Fanki przesłodzonych, lśniących brokatem wampirów - strzeżcie się! Od tej lektury włos zjeży Wam się na głowie. Pokaże Wam bowiem prawdziwe oblicze nieumarłego - krwiożerczego potwora, który straszy ludzi na całym świecie od zarania dziejów. Mało kto wie, że w legendach z każdego kraju przyjmował on inną nazwę i miał odmienne atrybuty, a jednak był tą samą postacią - morderczym wampirem. I nie polował tylko i wyłącznie na ludzką posokę! Pishtaco z Brazylii potrafi zaatakować człowieka i wyssać mu z pięt... tłuszcz. Za to Churele z Indii żywiły się głównie krwią i... męskim ejakulatem. Zdziwieni? Dajcie się więc porwać historiom z każdego zakątka świata, a dowiecie się wielu ciekawostek o krwiopijcach.
"Księga wampirów" jest podzielona na rozdziały tematyczne. Każdy opisuje grupę wampirów, która nawiedzała wybraną część świata. Historie są pisane z wielkim zaangażowaniem i dbałością o szczegóły. Można w nich znaleźć opisy wyglądu nieumarłego, sposoby na to, by go zgładzić oraz gdzie i na kogo zwykł on "żerować". Całości dopełniają przytoczone legendy, bajki, podania ludowe i przepiękne ilustracje Iana Danielsa (próbkę jego umiejętności macie w tej recenzji - wszystkie obrazy okalające ten tekst są jego autorstwa). Szkice w tym kompendium zajmują czasem pół, a w większości nawet całą stronę. Jest więc na co popatrzeć.
Ja z tej księgi dowiedziałam się wielu nowych, ciekawych rzeczy. A książek o podobnej tematyce przerobiłam już całkiem sporo. Wiecie na przykład kim były Tomtiny? Pomocnikami Świętego Mikołaja. W pierwotnej wersji daleko im było do milutkich, zielonych elfików. Były to krwiożercze monstra, które biły małe dzieci kijami i zlizywały z nich posokę. Poznałam również bardzo ciekawe korzenie wampiryzmu energetycznego, czy też psi wampiryzmu i poczułam dreszcz podniecenia dowiedziawszy się, że po dziś dzień nie można jednoznacznie dowieść, czy diabeł z Hjalta-Stad nie ukazał się naprawdę pewnemu mężczyźnie. Wzbogacona już wcześniej o wiedzę w zakresie chorób kojarzonych z krwiopijcami bawiłam się świetnie, czytając jak ludzie w dawnych czasach tłumaczyli epidemie czy też swoje małe słabostki (zdradę, alkoholizm) atakami potworów. Jeśli jesteście ciekawi skąd Bram Stoker czerpał inspiracje oraz co go skłoniło do napisania "Draculi" sięgajcie po tę pozycję śmiało.
Książkę trzeba czytać powoli. Nie można przelecieć jej wzrokiem, co czyni się z małym trudem mając pod nosem nieskomplikowaną powieść. By wyłapać wszelkie smaczki i klimat dawnego folkloru, trzeba w ową pozycję się "wtopić", poświęcić jej całą swoją uwagę i... serce. Dokładnie tak, jak zrobił to sam autor. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić ile czasu musiało mu zająć przekopywanie się przez różnorakie źródła, by wyłuskać najważniejsze informacje do swojego dzieła. Zazwyczaj nad takimi kompendiami wiedzy pracuje garść autorów. Tutaj uświadczymy tylko jednego, który bez dwóch zdań jest prawdziwym pasjonatem. Pisze zwięźle, ale językiem gawędziarza. Nie są to suche fakty - zostały podane w otoczce tajemniczości i pasji.
Na koniec chciałabym Wam jednak polecić wcześniejsze zapoznanie się z listą chorób kojarzonych z wampiryzmem oraz z wyjaśnieniem, dlaczego po odkopaniu zwłok swych bliskich, po obejrzeniu ciała, ludzie zastawali je w bardzo dobrym stanie. Bez tego możecie popatrzeć o wiele bardziej sceptycznie na wszystkie przytoczone w księdze podania. Jak sama nazwa mówi, jest to "Księga wampirów", więc posiada ona tylko spis potworów. O tym dlaczego ludzie tak ślepo w nie wierzyli musicie już dowiedzieć się z innych źródeł...
Ten przewodnik jest jednym z najrzetelniejszych na rynku. Dodajmy do tego ciekawą okładkę i fantastyczne ilustracje i mamy pozycję wartą przeczytania. Dla wampiromaniaków owe kompendium wiedzy to lektura obowiązkowa ;)
Piątka.