Przyznam, że ta pozycja pod wieloma względami mnie przerosła. Nie wszystko należycie zrozumiałem, bowiem wielość drobnych niuansów, w przypadku takiego człowieka jak ja, nie obytego z tematem, jest zwyczajnie – trudna.
Pewne fragmenty liberalnej interpretacji moralności i jej recepcji wobec prawa czy instytucji prawodawczych, musiałem czytać po kilka razy. I jak podejrzewam, nadal nie odkryłem wszystkich możliwych interpretacji czy właściwej wykładni, sugerowanej przez wymieniane w książki postacie. Dlatego nie będę się nawet silił, aby wytłumaczyć – najpewniej błędnie – o czym jest ta pozycja.
O kondycji moralności
Jednak jedna teza zdaje się powtarzać co każdym rozdziale, powracając niczym kropla wody na tafli filozofii. Chodzi mianowicie o to, że prawo nie może pozostawać neutralne wobec ludzkiej moralności.
Ostatnimi czasy, jesteśmy świadkami pewnego odwrotu od pojęć moralności, jako czegoś, co ogranicza naszą ludzką wolność. Można by się pokusić o wniosek, że niektórzy chcieliby, aby prawo stało się możliwie jak najprostsze, tak, aby prawo jednostki do wyrażania siebie, do egzekwowania tego, co dany człowiek potrzebuje, było ponad prawem, ponad pojęciami moralnymi. Filozofowie liberalni zdają się również dążyć do tego, aby moralność stała się pustym sloganem.
Dlaczego? Bo jeśli nie ma moralności sensu stricto, czy jakiś granic prawnych, które mogłyby narzucić jako taką moralność, wszystko – zasadniczo – będzie dozwolone. Tak więc ktoś silny, bogaty, czy szeroko pojęty – człowiek o silnej mocy sprawczej, (dla przykładu dajmy sławnego ostatnio Elona Muska), będzie mógł zasłaniać się dobrostanem całej ludzkości, przedkładając ją nad dobro jednostki, czy części danej lub światowej społeczności.
To tak jakbyśmy przyjęli, że wolność nie ponosi żadnej odpowiedzialności, i nic, absolutnie nic, nie powinno jej ograniczać. Jak dla mnie – jest to błąd nie tylko logiczny, bowiem w łatwy sposób doprowadzi do wynaturzeń, nie tylko wśród jednostek „silnych”, ale i wszystkich tych, którzy ich przykładem będą chcieli wyrównywać własne szanse. Oczywiście, to, co przytoczyłem powyżej, nie jest, przynajmniej nie do końca, główną myślą Autora. Niemniej sens ogólny jest podobny.
Podobnie wygląda sprawa podejścia filozofów i prawników liberalnych, zdających się postulować, że prawo i jego normy moralne są opresyjne, bowiem są ustalone przez wąskie grono „oświeconych”, którzy starają się nadać społeczeństwu wyższy wymiar moralny. Zadają pytania – kto dał im prawo do stawiania norm społeczności czy jednostce; czym te prawa/normy są motywowane, i czy nie są one opresyjne wobec wolności jednostki/społeczności do decydowania o sobie, nawet jeśli, decyzja taka przyniesie jej/społeczności przykre konsekwencje. Stawiają pytania – czy moralnie dopuszczalne jest stawianie ludziom jakiś zewnętrznych granic? A jeśli tak, to czy moralność nie jest czymś złym?
Robert P. George ustosunkowuje się wobec sporu pomiędzy Herbertem Hartem a Patrickiem Devlinem, który polega na roli prawa w kształtowaniu postaw moralnych wśród jednostek i całych społeczności. Przyznam, że nigdy wcześniej nie spotkałem się z pracami tych panów.
„Stanowisko Devlina łączy ze współczesną liberalna teorią polityczną pewne istotne dążenie, mianowicie oba te ujęcia zmierzają do uwolnienia prawodawców rozważających możliwość penalizacji występku, który rzekomo nikomu nie wyrządza szkody, od konieczności rozpoznania, czy dane działanie jest moralnie złe. Devlin chciałby, ażeby ustawodawcy pytali tylko o to, czy znamienita większość ludzi za takie je uważa, co byłoby badaniem technicznej (socjologicznej), bardziej niż moralnej natury. Liberałowie chcieliby, by ustawodawcy badali jedynie, czy dane działanie rzeczywiście nie wyrządza nikomu krzywdy” (s. 38).
Autor próbuje udowodnić, że „[…] rozsądna polityka i dobre prawo są zaangażowane we wspieranie ludzi w życiu w sposób prawy i wartościowy, a także, że dobra wspólnota polityczna może zasadnie korzystać z aparatu przymusu władzy publicznej w celu zapewnienia ludziom ochrony przed deprawującym wpływem występku” (s. 65).
Ach ten stary, dobry Arystoteles
Mnie najbardziej spodobało się sięgnięcie do korzeni, czyli w tym przypadku, do etyki Arystotelesa i świętego Tomasza z Akwinu. Mimo pewnych niuansów, ich wywody dotyczące moralności są w zasadniczy sposób zbieżne, choć ten drugi, głosi bardziej pozytywny obraz człowieka i jego postawy moralnej. Ich wykładania tego tematu jest dla mnie bardziej przystępna, logiczna, pozbawiona naditerpretacji.
Nasz genialny grecki filozof „[…] twierdził on, że, zważywszy na naturalną tendencję większości ludzi do działania pod wpływem motywów namiętnościowych (a nie rozumu, na przykład z powodu uwielbienia dobra), prawo musi najpierw ludzi powściągnąć, jeśli ma pomóc im odnaleźć w sobie uznanie dobra, pewne zrozumienie immanentnej wartości moralnie słusznych wyborów, pewną zdolność kontrolowania swoich namiętności za pomocą rozumu. Same argumenty nie wystarczą […]
Prawo ma za zadanie przezwyciężyć jego emocjonalną motywację do czynienia zła za pomocą przeciwstawnych motywów emocjonalnych. Kiedy już prawo powściągnie jego namiętności, przyzwyczai go do czynienia tego, co słuszne i nierobienia tego, co niemoralne, wtedy dopiero, w odróżnieniu od prymitywnych zwierząt, może on zyskać rozumną i refleksyjną władzę nad swoimi emocjami. Nawet przeciętny człowiek może nauczyć się choćby odrobinę cenić dobro, a podejmując decyzje ze względu na nie samo, stać się moralnie doskonalszy” (s. 77, 78).
Podsumowanie
Książka wypełniona jest wieloma silnie „technicznymi” wyrażeniami, które dla laików są nie do przebrnięcia. Jest tu wiele terminów, które nic mi nie mówiły. Nawet, gdy szukałem ich wyjaśnień w sieci, nie byłem w stanie wychwycić ich sensu wobec wypowiedzi, które znalazły się w książce. Słowem – dla mnie lektura ta była niezwykle trudna, skomplikowana, i podejrzewam, że wielu spraw należycie nie zrozumiałem. No cóż – nie zawsze chęć przekłada się na wynik.
Podsumowując – „Kształtowanie moralności ludzkiej. Wolności obywatelskie i moralność publiczna” to pozycja dedykowana wyłącznie badaczom teorii państwa czy prawa naturalnego. Bez należytego przygotowania – będziecie nią rozczarowani. Jednak, jeśli będzie inaczej – może stać się trampoliną do niezłej przygody filozoficznej lub prawnej.
Książka otrzymana z serwisu nakanapie.pl