Zacząłem czytać książkę Rentoli i... wsiąkłem, bo początkowe rozdziały są bardzo dobrze napisane, czyta się nieledwie jak powieść sensacyjną. A opowiada autor jak jak to reżim stalinowski trzykrotnie usiłował narzucić sowieckie porządki u swego północnego sąsiada: w 1939 r., w 1945 r. oraz w 1948 r. I trzykrotnie się nie udało, dzielni Finowie obronili niepodległość i demokrację.
Pierwsza próba Sowieci podjęli w listopadzie 1939 r., kiedy to Stalin uzyskał od Hitlera wolną rekę co do Finlandii, Szwecja nie chciała pomóc sąsiadom – bali się Rosji, zaś Anglicy i Francuzi mieli swoje zmartwienia. Wtedy to Sowieci najechali na Finlandię, mając nadzieję na szybki podbój całego kraju. Ale trafiła kosa na kamień, Finowie bronili się twardo przeciw wielokrotnie liczniejszym siłom wroga, Sowieci ponosili olbrzymie straty (w ciągu 5 miesięcy wojny zginęło ich ok. 125 tys. – więcej niż w ciągu 10 lat w Afganistanie). Na domiar złego Anglia i Francja zaczęły poważnie rozważać wojnę z ZSRR jako sojusznikiem Hitlera i zbombardowanie pól naftowych w Baku. Stalin wiedział o tych zamiarach dzięki swoim szpiegom i, jako twardy realista, zdecydował się wiosną 1940 r. na pokój, który był dla niego porażką: zamiast sowieckiej Finlandii dostał tylko skrawek kraju. Finowie obronili niepodległość po raz pierwszy.
Druga próba została podjęta w 1944 r.. Wykorzystując fakt, że Finlandia była wtedy sojusznikiem Niemiec, Sowieci zażądali bezwarunkowej kapitulacji a w domyśle całkowitej kontroli nad krajem. Znowu Zachód przyjął dwuznaczną pozycję, ale Finowie nie ustąpili. Co ciekawe, pośrednio pomogła im Polska, bowiem Stalin rozważał wielki atak militarny na Finlandię we wrześniu 1944 r. Ale wtedy wojska sowieckie stały bezczynnie pod Warszawą, patrząc jak wykrwawia się powstanie. W tym czasie inwazja na Finlandię wywarłaby fatalne wrażenie na zachodnich sojusznikach, a stosunki z nimi były już napięte. Więc znowu Stalin uszczknął trochę terytorium, ale sowieckiego panowania nie było.
Trzecie podejście, w 1948 r. polegało na próbie puczu komunistycznego na wzór Czechosłowacji, gdzie w lutym tego roku szef komunistów Gottvald zastraszył i zaszantażował klasę polityczną, grożąc interwencją sowiecką. Ale w Finlandii komuniści byli słabi a tamtejsi politycy twardzi, i znowu nie wyszło.
Często słyszałem pytanie: dlaczego w Polsce nie udało się po wojnie przyjąć modelu fińskiego? No cóż, zadecydowała głównie geografia: „Z punktu widzenia Moskwy walczącej z Niemcami Finlandia była wyspą, i to leżącą na uboczu. Gdyby Stalin musiał kierować przez ten kraj czołgi na Berlin, zrobiłby to.”
W miarę lektury dobre wrażenie malało, rzecz cała jest nieco chaotycznie i mętnie napisana, poza tym za mało pisze autor o decydującej roli marszałka Mannerheima w utrzymaniu niepodległości Finlandii. Niemniej miło się czytało o bohaterskim narodzie, który nie dał się Sowietom.