Tajemnicza postać w żółtym płaszczu przeciwdeszczowym wzbudza niepokój. Kim jest? Skąd pochodzi? Okładka powieści „Grzebielec” Fredrika P. Wintera przyciąga uwagę. To, co kryje się w jej wnętrzu, przeraża. Mroczny thriller ze Szwecji gwarantuje silne wrażenia. Wydawnictwo LeTra przedstawia powieść, która rezonuje emocjami. Czy słyszycie to skrobanie?
Schemat jest taki sam od kilku lat - w nocy 6 listopada włamuje się do piwnicy swojej ofiary, a następnie wraz z nią... znika pod ziemią. Ofiar nic nie łączy, na miejscu zbrodni brakuje jakichkolwiek śladów, a data jego kolejnego ataku zbliża się nieubłaganie... Policja prowadzi śledztwo, w którym więcej jest niewiadomych i domysłów niż realnej wiedzy. Tymczasem Annika pracująca w wydawnictwie będącym na krawędzi bankructwa, znajduje tajemniczy maszynopis zatytułowany „Ja jestem Grzebielec”. Czy to thriller, który może uratować wydawnictwo? A może spowiedź prawdziwego zabójcy? Czy mimo moralnych rozterek, Annika zdecyduje się wydać tę książkę? Książkę, która jest wyprawą w głąb szalonego umysłu. A może świadectwem prawdziwej zbrodni? Cena sukcesu okazać się może bardzo wysoka...
Coś uporczywie drapie w ściany piwnicy. Nie pozwala zasnąć. Wywołuje senne koszmary i majaki. Czyżby to Grzebielec? Jeżeli tutaj przyszedł, to nadziei już nie ma. Kim jest tajemniczy morderca, który atakuje z zegarmistrzowską precyzją każdego roku? Dokąd udaje się wraz ze swoimi ofiarami? Fredrik Winter skomponował opowieść bazującą na pierwotnym lęku. Ciemność, wilgotna piwnica, przerażające odgłosy - nocą strach przybiera na sile, zyskuje nową tożsamość, staje się wręcz namacalny. Nocą rozum płata figle, a to co niemożliwe zdaje się być prawdziwe. Nocą przychodzi Grzebielec. Wydawać się może, że jest rzeczą niewykonalną napisać powieść o seryjnym mordercy, która będzie się czymś wyróżniała. Ta tematyka zdaje się być już od dawna wyeksploatowana. I oto na scenę wkracza młody szwedzki pisarz, który udowadnia, że potęga wyobraźni może być miażdżąca. „Grzebielec” to nie jest zwyczajna powieść. Z jednej strony mamy tu historię seryjnego mordercy, który działa według własnego, niepojętego klucza. Z drugiej zaś, to głęboka analiza rodzącego się szaleństwa. Frustracji, która doprowadza na skraj obłędu. Rozpaczy, która staje się punktem zapalnym. Winter tworzy wielowymiarowe postaci i swoją zręcznością pisarską sprawia, że czytelnik angażuje się w ich życie. Sfrustrowana policjantka szukająca odskoczni w krótkotrwałych relacjach z mężczyznami, pracownica wydawnictwa przekonana o tym, że jedynie macierzyństwo może przynieść jej spełnienie i pisarz, który marzył o napisaniu tej jedynej książki, która zapewni mu literacką nieśmiertelność. Jest w tej galerii postaci pewna zbieżność - wszyscy oni poszukują czegoś, co nada ich życiu głębszy sens. Winter przenikliwie kreuje bohaterów charakterystycznych, a jednocześnie mocno osadzonych w rzeczywistości. Skrupulatnie buduje ich historie. Bardzo podoba mi się tło obyczajowe w tej książce, ponieważ autor doskonale równoważy elementy grozy z codziennymi rozterkami bohaterów. Historia mordercy nazywanego Grzebielcem, to nie tylko opowieść o tym, jak zło przenika umysł, powodując narastającą falę okrucieństwa, ale także historia o ludziach, którzy pragną stabilizacji i szczęścia, a w pragnieniu tym zdarza im się podejmować złe decyzje. O tym, jak los dziwnie splata nasze ścieżki.
Groza, która czyha pod podłogą. Tajemnicze zbrodnie, które od lat czekają na wyjaśnienie. Morderca, który znika w czeluściach podziemnych tuneli. W tej książce nic nie jest oczywiste, a utarte szlaki nie interesują Fredrika P. Wintera. Odważnie wkracza w świat literatury i nie boi się rzucać mu rękawicy. Prezentuje książkę, która nie tylko dostarcza silnych wrażeń tym, którzy lubują się w thrillerach, ale stanowi także interesujące studium społeczeństwa. Winter jest wnikliwym oserwatorem, a do tego bardzo zgrabnie operuje środkami stylistycznymi. To jak buduje klimat tej powieści, zrobić może naprawdę mocne wrażenie. Wieczorem, gdy jesteśmy sami w domu, a za oknem świszczy wiatr, lektura „Grzebielca” robi piorunujące wrażenie. Fredrik Winter kreśli porywającą, straszną, ale także bardzo smutną opowieść. Opowieść o upadku wartości, ucieczce od tego, co znane i pozornie bezpieczne, o pogrążaniu się w odmętach psychozy. Duże wyczucie zagadnień ludzkiej psychiki sprawia, że tak bardzo przekonująca jest ta historia. Może wywołać zimny dreszcz pełznący po plecach, może sprawić, że kilkukrotnie upewnimy się, czy na pewno zamknęliśmy drzwi. A nade wszystko spowoduje, że z dużą dozą niepokoju popatrzymy w stronę drzwi prowadzących do piwnicy... Bardzo dobra, fascynująca powieść, która stanowi doskonały przykład tego, że Szwedzi potrafią, jak mało kto, kreować mroczne klimaty. Mocna powieść, która daje nam to, czego tak bardzo w thrillerze poszukujemy – potężnej dawki adrenaliny. Diabeł patronuje, Diabeł piekielnie mocno poleca. Odważycie się zejść po schodach na dół?