Dewolucja recenzja

Pułapka

Autor: @asiaczytasia ·2 minuty
3 dni temu
Skomentuj
6 Polubień
Wielka Stopa (czy też Sasquatch), mityczne zwierzę związane z amerykańską kulturą. Dla nas chyba bardziej wytwór popkultury lub nowinka z programów popularnonaukowych. Jednak literacko wydaje się to bardzo ciekawy motyw. Starcie człowieka z silną, ogromną istotą. Czy to może się dobrze skończyć? Raczej nie. To zapowiedź krwawej jatki. Taki motyw realizuje Max Brooks w powieści „Dewolucja”. Greenloop, osada high-tech, zostaje odizolowana od świata w wyniku wybuchu wulkanu. Do tej pory wygodnie żyjący w niej mieszkańcy muszą obyć się bez Internetu, dornów i inteligentnych domów. Nadchodząca zima wydaje się ogromnym zmartwieniem, ale w praktyce okazuje się, że dziwne odgłosy z gór są zwiastunem większych problemów.

Można by powiedzieć, że w książce jest masakra, więc czytelnik powinien być usatysfakcjonowany. Ja jednak mam mieszane uczucia. Przede wszystkim w tę powieść bardzo źle się wchodzi. Wstęp jest dość długi, a bohaterowie tak przerysowani, że momentami miałam wrażenie, że czytam pastisz katastroficznego horroru. „O nie, o nie. Wybucha wulkan, więc udajmy się na uspokajającą sesję jogi” - jakoś tak to było. Wydali mnie się bardzo obcy, o tak odmiennym sposobie myślenia, że trudno było mi wczuć się w ich położenie. Do tego jest ich dużo, co na początku książki może utrudnić śledzenie fabuły.

Ciekawa wydaje się też forma książki, jednak – w moim odczuciu – autor nie do końca osiągnął cel. Powieść rozpoczyna się w momencie, kiedy reporter przygotowujący materiał o sasquatach i katastrofie w Greenloop dostaje dziennik jednej z zaginionych kobiet. Wydarzenia poznajemy od środka, głównie dzięki jej zapiskom. Miało być nieco „surowo”, a jest powieściowo. Przyznam, że nie czułam, iż czytam odnaleziony dziennik. Za dużo dialogów, a zapiski są zbyt przemyślane, uporządkowane. Za to inne elementy np. wycinki z gazet, rozmowy z ratownikami, zoologami to już „inna para kaloszy”. Te są nośnikiem pewnego realizmu, jakiego oczekiwałam po zaproponowanej przez Brooksa formule.

„Dla mnie Greenloop było jak Titanic – z konstrukcyjnymi niedociągnięciami i brakiem łodzi ratunkowych. (…) Biorąc pod uwagę nowoczesną logistykę i telekomunikację, świat musiał wydawać się mały, ale góra Reiner zerwała wszystkie łącza i nagle świat stał się ogromny”[1] Przyzwyczajmy się do wygody i wydaje nam się, że taki stan będzie trwał. Max Brooks opowiada historię, gdzie został on brutalne zakończony. Gdzie ludzie musieli zmierzyć się z pierwotną siłą. Historię, którą ja nie do końca poczułam, ale nie zaprzeczę, że ma ona dobre momenty, a Wielka Stopa to istota, która niewątpliwie rozpala wyobraźnię.

[1] Max Brook, „Dewolucja”, przeł. Paweł Wieczorek, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2024, s. 84.

Moja ocena:

× 6 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dewolucja
Dewolucja
Max Brooks
6.6/10

Relacja z pierwszej ręki o masakrze dokonanej przez sasquatche nieopodal góry Rainier Jeżeli wydarzenia opisane w odnalezionym dzienniku są prawdziwe, musimy zaakceptować niemożliwe – stworzenie zna...

Komentarze
Dewolucja
Dewolucja
Max Brooks
6.6/10
Relacja z pierwszej ręki o masakrze dokonanej przez sasquatche nieopodal góry Rainier Jeżeli wydarzenia opisane w odnalezionym dzienniku są prawdziwe, musimy zaakceptować niemożliwe – stworzenie zna...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

W miasteczku Greenloop osiedlają się osoby chcące umknąć od zgiełku cywilizacji. Dostosowane do wysokich standardów miejsce umożliwia normalne funkcjonowanie mimo położenia na kompletnym odludziu. Ws...

@iminfected.pl @iminfected.pl

Wioska Greenloop to mokry sen dla ludzi, którzy dzięki high-tech marzą o odcięciu od świata. W cieniu góry Rainier mieszkańcy rozwijają swoje pasje, oddychają czystym powietrzem, mają okazję do spowo...

@mewaczyta @mewaczyta

Pozostałe recenzje @asiaczytasia

Oberki do końca świata
Saga rokicińskich grajków

„Przybył Maciej Wicher znikąd, spoza horyzontu, z wiosek nienazwanych. Przybył do Rokicin drogich, do Rokicin błogich, do ich strzech słomianych”[1]. Od tego Macieja zac...

Recenzja książki Oberki do końca świata
Zadra
„Dlaczego (…) odebrał sobie życie w dniu urodzin swojej zaginionej siostry”?[1]

Niewielka miejscowość Grodno (około 20 km od Torunia), tam zostają znalezione ludzkie kości. Na miejsce zostaje wezwany komisarz Bernard Gross. Pierwsze wnioski nasuwają...

Recenzja książki Zadra

Nowe recenzje

Stres. Jak zrozumieć swoje reakcje i odzyskać równowagę
Stres, jako przenikające się procesy fizjologic...
@roksana.rok523:

Ciało człowieka można porównać do niezwykle zaawansowanej technologicznie maszyny, z wbudowanym systemem zarządzania, k...

Recenzja książki Stres. Jak zrozumieć swoje reakcje i odzyskać równowagę
Zamek po drugiej stronie lustra
Czytajcie
@Radosna:

Wilk w kulturze i popkulturze przedstawiany jest jako, inteligentne i bezwzględne ucieleśnienie zła. Przekaz ten spopul...

Recenzja książki Zamek po drugiej stronie lustra
Wiosna w Zapomnianym Schronisku
Wiosna w Zapomnianym Schronisku
@kasiasowa1:

„Wiosna w Zapomnianym Schronisku” – opowieść o nowych początkach „Wiosna w Zapomnianym Schronisku” Julii Furmaniak to ...

Recenzja książki Wiosna w Zapomnianym Schronisku