Pewnie będzie długo, pewnie i tak nie powiem wszystkiego, co mam na myśli, więc jeśli nie chce się Wam czytać, to wiedzcie jedynie, że uwielbiam tę historię i mam do niej przeogromny sentyment.🥹
"- Myślę, że to wszystko miało nas doprowadzić do tego miejsca.
- A jakie to mniejdce? - serce wybijało coraz mocniejszy rytm w mojej piersi.
- Takie, w którym oboje znaleźliśmy się po to, aby złożyć nasze pogruchotane kawałki w całość."
Być może spotkaliście się już z opisem, z zapowiedziami słodkiego, lekkiego romansu z hokejem w tle, ale dla mnie to coś o wiele więcej.
Choć historia Avery i Masona rzeczywiście jest urocza, ich powoli (i na nowo) rozwijająca się relacja jest wzruszająca, pozytywna i miła, to na innych polach ta dwójka nie ma zbyt łatwo. I myślę, że jednym z największych plusów tej książki jest właśnie stworzenie przez Lori takiego balansu pomiędzy tym, co dobre, a tym, co złe.
Cieszę się, że choć w jednej kwestii Avery i Mason nie mieli pod górkę, bo są to postacie, którym chciałabym uchylić nieba.🥹
Choć książka dedykowana jest czytelnikom 18+, nie spodziewajcie się tu zbytnio erotyki - to zalecenie wiąże się z trudnymi tematami pojawiającymi się w środku i chciałabym, abyście byli tego świadomi. Autorka zabiera nas w mroczne miejsca, wraca do trudnych przeżyć, łamiących serca nie tylko bohaterom, ale i czytelnikom. Ta druga warstwa zdecydowanie dodaje głębi całości i sprawia, że te miłe rzeczy, które się dzieją teraz, wyda...