Podzielona na dwie, czasowo zupełnie inaczej umiejscowione historie powieść opowiada o losach rodziny, która niegdyś się rozdzieliła a do ponownego spotkania nigdy nie doszło. Wyjazd braci za ocean sprawia, że Aniela zostaje w rodzinnej miejscowości sama. Los bywa jednak przewrotny i po ponad stu latach daje rodzinie szansę na ponowne spotkanie.
Czasy współczesne. Urodziny nestora rodu są dla młodej, ambitnej pani architekt ze Śląska szansą na poznanie swoich korzeni. Anna nie jest świadoma, że podróż do Londynu na zawsze odmieni jej życie, a pojawienie się w nim bogatego Jamesa skomplikuje wiele spraw. Pojawi się okazja do zemsty i rozliczenia wszelkich win, jednak czy w obliczu nowej sytuacji to wciąż będą dla bohaterów priorytety?
Kiedy po raz pierwszy zapoznałam się z opisem tej książki, moim jedynym skojarzeniem była ,,Dynastia'' i liczne zawirowania pomiędzy członkami bogatej rodziny. Nie przepadam za tego typu sagami i właściwie spodziewałam się największej nudy w swoim życiu. Tym większe było więc moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że to wcale nie jest jedna z tych sztucznie napompowanych powieści, ale bardzo zgrabnie stworzona i przedstawiona historia, która potrafi wciągnąć, wzruszyć i zirytować jednocześnie.
Przeplatające się losy dawnych i współczesnych bohaterów okazały się być zabiegiem bardzo udanym. Osobiście nie przepadam za tego typu powieściami, ale tutaj cały tekst czytało się szybko i z ogromną przyjemnością. Rozdziałów dotyczących przeszłości i życia Anieli było zdecydowanie mniej, ale to może właśnie ta przechylająca się w kierunku czasów współczesnych proporcja sprawiła, że nie czułam się znużona. Osobiście liczyłam na to, że Annę i Anielę łączyło coś więcej niż tylko powalająca, budząca męski zachwyt uroda, dlatego pod tym kątem czułam lekki niedosyt.
Bardzo podoba mi się sam pomysł - rozdzielona rodzina, powrót po latach, próby odnalezienia i zrozumienia swoich korzeni, niechęć krewnych oraz wkroczenie w świat nieprzyzwoicie bogatej, angielskiej części rodziny. To brzmi jak coś zupełnie w moim stylu. Uważam, że autorka bardzo dobrze poradziła sobie z przedstawieniem tego, co wykreowała sobie w głowie. Rodzinne zawirowania, tajemnice, nie zawsze łatwe relacje i odrobina sztuki w tle to najwidoczniej dobry sposób na sukces.
Co mi przeszkadzało? Nie we wszystkich momentach czułam się przekonana co do relacji głównych bohaterów. Ich sceny czasami zapierały mi dech, czasami sprawiały, że miałam ochotę zamknąć książkę. Lubię, kiedy w powieściach pewne elementy są rozłożone równomiernie, a tutaj mi tego zabrakło. Nie potrafię jednoznacznie określić swoich uczuć względem Anny, która jako główna protagonistka nie zapadła mi w pamięć. Z drugiej jednak strony mamy zakończenie, które niemal wcisnęło mnie w fotel i sprawiło, że zapragnęłam jak najszybciej poznać dalsze losy postaci. Minusem są również wyłapane przeze mnie drobne błędy językowe oraz nieustanne wrażenie, że niektóre dialogi oraz w ogóle narracja są powtarzane. Czasami nie potrafiłam pozbyć się myśli, że to, co czytałam na stronie X pojawiło się już wcześniej na stronie A, ale ubrane w nieco inne słowa.
Reasumując uważam książkę za wydanie bardzo udane. Podobał mi się pomysł i jego realizacja. Nieco słabszą stroną są bohaterowie, ale nie jest to element, którego nie można poprawić. Osobiście po kolejną książkę pani Feldmann z przyjemnością bym sięgnęła.