Kiedy sięgam po debiut zawsze mam wielkie obawy czy książka sprosta moim oczekiwaniom, czy mnie zaciekawi i wciągnie. Mimo iż obniżam poprzeczkę jak się da, różnie to z nimi bywa. Chwała Bogu, że istnieją tacy pisarze jak Karolina Andrzejak, którzy przywracają mi wiarę w dobrą polską literaturę, nawet jeśli jest mowa o debiucie.
"Castus Ignis i nawiedzający sny" to książka opowiadana z dwóch różnych perspektyw: widzimy świat oczami tajemniczego Adama, który przybył do Warszawy z Dubaju w poszukiwaniu pewnej osoby, oraz Anny - młodej i przeciętnej dziewczyny, która mieszka z babcią i dorabia jako kelnerka. Co oboje mają ze sobą wspólnego? Adam to chłopak ze snów Ani. Kiedy spotykają się, od razu wiadomo, że życie ich obojga nigdy nie będzie już takie jak dawniej. Bowiem chłopak ma za zadanie zabrać dziewczynę do anioła Nataniela , aby ten mógł odebrać od Anny moc która od lat jest w niej ukryta. Ale to nie będzie takie proste. Między młodymi zaczyna rodzić się uczucie, a to krzyżuje wszelkie plany. Pomóc im może tylko Gabriel - demon, który za wszelką cenę stara się nie dopuścić by Nataniel odzyskał moc. W ten sposób rozpoczyna się walka dobra ze złem, w której nikt do końca nie wie która strona chce dobra a która zła.
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się tak dobrej i dynamicznej książki. Akcja jest wartka i wciągająca - tutaj nie ma miejsca na nudę. Mimo iż książka posiada parę minusów - o których później, to tak naprawdę jest ciekawą pozycją wśród polskiej literatury dla młodzieży. Karolina Andrzejak umiejętnie połączyła świat rzeczywisty ze światem snów, tworząc spójną całość. Dodając do tego świetnych bohaterów, bardzo odległych od oklepanych stereotypów i schematów, dostajemy 300 stron niesamowicie intrygującej powieści, o której po przeczytaniu ciężko zapomnieć.
Jest to historia na wysokim poziomie, z lekkim stylem i przystępnym językiem. Czyta się szybko łatwo i przyjemnie. Jedyną wadą książki jest zbyt szybko rodzące się uczucie między dwójką głównych bohaterów. W ciągu kilku dni, czy nawet i godzin zakochują się w sobie na zabój i świata nie widzą. To trochę irytuje, ale dzięki akcji to wszystko zostaje zneutralizowane i przysłowiowo żadna kartka nie ocieka miodem i cukrem. Fabuła mimo iż też nie jest zbyt oryginalna, to jednak przyciąga. Postacie nadnaturalne są całkowicie inne od tych którymi teraz zostajemy zasypywani a i wyobraźnia Karoliny została dopuszczona do głosu. I to cieszy mnie najbardziej, dzięki takiemu zjawisku książka nie traci na naturalności.
Na wydanie graficzne również narzekać nie można. Okładka jest intrygująca, tajemnicza i mimo wszystko budzi lekki powiew grozy. Twarz dziewczyny, która oczy zakryte ma płonącym motylem - tego jeszcze nie było. W środku - czytelna i widoczna czcionka, zero błędów graficznych. Wydanie idealne.
Podsumowując: "Castus Ignis..." jest wart uwagi każdego, kto ceni sobie nad wyraz polską literaturę, ale i nie tylko. Fani aniołów i dobrej akcji również zostaną mile zaskoczeni. Zamiast ciągle sięgać po powieści zagraniczne, warto dać szansę naszemu rodzimemu rynkowi. Karolina stworzyła udane dzieło, które wypełnia czas na kilka dobrych godzin, a jego otwarte zakończenie sugeruje, że to jeszcze nie koniec przygód Ani i Adama. A jeśli poziom zostanie zachowany, zyskamy naprawdę interesującą serię która, kto wie, może odniesie sukces nie tylko u nas. Polecam serdecznie.
Ocena:5-/6