego mogliby oczekiwać. Sapkowski nie sili się na wymyślenie jakiejkolwiek nowej formuły czy stylizacji i posługuje się dokładnie tymi samymi środkami wyrazu, jakie doskonale sprawdziły się w jego poprzednich książkach.
Książka jest krótka, co sprzyjałoby spójności fabuły, gdyby tylko była to jedna historia. "Rozdroże kruków" przypomina jednak pod względem formy utwór pośredni pomiędzy zbiorem opowiadań a powieścią złożoną z odrębnych historii, połączonych wspólną kanwą losów młodego wiedźmina, który skończył szkolenie i pierwszy raz wyrusza w świat, nieprzygotowany na to, że ludzie niczym nie ustępują potworom w okrucieństwie i bezwzględności a nierzadko i wygrywają z nimi w tych dwóch konkurencjach. Los, stawiający go na nieco symbolicznych rozdrożach, zachowuje zadziwiającą neutralność i obok niebezpieczeństw oferuje mu też doświadczonego przewodnika, ale to do Geralta należą wybory i wszyscy wiemy, że nie zawsze słucha on głosu rozsądku. Poszczególne opowieści z książki łączą się w większą całość poprzez znane czytelniczkom i czytelnikom poprzednich książek ASa postaci i nawiązania fabularne, przewijającą się w tle historię pochodzenia wiedźminów oraz dziwnie znajomy wątek nienawiści do odmienności. Być może dokładniejsza analiza tekstu wskazałaby nieco luźnych wątków, które nie doczekały się odpowiedniego domknięcia oraz postaci, których rola okazała się nieokreślona, ale przeszkadzało mi to, o ile w ogóle można tak napisać, jedynie z tego powodu, że chciałbym dłużej cieszyć się lekturą. Sapkowski nie zmienił barwnego stylu pisania, pełnego radosnych, choć nierzadko wulgarnych porównań i zwrotów i nawet jeśli zadania nie ułatwiało mu pisanie o bohaterze, którego przyszły los jest powszechnie znany czytelnikom i czytelnikom, muszę uznać, że poradził sobie bardzo dobrze.
Znacznie gorzej spisało się wydawnictwo SuperNowa wydając "Rozdroże kruków" oferując szmatławe, broszurowe okładki i cieniutki papier za, delikatnie rzecz ujmując, wygórowaną cenę (zwłaszcza, że nie kupowałem w sieci i zapłaciłem pełną cenę okładkową). Po przeczytaniu książki uznałem jednak, że warto było ją zapłacić.