Andrzeja Sapkowskiego nikomu przedstawiać nie trzeba, nawet najwięksi ignoranci literatury kojarzą go jako jednego z głównych filarów literatury fantastycznej. Rozdroże kruków, najświeższa pozycja, wydana po latach wyciszenia twórczego autora, rozgrzała serca fanów mimo, niemal krzywdząco umiarkowanej reklamy. Odczekawszy, aż entuzjazm oraz atrament nieco okrzepnie i ja zanurzyłam się w lekturze.
Co warte uwagi na wstępie, autor wyzbył się głębszych odniesień do całej sagi, nie siląc się na sytuacje ze zwielokrotnionym echem, które kreują przerost formy na treścią. Pozorna prostota, z rozmysłem tocząca się fabuła zmierza prosto do na wpół otwartego zakończenia, które nie pozostawia niedosytu, jednocześnie rozbudzając apetyt na więcej. Choć z pewnością pojawią się głosy preferujące zdecydowanie domknięte zakończenie, nie upatrywałabym tutaj jednak pobudek kapitalistycznych. Niedopowiedzenie i pozostawienie ostatniej myśli czytelnikowi stanowi wdzięczne dopełnienie wspomnianej prostoty oraz kwintesencję stylu autora, a kilka słów więcej bezpośredniego zakończenia jedynie skrzywdziło by fabułę.
Młody wiedźmin pełen odwagi graniczącej z brawurą, kryjącej braki doświadczenia w wiedźmińskim fachu oraz powściągliwością maskujący ubytki w obyciu społecznym wyrusza w świat, by stawić pierwsze kroki na szlaku prowadzącym w świat pełen potworów oraz ludzi. Nazbyt często trudno odróżnić jednych od drugich, a odruch krzywdząco ludzkiej dobroci, czy może raczej odruch miecza, może zaprowadzić niedoszłego bohatera prosto pod katowski stryczek. To truizm najgłośniej wykrzyczany przez autora, z którym gorzko się zgadzam.
Gerald w istocie dociera do kruczego rozdroża, głuchy na złowróżbny, kruczy wrzask, jednocześnie pełny zwątpienia płynącego z kłopotliwej moralności i pragnienia sprawiedliwości, zmierza na szlak zbrukany utajoną zemstą. Gdy zaś winni, niemal wszyscy słusznie i niesłusznie obwinieni, zostają osądzeni wiedźmin wsłuchuje się ze zrozumieniem w krucze ostrzeżenie podejmując decyzję, która utwierdza czytelnika w dobrze ulokowanym czasie poświęconym na lekturę.
Autor przyzwyczaił czytelników do rozmachu wielotomowej sagi, kunsztu i wirtuozerii bohaterów. Zaś odmłodzony Gerald jest... młody, naiwny, nieporadny, narwany, ogołocony z pełnej powagi mrukliwości i opanowania. Jest w gruncie rzeczy taki jaki być powinien. Także wyzbywając się nostalgii, z czystym sumieniem mogę uznać książkę za poprawną. Przechodząc do poważniejszych zarzutów jakie mogę wysunąć to jej długość. Autor spokojnie mógł by się pokusić o dodatkowe dwa rozdziały wplecione gdzieś po środku, które dotoczyłyby rozwinięte wątki poboczne i dopełniły całości nie ujmując powabu całości.
Jednak zmierzając do meritum, lektura Rozdroża kruków jest godna rekomendacji, także dla osób, które dopiero chcą zawitać czy to do uniwersum Sapkowskiego, czy do samej domeny fantastyki.