„Vi, dziewczynka szpieg. Licencja na luz” Maz Evans to jedna z tych dziecięcych książek, które z powodzeniem można przenieść na duży ekran. Powieść została napisana brawurowo i bez zahamowani. Do tego jest dynamiczna i widowiskowa, więc siłą rzeczy kojarzy się z popularnymi animacjami, jakie można obejrzeć obecnie w kinach.
Dla jedenastoletniej Vi oczywistym jest, że jej mama była szpiegiem. Nie sposób tego nie zauważyć, bo jest wyjątkowo sprawna, szybka i potrafi zrobić niezwykłe rzeczy. A do tego trzyma rakietę w wannie. Taty jednak nie miała okazji poznać, gdyż zginął, kiedy Vi była malutka. Jednak w ich życiu nadchodzą zmiany, bo mama dziewczynki planuje ślub z panem Sproutem, nauczycielem Vi. Jednocześnie zyskałaby brata – Russella, geniusza komputerowego, któremu brakuje jednak popularności i pewności siebie. Kiedy jednak wszyscy już zebrali się na uroczystości ślubnej, z hukiem pojawia się na nim prawdziwy ojciec Vi – Robert. Okazuje się, że cały czas żyje, a do tego był i jest największym złoczyńcą na świecie. Teraz postanowił naprawić zło wyrządzone córce i wynagrodzić jej lata rozłąki. Jednak jego decyzja ma też drugie dno.
Otóż Robert pracuje dla Umbry, której zależy na tym, aby zdobyć neurotrol - urządzenie, dzięki któremu można sterować umysłami dorosłych. Zbiegiem okoliczności dostaje się on w ręce Vi! A Umbra nie cofnie się przed niczym, zwłaszcza że ma do wyrównania rachunki z agentką Rysicą – mamą dziewczynki. Akcja nabiera więc tempa i grozy. A dzieje się tu naprawdę dużo zabawnych i odrobinę absurdalnych rzeczy. Będziecie zaskoczeni umiejętnościami i pomysłowością agentów na emeryturze, a także niesamowitą różnorodnością złoczyńców, którzy starają się przejść na dobrą stronę.
Oprócz dynamicznej przygody książka ukazuje również trudne problemy, z jakimi borykać się muszą bohaterowie. Zwłaszcza Russell budzi współczucie, kiedy jego mama, za którą chłopiec bardzo tęskni, po raz kolejny odwołuje umówione spotkanie. Drugą kwestią jest chęć bycia popularnym. Dołączenie do grupy najbardziej podziwianych w szkole dzieciaków, które świetnie wyglądają, mają najdroższe ciuchy i organizują najbardziej pożądane imprezy, to marzenie Vi. Jednak dziewczynka szybko się od niego uwalnia, kiedy rozumie, że lojalność wobec rodziny jest ważniejsza niż fałszywa przyjaźń szkolnych celebrytów.
Czytając „Licencję na luz” nie mogłam pozbyć się skojarzenia z niedawno oglądanym filmem o Minionkach. To ten sam poziom dynamiki, niesamowitości i pomieszania absurdalnie śmiesznego świata złoli i agentów specjalnych z realnymi problemami spotykanymi w szkole. Jeśli dodamy trochę obrzydliwości związanej z postacią Syreny, to otrzymujemy wciągającą i nieodkładalną mieszankę, która zachwyci każdego miłośnika dobrej zabawy. Książka jest jednocześnie napisana prostym językiem i ma przyjemną szatę graficzną, więc uważam, że sprawdzi się jako lektura do samodzielnego czytania dla niezbyt doświadczonych czytelników, którzy być może potrzebują jeszcze zachęty, aby wejść do świata literatury. Przygody Vi będą świetnym wyborem.