Wy już wiecie, że ja twórczość Przemysława Piotrowskiego szczerze polubiłam już w zeszłym roku. Nadal utrzymuję, że jego książki okazały się moim osobistym odkryciem i z pewnością jeszcze długo się to nie zmieni (oby i nigdy). Na mojej półce czekała kolejna książka spod pióra tego autora, a okazała się nią Krew z krwi. Historia, która na pierwszy rzut oka może wydawać się niezbyt ciekawa i angażująca, okazała się... No właśnie: jaka? O tym w tej recenzji.
Daniel Adamski pewnego dnia otwiera drzwi mieszkania i widzi za nimi policjantów z wydziału kryminalnego. Choć odczuwa on niepewność, to jednak nie okazuje zaskoczenia. Tak, jakby się ich spodziewał. Po raz pierwszy zdarzyło mu się, że któryś z jego czytelników zabił drugiego człowieka dokładnie w taki sposób, w jaki opisał to Adamski w swojej powieści. Oprócz tej pracy mężczyzna zajmuje się ciężko chorym synkiem. Szanse na wyzdrowienie oddalają się coraz bardziej, więc Daniel jest gotów zrobić wszystko, by uratować syna. Rozpoczyna się gra, w której główne role grają autor i czytelnik. Jak zakończy się ta historia? A może to dopiero początek?
Zacznę od głównego bohatera – jak zresztą zawsze. Daniel wzbudził moje zainteresowanie już od pierwszej scen, gdy się pojawił. Co prawda, jeszcze wtedy nie potrafiłam stwierdzić jednoznacznie, czy polubiłam go, czy też może wręcz przeciwnie. Nie zmienia to jednak faktu, iż jego kreacja wyszła autorowi bardzo ciekawie, a ja poczułam rosnące zainteresowanie z każdą kolejną stroną. Czemu Daniel nie był zaskoczony wizytą policjantów? Co takiego się jeszcze wydarzy? No, w mojej głowie zaroiło się od wielu pytań, na których odpowiedzi musiałam poczekać cierpliwie do końca.
Pióro Przemysława Piotrowskiego jak zawsze okazało się bardzo dobre i sprawiające, że książkę czyta się płynnie i dość lekko. Dokładając jednak tak ważną tematykę, jaką jest choroba (a już zwłaszcza dziecka) - ta lekkość zdecydowanie zanika. Sama przyznaję, że bywały chwile, gdy musiałam na chwilę odkładać tę pozycję i po prostu chwilę odpocząć. Jestem wrażliwa na takie sprawy i nie będę tego ukrywać.
Fabuła powieści okazała się o tyle ciekawa, że absolutnie nic nie szło tutaj po mojej myśli. Początek był dla mnie dość ciężki i opornie szło mi czytanie. Kiedy jednak już gdzieś zaczęłam sobie kształtować pewne podejrzenia i domysły, zaczęłam się coraz bardziej wciągać - w końcu musiałam dowiedzieć się, czy moje myśli szły w dobrym kierunku. Pewnie Was nie zaskoczę, gdy napiszę, że absolutnie nic nie poszło w założoną przeze mnie stronę? Tak, autor dość szybko sprowadzał mnie na ziemię, jednak zakończenie, jakie zaserwował... No, to było mocne.
Krew z krwi może wydać się z początku słabą książką. Warto pamiętać jednak, że im dalej – tym robi się lepiej i ciekawiej. Ta powieść to nie jest coś, z czego znamy już autora, czyli nie znajdziemy tutaj dużej brutalności i morza krwi. Podstawą dla tej historii jest miłość rodzica do dziecka i to ten aspekt odgrywa tutaj najważniejszą rolę. Dlatego też, jeżeli nie przeszkadza Wam taka tematyka - książka z pewnością przypadnie Wam do gustu. Jeżeli jednak oczekujecie czegoś mocniejszego, to lepiej sięgnąć po inne powieści autora, przykładowo Piętno.