Kiedy tylko ujrzałam okładkę powieści Klaudii Zacharskiej, od razu zapragnęłam ją przeczytać. Tak, wiem, że nie ocenia się książek po okładce, no ale w tym przypadku poczułam się okrutnie zaintrygowana! Kiedy jeszcze poznałam opis, wiedziałam, że muszę poznać tę historię. Czy Kantata i pozostali bohaterowie przypadli mi do gustu, a fabuła mnie wciągnęła? O tym w tej recenzji.
Już na samym początku poznajemy Kingę, która powróciła do rodzinnego domu po kilkunastu latach nieobecności. Wszystko dla siostry, która zdecydowała się adoptować Maję - dziewczynkę z domu dziecka, która była odsyłana z rodzin zastępczych już kilka razy. Kinga chce pomóc w pierwszych miesiącach wychowywania dziewczynki. Wkrótce w ich życiu zaczyna panować chaos - coś lub ktoś usilnie próbuje zniszczyć ich poprawiającą się sytuację. Zaczynają się niewyjaśnione niczym halucynacje, koszmary i zjawiska, o jakich nawet nie pomyślały... Czy to wszystko ma jakieś powiązanie z przeszłością Kingi?
Na początku muszę wspomnieć o klimacie, jaki udało się zbudować autorce i który towarzyszył mi do ostatniej strony. Taka pewnego rodzaju senność, niepokój i świadomość tego, że coś czai się tuż za rogiem – ja mam dość bujną wyobraźnię i lektura tej powieści była dla mnie dość sporym przeżyciem, sami rozumiecie. Opisywane wydarzenia zakodowały się w moim umyśle i czułam się jak po obejrzeniu świetnego horroru, lecz powieść Klaudii Zacharskiej stoi zdecydowanie wyżej niż jakikolwiek film grozy.
Główna bohaterka, Kinga znana również jako Kantata, bardzo przypadła mi do gustu. Została wykreowana dobrze, autorka nadała jej charakter, który zdecydowanie przyczynił się do mojego odbioru tej historii. Kinga jest pewna siebie i choć ma pewne złe wspomnienia związane ze swoim dzieciństwem, to trzyma się naprawdę dobrze i na dodatek udało jej się pokonać uzależnienie. Takie bohaterki lubię i o takich chcę czytać.
Postać Mai, która zjawiła się w życiu sióstr, również jest ciekawie przedstawiona. Autorka przyłożyła się do jej kreacji i podczas lektury czytelnik ma dziwne wrażenie, że ta dziewczynka coś ukrywa - coś, co nie do końca może się spodobać innym. Ja byłam niezwykle zaintrygowana postacią tej małej i gdyby kiedyś powstała druga część, dotycząca na przykład wcześniejszego życia Mai - przeczytałabym ją z największą przyjemnością. Tutaj uśmiecham się i mrugam w stronę autorki. 😉
Styl pisania Klaudii Zacharskiej jest bardzo dobry i czuć, że autorka miała już do czynienia ze słowem pisanym. Opisywane sceny logicznie wynikają z siebie i szczerze mówiąc, nie znalazłam tutaj niedociągnięć, więc nie ocenię też tej powieści na niską ocenę. Wątki traumy, uzależnienia oraz próby odkrywania prawdy były bardzo ciekawe, wciągające i myślę, że przypadną do gustu wielu czytelnikom – a raczej nie one same, ale sposób, w jaki zostały przedstawione.
Kantata to świetna powieść polskiej autorki, którą jestem zafascynowana. Dawno nie czytałam tak dobrego debiutu literackiego i Klaudii Zacharskiej udało się mnie zaskoczyć. Z pewnością ta książka zostanie w mojej pamięci na dłuższy czas i z całkowitym przekonaniem będę ją polecać dalej - zwłaszcza miłośnikom grozy oraz tajemniczych zjawisk. Jeżeli należycie do tej grupy – koniecznie musicie sięgnąć po Kantatę, bo możliwe, że również Wasz zachwyci.