Jak to jest znaleźć się w innym kraju w zupełnie innej kulturze i czasach?
Fantastycznie, jeżeli znajdziemy się tam przez lekturę „Dumy i uprzedzenia”. Przez długi czas biłam się z myślami czy przeczytać czy też nie przeczytać tej książki. Myślałam sobie, że na ‘tanie” romansidła trzeba mieć nastrój no a ja jakoś nie bardzo go miałam przez cały rok szkolny. Aż wreszcie nadeszły wakacje i przemogłam samą siebie sięgając po pierwszą w moim życiu książkę Jane Austen i jak się później okazało, był to bardzo dobry ruch. Książka tej angielskiej pisarki, która sama nigdy nie wyszła za mąż, posiadała sześciu braci i jedną siostrę, okazała się nie tylko bardzo dobrą powieścią o miłości, dość trudnej i zaskakującej nie tylko dla głównych bohaterów i ich bliskich, lecz także dla czytelnika, ale także świetnym przewodnikiem po dziewiętnastowiecznej Anglii, tamtejszych obyczajach i życiu klasy średniej.
Jane Austen wiodła podobno odosobnione życie, ale trzeba przyznać, że posiadała niezwykły dar obserwacji otoczenia. Zresztą musiało tak być skoro jej powieści zdobyły uznanie już za życia autorki. Dobre oko i piękny język oraz, myślę, nienaganna inteligencja potrafiły stworzyć powieść jak dla mnie wręcz idealną.
Dumny on i uprzedzona ona, a może dumna ona i uprzedzony on. Jak dla mnie w cale nie jest to jednoznaczne i jednostronne. Uważam, że główni bohaterowie romansu posiadają nawzajem te tytułowe cechy i oboje rzucają sobie przysłowiowe kłody pod nogi we własnej miłości.
„(...)łatwo bym mu wybaczyła jego dumę, gdyby nie uraził mojej.”
W trakcie lektury „Dumy i uprzedzenia” na pewno nikt nie będzie narzekał na nudę, a tym bardziej na bezpłciowych bohaterów, bo ci są wykreowani w mistrzowski wręcz sposób. Każdy posiada cechy pozytywne i negatywne, choć ich strona i znaczenie nie jest określone jednoznacznie. Czytelnik ma prawo oceniać bohaterów indywidualnie. Najbarwniej przedstawionymi postaciami są z pewnością siostry Elżbiety i jej rodzice, ale również inni bohaterowie w tym oczywiście Darcy i pan Bingley.
Każdy kto zatopi się w fabule tej niezwykłej historii odpłynie w bardzo daleki świat. Znajdzie bohaterów z którymi może się utożsamiać jak i takich, którzy będą go denerwować lub bawić. Ja na przykład utożsamiam się, myślę, że jak większość czytelników płci żeńskiej, z Elżbietą, natomiast niezmiernie bawi mnie pani Bennet i jej zszarpane nerwy oraz pan Bennet i jego podejście do własnej żony.
„(...) Mam dla twoich nerwów najwyższy szacunek. To moi starzy przyjaciele. Co najmniej od dwudziestu lat słyszę, jak się nad nimi rozwodzisz.”
Oprócz wątków poruszanych w tej angielskiej powieści na uwagę zasługuje język jakim jest ona pisana. Jak dla mnie arcydzieło. Lekki, ale nie banalny. Wprowadzający odpowiedz nastrój. Szczegółowo opisane każde wydarzenie powoduje, że osoba zagłębiająca się w ten wykreowany świat nie ma problemów z wyobrażeniem sobie czegokolwiek. Całą książkę pochłania się, dzięki temu, jednym tchem. Poruszane tematy czasem bawią, a czasem zaskakują. Zdecydowanie najbardziej rzuca się podczas lektury niezwykła chęć zamążpójścia. Jest to, rzec można, temat każdej z rozmów młodych pań lub, jak w domu państwa Bennet, matki pięciu dziewcząt. Niezwykłą wagę przykłada się również do pieniędzy, etykiety, kultury i ogólnego szacunku. Skandal wywołany przez jedną osobę rzuca cień na całą rodzinę. Ale tak podobno było naprawdę. Tak żyła ówczesna Anglia, takie problemy miały tamte dziewczęta i ich rodziny. Były bale nie dyskoteki, kobiety były damami i szanowały siebie same, mężczyzna był mężczyzną, dżentelmenem, choć wiadomo, że od wszystkiego w życiu pojawiają się wyjątki.
Można doszukiwać się niezliczonych różnic, ale też wielu podobieństw pomiędzy naszym światem a tym w dziele Jane Austen. Nic jednak nie zmieni faktu, iż jest to książka niezwykłej klasy, która nie przypomina niczym wspomnianych przeze mnie wcześniej „tanich” romansów. Jest to piękna powieść, która przynajmniej u mnie zmieniła nieco światopogląd. Porusza tematy niby obce, a jednak nadal aktualne. Pozwala odnaleźć, choć na moment, ten inny świat. Budzi poczucie swoistego smutku, że nie żyło się w tamtych czasach.
Delikatna i przepiękna. To najlepsze określenia dla tej książki. Myślę, że pozwala ona uwierzyć, że i w naszym świecie musi być ukryta ta prawdziwa miłość, czasem pod warstwą dumy i uprzedzenia, które należy jedynie zetrzeć ze swego oblicza, aby ujawnić gorące uczucia…
„(…) Nie mogę określić ani godziny, ani miejsca, ani spojrzenia, ani słów, od których się zaczęło. To stało się zbyt dawno. Byłem już w pól drogi kiedy zdałem sobie sprawę, że w ogóle się zaczęło.”