Sięgając po Licho nie śpi, trochę się bałam. Bałam się, bo tak bardzo chciałam, żeby ta książka mi się spodobała. Seria z Weroniką Kardasz w roli głównej, skradła moje serce! Już wtedy pomyślałam, że chcę przeczytać każdą kolejną książkę Emilii Szelest. I czytałam. "Bardzo cicha noc" okazała się w ogóle nie przypaść mi do gustu, wkurwiała mnie niemiłosiernie! Z "Free Birds" było lepiej, ale to wciąż nie do końca było to.
Dlatego, mimo dobrych przeczuć i obietnic autorki, bałam się.
Damian ćpa- pierwszy powód, żebym go nie polubiła. To co przez to odpierdala, to drugi powód. Damian jest dupkiem. Nie, to stwierdzenie, to w sumie niedopowiedzenie. Damian jest takim...skurwysynem, noo <ups>
Czy Damian jest bohaterem, którego nie polubiłam? Ha! No właśnie, że wcale nie ;) Ten dupek ma swoje przebłyski i to wszystko jest tak fajnie poprowadzone, że czasem aż samemu ciężko stwierdzić czy się go lubi czy nie. Na pewno jest ciekawą postacią, ma swoje tajemnice i swoje demony.
Po tym jak konkretnie spierdzielił, spierdzielił w Bieszczady (wieloznaczność słów, nie mogłam się powstrzymać, chociaż to takie brzydkie). Chciał odszukać spokój i...siebie.
Z tym spokojem bywało jednak różnie, kiedy tylko mężczyzna poznał Magdę, lokalną gwiazdę, inteligentną, która miała szansę daleko zajść i...która miała cięty język ;) Początkowo dziewczyna drażniła Damiana, uważał ją za zadufaną i z kijem w dupie :D Ich kłótnie były na porządku dziennym,nie lubili się, drażnili i irytowali wzajemnie, niemili dla siebie, całkiem zabawni dla czytelników, a czasem równie denerwujący. Nie będziecie się z nimi nudzić, oj nie!
Czy jednak oni sami dobrze się ocenili? Im dłużej i częściej ze sobą przebywali, tym...
Emilia Szelest postawiła na dość powolne rozwijanie się relacji, a mnie bardzo podobało się to, że nie ma tu nagłej miłości od pierwszego wejrzenia. Jest trochę skomplikowanie, ale nie irytująco, wszystko jest napisane, poprowadzone tak ze smakiem. Chociaż chemię czuć zdecydowanie!
Na czele historii, która oplata i łączy naszych bohaterów, znajduje się sprawa, którą Pani asesor prokuratury ma do rozwiązania i która wydaje się mocno intrygująca! Zarazem przez wielu uważana za nierozwiązywalną!
Morderca, który przebywa w więzieniu w miejscowości nieopodal. Zamknięty. Tymczasem ginie kobieta, a zbrodnia wygląda dokładnie tak, jak te wykonywane przed laty przez wspomnianego osadzonego. Co tu się dzieje?
Autorka bardzo powoli karmi nas fragmentami związanymi z mordercą. Nie podaje nam pod nos zbyt wielu podpowiedzi. Ale mój mózg już analizuje, tworzę w głowie przeróżne teorie i nawet w momentach kiedy nie czytałam, myślami przenosiłam się w Bieszczady, książka, te zdarzenia, bohaterowie tkwili w mojej głowie.
A to wszystko oznacza, że to była naprawdę dobra historia, która mocno mnie zaciekawiła! I polubiłam-nie polubiłam-ale tak naprawdę polubiłam ;) bohaterów. Muszę tu wyróżnić jeszcze Tolka, bo ten człowiek jest cudowny!
Dodatkowo bieszczadzki klimat, ale nie taki turystyczny, talko...miejscowy. Bardzo podobało mi się to, że autorka osadziła tę historię w miejscu, które zna, które jest jej bliskie i to, moim zdaniem, widać!
I chociaż na początku się bałam, nagle, po około 25 stronach, uświadomiłam sobie, że mogę być spokojna!
Polecam i nie mogę się doczekać dalszego ciągu!
"Jakie, kurwa, znowu licho?" ;)