Jak zachęcić młodych ludzi do czytania? Myślę, że nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie, ale istnieje kilka elementów, które mogą w tym pomóc. Na pewno są nimi oryginalna historia i bohaterowie. No i najlepiej żeby nie tylko bawiły czytelników, ale również czegoś uczyły. Dobrym tego przykładem jest najnowsza książka autorstwa Maz Evans, pt. Vi, dziewczynka szpieg. Licencja na luz.
Wydawnictwo Literackie wydało już dwie inne pozycje brytyjskiej pisarki. Obie należą do cyklu Kto wypuścił Bogów i wpisują się w podobny styl, czy klimat jak tytuł, o którym za chwilkę przeczytacie słów kilka. W swojej najnowszej książce Evans w zabawny, oryginalny i wciągający sposób opowiada historię nastoletniej dziewczynki, która marzy by zostać szpiegiem. Jak się dość szybko dowiadujemy, jej marzenie wcale nie jest tak dalekie jak mogłoby nam się początkowo wydawać.
Jedenastoletnia Vi uważa, że jej matka jest szpiegiem. Bacznie obserwuje jej zachowania oraz lubi śledzić, szukać, ukrywać się, itp. Urodzony szpieg i bujna wyobraźnia, prawda? Tylko, że jej mama Easter, przepraszam, Susan bo tak każe do siebie mówić naprawdę jest tajną agentką! Zresztą, babcia głównej bohaterki Indy również parała się tym zawodem w przeszłości. Krótko mówiąc, dziewczynka ma to w genach, choć Susan wolałaby o tym nie słyszeć. Próbuje bowiem wieść normalne życie, a jak grom z jasnego nieba nadchodzi wiadomość o jej ślubie!
Już to wprowadzenie do świata książki mnie kupiło. Jest w nim mnóstwo luzu i humoru. Wyznacza ton dla reszty fabuły, wprowadzając czytelnika w świat tajemnic dorosłych, ratowania świata i spełniania marzeń. Idealnie pomyślane trio. Tytułowa licencja na luz zdecydowanie tej atmosferze odpowiada. Wraz z główną bohaterką Valentine ruszamy w misję, której celem jest nie tylko ocalenie milionów istnień i dostanie się do wymarzonej szkoły dla szpiegów, ale również uratowanie rodziny i poznanie prawdy na jej temat.
Autorka spokojnie, z humorem i właśnie luzem buduje narrację. Tu i ówdzie przemyca pewne fakty na temat rodziny głównej bohaterki, które później wychodzą na jaw. Punktem przełomowym w książce Vi, dziewczynka szpieg. Licencja na luz jest pojawienie się ojca nastolatki, który miał rzekomo nie żyć. Prawda na jego temat jest jeszcze ciekawsza, gdyż okazuje się być sławnym złoczyńcą! Jak się jednak z czasem przekonujemy, jego powrót miał ukryty motyw i nie zrobił tego tylko po to by być blisko córki.
W ten oto sposób Maz Evans tworzy historię pełną akcji, komedii, połączenie młodzieżowego luzu z domieszką sztywnych choć często bardzo zaskakujących dorosłych. Płynnie przechodzi od jednego etapu swojej historii do kolejnego, wciągając czytelnika już od pierwszych stron. Do tego autorka ma wiele oryginalnych pomysłów jak chociażby same imiona kobiet z rodziny Day, które nawiązują do różnych świąt, czy postać sławnego złodzieja, który ma obsesję na punkcie teleturniejów albo grupa wsparcia dla złoczyńców, którzy porzucili ten fach i chcą kroczyć ścieżką dobra.
Mamy tajną organizację o jakże dźwięcznym skrócie PAIONK. Mamy substancję kontrolującą dorosłych – neurotrol. Są wynalazki, jak przystało na historię o szpiegach. Czytając książkę, aż chce się ruszyć w poszukiwanie własnych przygód! Przypomniało mi się jak w moim dzieciństwie kupowaliśmy Kaczora Donalda i drobne gadżety, które były dodatkami do czasopisma. Były to często właśnie przedmioty, które zachęcały do ruszenia w nieznane, np. lupa, kompas i przeżywanie własnych przygód. podobnie poczułem się trakcie lektury książki wydawnictwa Literackiego.
Żeby nie było, nie brakuje tutaj również poruszania istotnych tematów dotyczących nastolatków. Mamy tutaj co nieco o dyskryminacji i braku tolerancji wśród uczniów. Jest też kwestia przedkładania chęci bycia popularnym nad wspieranie najbliższych. Autorka opowiada o tym jak istotna w rodzinie jest szczerość i właśnie wsparcie, i doskonale przemyca te treści między pełną akcji i humoru fabułę.
Historia jest zrozumiała, napisana w przejrzysty i łatwy dla każdego odbiorcy sposób. Przy tym język jest barwny, lekki, nie zawsze młodzieżowy, ale nic w tym złego. Myślę, że każdy rodzic, który zabierze się za Vi, dziewczynka szpieg. Licencja na luz razem ze swoimi dziećmi zdecydowanie poczuje tego ducha przygody, który autorka tchnęła w swoją książkę. Czytelnicy będą tu świetnie bawić się, odkrywając kolejne tropy, prowadzące do ocalenia świata przed planami złowrogiego Umbry. Przy okazji przypominamy tu sobie jak ważna jest rodzina, a przede wszystkim szczerość oraz że koleje losu każdego z nas potrafią być bardzo zawiłe. Książka bawi, uczy i angażuje w 120%, a to chyba najlepiej o niej świadczy.